
Mikołaj Mańkucki już od najmłodszych lat interesował się rolnictwem.
– Rodzice starali się odciągnąć mnie od roli, kierowali mnie w stronę żeglarstwa. Swego czasu byłem członkiem kadry narodowej windsurfingu. Pomimo licznych sukcesów w sporcie w postaci m.in.: medali na mistrzostwach Polski, ostatecznie postanowiłem zająć się rozwijaniem gospodarstwa rolnego – mówi młody producent rolny.
Władimirca T-25 kupił od wujka, który zaraził go pasją do rolnictwa. Następnie pojawił się pomysł, aby doprowadzić sprzęt do stanu fabrycznego. Rolnik etapowo zajął się kompleksową regeneracją wszystkich uszkodzonych elementów.
– Dużo rzeczy przerobiłem w tym modelu. Wstawiłem inny silnik, hydrauliczne wspomaganie kierownicy, ładowacz czołowy oraz wzmocniłem układ hydrauliczny. Mój model musiał być wyjątkowy – dodaje Mikołaj Mańkucki.

Modernizacja T25
Pierwszym etapem renowacji było rozebranie Władimirca do korpusu. Wyjęty został silnik w celu regeneracji oraz naprawy pompy wtryskowej.
– Największym problemem w odrestaurowaniu klasyków, a zwłaszcza modelu Władimirca T-25 jest kiepska jakość części zamiennych dostępnych na polskim rynku. Często są to podróbki, oryginały są trudne do uzyskania. Wiele osób woli nawet zregenerować uszkodzone części niż kupować nowe wątpliwej jakości – stwierdza rolnik.
Następnie model został pomalowany w charakterystyczne biało- -czerwone barwy. Rolnik użył specjalnie dobranego lakieru akrylowego, tak aby kolor był jak najbardziej zbliżony do oryginału. Kolejnym etapem w renowacji było zamontowanie i uzbrojenie silnika. Zajął się tym dziadek, niefortunnie jednak zapomniał zastosować osłony wentylatora, której zadaniem jest kierowanie powietrza na cylindry w celu ich chłodzenia. Efektem było przegrzanie silnika podczas docierania. Na szczęście silnik udało się naprawić. Montaż ładowacza czołowego spowodował konieczność wymiany całego układu hydraulicznego. Zamiast oryginalnej pompy typu nsz 10, rolnik zamontował wzmocnioną nsz 16. TUR ograniczył manewrowość sprzętu. Dlatego rolnik w kolejnym etapie modernizacji zajął się montażem hydraulicznego układu wspomagania kierownicy.
– Główną wadą układu w tym modelu jest szybkie wyrabianie się ślimaka na kolumnie kierowniczej. Dlatego wybrałem wspomaganie hydrauliczne, a nie elektryczne jak to robią niektórzy – Mikołaj Mańkucki opisuje konstrukcję.
Wspomaganie wykorzystuje siłownik wzdłużny. Teraz – jak mówi właściciel maszyny – zastosowałby jednak siłownik poprzeczy, który zmniejsza przenoszone obciążenia na przednią oś. Sposób montażu przy siłowniku poprzecznym jest też dużo łatwiejszy. Założenie wzdłużnego tłoka spowodowało konieczność dorobienia wzmocnień do ramy tura. Rolnik bazował na gotowym zestawie wspomagania hydraulicznego zakupionym w internecie. Dużym usprawnieniem Władimirca T-25 był też montaż nowej pompy hydraulicznej. Oryginalnie posiadała wydajność 20 litrów na minutę. Nowa tłoczy do 40 litrów na minutę.
– Taka wydajność sprawdza się w przypadku zamontowanego ładowacza czołowego w ciągniku – mówi młody producent rolny.
Niewystarczająca moc
Pomimo wielu modyfikacji ciągnik nie dawał sobie rady w pracach polowych, zwłaszcza w orce. Zauważano zjawisko rwania pługa, silnik przygasał, a pierwszy bieg w skrzyni został uszkodzony.
– Uznałem, że warto dodać mu mocy. Na początku pojawił się pomysł montażu turbosprężarki. Ostatecznie zmieniłem jednak dwucylindrowy silnik na trzycylindrową jednostkę Perkinsa – mówi Mikołaj Mańkuci. – Atutem Perkinsa jest ogólna dostępność części oraz brak konieczności przedłużania ramy oraz maski, co jest często konieczne w przypadku montażu innych silników w tym modelu ciągnika.
Zastosowanie nowego silnika rzutowało również na konieczność zmiany układu chłodzenia, ponieważ oryginalnie silnik był chłodzony powietrzem. Modernizacja polegała na wymontowaniu oryginalnego filtra powietrza, ze względu na fakt posiadania na silniku mocowania pod filtr od Ursusa C-330. Konieczne było wymontowanie zbiornika paliwa, aby uzyskać przestrzeń na chłodnicę pochodzącą z Ursusa C-360. Akumulator został przeniesiony przed chłodnicę. Stary zbiornik paliwa zamieniono na zbiornik pochodzący od wózka widłowego.
– Jestem dumny z moich innowacji, które znacznie poprawiły komfort pracy i osiągi ciągnika – podsumował młody rolnik.
Łukasz Łuniewski