Pani Barbara zawiadomiła media, bo, jak mówi, chce mieć pewność, że urząd gminy znowu jej nie zaskoczy w kwestii edukacji córki. Maja ma prawie 8 lat. Nie mówi, wymaga opieki i rehabilitacji. Mąż pani Barbary prowadzi gospodarstwo rolne, ona większość czasu poświęca opiece nad dziećmi.
Przed rokiem tak, teraz nie
Maja od 2015 roku uczęszcza do
przedszkola „Bajka” w Werbkowicach
w powiecie hrubieszowskim.
Przepisy zapewniają dzieciom takim
jak Maja edukację w trybie
kształcenia specjalnego i pomoc
nauczyciela wspomagającego. Pozwalają
również na dłuższe niż
w przypadku innych dzieci uczęszczanie
do przedszkola. Odbywa się
to na podstawie odroczenia obowiązku
szkolnego, które uzyskuje
się w oparciu o opinię wydawaną
przez poradnię psychologiczno-pedagogiczną.
– Maja już raz skorzystała z odroczenia. Nie było z tym żadnego problemu. W obecnym roku szkolnym miała skorzystać po raz kolejny – mówi pani Barbara. – W przedszkolu od stycznia tego roku wiedzieli o naszych planach. Zdziwiłam się, gdy w czerwcu dowiedziałam się, że przedszkole rozwiązało umowę o pracę z nauczycielką wspomagającą Mai. Podobnie zresztą jak z logopedą i psychologiem. Dyrektor przedszkola powiedziała mi, że dostała takie polecenie od pani wójt. Jednocześnie zapewniła, że postara się, aby od sierpnia moje dziecko miało zapewnioną pomoc nauczyciela wspomagającego.
Mama dziewczynki opowiada, że w sierpniu, po powrocie dzieci do przedszkola, wspomagającego nauczyciela nadal nie było w pracy.
– W tej sytuacji 18 sierpnia napisałam do pani wójt pismo w sprawie Mai. Rozmawiałam też z nią telefonicznie. Do dziś (rozmawialiśmy 7 września – przyp. red.) nie dostałam odpowiedzi na moje pismo – relacjonuje Barbara Hudoba- Szambara.
Co było dalej? Mama dziewczynki opowiada, że w drugiej połowie sierpnia sprawa zdawała się być rozwiązana pozytywnie.
– W przedszkolu poinformowano mnie, że od 1 września nauczyciel dla Mai zostanie zatrudniony. 2 września Mai nie było w przedszkolu, była na terapii. A 3 września odebrałam telefon od nowej nauczycielki Mai i… osłupiałam. Zapytała mnie, czy wiem, że jednak nie dostała umowy o pracę i Maja nie ma dodatkowej opieki.
Pani Barbara od razu skontaktowała się z placówką.
– Dyrektorka wyjaśniła, że pani wójt nie podpisała aneksu do arkusza organizacyjnego przedszkola, twierdząc, że jeszcze nie zatwierdziło go kuratorium oświaty. A ten aneks jest niezbędny do zatrudnienia nauczycielki – tłumaczy mama dziewczynki.
Pani Barbara od razu próbowała wyjaśnić sprawę w gminie, ale, jak mówi, ani pani wójt, ani kierownik inspektoratu oświaty nie odbierali od niej telefonu.
Pani Barbara opowiada, że opisała całą sprawę na swoim profilu na Facebooku. Wpis przeczytały panie z Rady Rodziców w Szkole Podstawowej w Werbkowicach.
– Między dyrekcją szkoły a wójt jest konflikt i żeby go rozwiązać, do Werbkowic zaproszono wojewodę lubelskiego. Panie zaproponowały, żebym przedstawiła podczas spotkania także mój problem – wyjaśnia pani Barbara.
Mama Mai poszła do szkoły i opowiedziała o wszystkim.
– Pani wójt twierdziła, że nie zgłosiłam na czas zamiaru pozostawienia Mai na kolejny rok w przedszkolu i że uzupełniłam dokumenty dopiero w drugiej połowie sierpnia. Prawda jest zaś taka, że w przedszkolu wiedzieli o moich planach od stycznia. Zarówno pani dyrektor, jak i nauczyciele. Natomiast dokumenty potwierdzające nasz zamiar dostarczyłam tak szybko, jak to było w czasie pandemii możliwe. Poradnia Psychologiczno- Pedagogiczna w Hrubieszowie nie działała wiosną w zwykłym trybie, niemniej 17 czerwca wydała decyzję o odroczeniu obowiązku szkolnego i następnego dnia dostarczyłam ją do przedszkola.
Anna Kolenda, dyrektor przedszkola „Bajka” w Werbkowicach, zapewnia, że wiedziała z wyprzedzeniem o planach rodziców Mai i przedszkole nie zostało nimi zaskoczone w ostatniej chwili. Powiedziała też, że w tej sprawie kieruje się poleceniami od wójt gminy i do niej odesłała nas po szczegóły.
Nie ma problemu
Wójt Agnieszka Skubis-Rafalska
nie ma sobie nic do zarzucenia.
– Dyrektor przedszkola i organ prowadzący dochowali w tej sprawie wszelkich procedur – stwierdza.
Dodaje, że „rodzic dopiero 19 sierpnia 2020 r. poinformował pisemnie o zamiarze pozostawienia córki na kolejny rok nauki w przedszkolu, a nabór do przedszkola odbywał się w marcu”.
– W trosce o dobro ucznia przychyliliśmy się do tej prośby, zapewniając dziecku edukację. Tymczasem rodzic skarży, gdzie się da. Moim zdaniem wcale nie chodzi tu o dziecko, tylko o zrobienie jak największej afery – dodaje wójt.
Jednocześnie twierdzi, że dziewczynka miała od początku roku szkolnego zapewnioną dodatkową opiekę nauczyciela wspomagającego.
– Otrzymałam informację z przedszkola, że ten nauczyciel został zatrudniony od 1 września – mówi Agnieszka Skubis-Rafalska.
Z kolei Sławomir Bednarczuk, inspektor ds. oświaty, informuje, że nauczyciel wspomagający dla Mai nie został uwzględniony w arkuszu organizacyjnym przedszkola na rok szkolny 2020/2021 przez dyrektor placówki.
– Nie mogła tego zrobić, bo arkusz został przyjęty w maju, opinia poradni psychologiczno-pedagogicznej w sprawie odroczenia obowiązku szkolnego została wydana 17 czerwca, a my nie możemy się kierować tylko ustnymi zgłoszeniami – mówi. – Podczas przeprowadzonej kilka tygodni temu rozmowy z panią Barbarą poprosiliśmy ją, żeby dopełniła procedury i złożyła w przedszkolu brakującą opinię z poradni. Gdy tak się stało, powstał aneks do arkusza organizacji pracy przedszkola, który trafił do kuratorium.
– To nieprawda, że czegokolwiek w sierpniu brakowało. Rok temu opinia z przychodni została wydana raptem cztery dni wcześniej niż w tym. A mimo to Maja miała pełną opiekę i w wakacje, i od nowego roku szkolnego. Myślę, że ktoś chciał zaoszczędzić na etacie, nie mając pojęcia, że w przypadku trybu specjalnego nauki z ministerstwa przychodzą „znaczone” pieniądze, których i tak nie można wydać na nic innego niż edukacja konkretnego dziecka – komentuje pani Barbara.
Krzysztof Janisławski