Im bliżej było rozpoczęcia zebrania, tym sił policyjnych (także w samochodach nieoznakowanych) było więcej. Liczba funkcjonariuszy obstawiających tereny należące do SM Mlekpol godna była piłkarskiego meczu w niższej lidze. Przez teren zakładu przebiega droga wewnętrzna, która jest zwykle otwarta dla ruchu publicznego. Tym razem została zagrodzona a przejazd był pilnie strzeżony przez zewnętrzną firmę ochroniarską.
Kilka minut przed godz. 11 do Mrągowa przyjechała kilkudziesięcioosobowa grupa członków SM Mlekpol. Byli to dostawcy z rejonów, z których pochodzili członkowie rady nadzorczej krytykujący działania zarządu spółdzielni.
– Przyjechaliśmy tutaj, bo uważamy za skandaliczne, że do porządku obrad został włączony punkt przewidujący głosowanie nad odwołaniem naszych przedstawicieli z rady. Sprzeciwiamy się temu, aby karana była krytyka i odrębne zdanie. To jest nasza spółdzielnia. Jest naszą własnością. Przyjechaliśmy tutaj, aby patrzeć na ręce. Odwoływanie osób niepokornych, mających własne zadnie, pilnujących naszych interesów, jest niedopuszczalne – usłyszeliśmy od przybyłych do Mrągowa hodowców bydła.
Przypomnijmy, w sierpniu ośmiu członków rady nadzorczej SM Mlekpol skierowała do ministra rolnictwa list otwarty, w którym zgłaszało potrzebę ujawnienia między innymi zasad wynagradzania zarządu spółdzielni i powiązania ich z ceną mleka, domagało się też zmian związanych z wypłatami udziałów byłym członkom spółdzielni oraz informacji na temat prowadzonej inwestycji związanej z budową fabryki proszków mleka.
List ten wywołał spore poruszenie. Spotkał się także z działaniami wymierzonymi w jego sygnatariuszy. W rejonach, które reprezentowali odbyły się nadzwyczajne zebrania. Podczas nich głosowano nad odwołaniem ich z funkcji przedstawicieli na walnym zebraniu. Sygnatariusze listu takie działania uznali za niezgodne ze statutem spółdzielni. Według nich, przedstawiciele są wybierani na 4-letnią kadencję.
– Wybory przedstawicieli są niezgodnie ze statutem. Nie powinny się teraz odbywać. Odrywa się nas od żniw, wywołuje ogromne zamieszanie tylko po to, aby odwołać niepokornych. Do tego wybory są prowadzone tylko w wybranych okręgach skąd pochodzi opozycja. Satysfakcjonujący jest fakt, że w tych powtórzonych wyborach 80% głosujących poparło naszych przedstawicieli. Tylko w jednym rejonie nie został on ponownie wybrany. Przegrał kilkoma głosami, ale tylko dlatego, że nie wszyscy mieli wstęp na zebranie – usłyszeliśmy od protestujących rolników.
Grupa hodowców, choć była głośna, to jej protest był spokojny i nie wiązał się z łamaniem prawa. Rolnicy manifestację zgłosili do Urzędu Miasta w Mrągowie. Nie mogli się pogodzić z faktem, że wstęp na teren zakładu został zamknięty, także dla posłów oraz dla przedstawiciela Jana Krzysztofa Ardanowskiego, ministra rolnictwa. Wpuszczane były tylko osoby uprawnione, cysterny i autobusy miejskie dowożące pracowników. Rolnicy nie dawali za wygraną i w pewnym momencie sforsowali barykadę wchodząc na teren kompleksu SM Mlekpol. Bezradny ochroniarz poprosił o pomoc będących w pobliżu policjantów, ale ci uznali, że nie mają podstaw do interwencji i odmówili podjęcia czynności wobec rolników.
Zebranie przedstawicieli odbywało się w nowej hali będącej częścią Zakładu Produkcji Sproszkowanych Wyrobów Mleczarskich. Jest on dodatkowo ogrodzony. Wstęp do niego wiódł przez strzeżoną bramę. Liczba ochroniarzy była znacznie większa niż w przypadku bramy wjazdowej. Tym razem hodowcom nie udało się jej sforsować. Wyszła do nich rzeczniczka prasowa, która bardzo grzecznie poinformowała, że wejście jest niemożliwe, ponieważ z powodów ograniczeń sanitarnych na sali obrad nie może przebywać więcej niż 120 osób.
– Odczuwamy brak rzetelnych informacji związanych z działalnością spółdzielni. Dlaczego obrady są tajne a my nie możemy w nich uczestniczyć? Nie możemy się zgodzić na odwołanie członków rady, którzy nie boją się zadawać pytań. Dlaczego nikt do nas nie wyjdzie i nie odpowie na nasze pytania? Nikt nam nie chce powiedzieć, jakie były koszty budowy supernowoczesnej proszkowni. Nam się wydaje, że doszło do przeinwestowania, a to się odbiło na możliwościach związanych z płatnościami za mleko – usłyszeliśmy od Antoniego Dąbrowskiego, hodowcy bydła z gminy Biała Piska, który wraz z synem Rafałem utrzymuje stado 160 krów mlecznych.
Hodowcy zgłaszali swoje zastrzeżenia także do systemu wynagrodzeń w spółdzielni i faktu, że podwyżki za mleko były zbyt niskie.
– To jest jedna z największych mleczarni w Europie. Potentat. Oczekujemy, że ceny za mleko także będą europejskie. Pracownicy otrzymali dodatkowe pensje a cena za mleko wzrosła tylko o kilka groszy. Uważamy, że przy lepszym zarządzaniu podwyżki mogłyby być wyższe. Powstał z tego powodu rozłam w radzie. My bronimy tych radnych, którzy nie boją się zadawać pytań. Próba ich odwołania jest karygodna – mówił rolnik z powiatu kolneńskiego, członek spółdzielni i właściciel liczącego 100 szt. stada krów mlecznych.
W poprzednich latach walne zebrania przedstawicieli odbywały się w Grajewie, gdzie znajduje się siedziba SM Mlekpol. Rolnicy, którzy protestowali twierdzili, że wybór Mrągowa nie był przypadkowy. Najliczniejsza grupa wyrażających sprzeciw wobec działań zarządu hodowców ma mieszkać na terenie powiatu grajewskiego, kolneńskiego i ościennych. Przeniesienie zebrania do Mrągowa miało spowodować, że akcję protestacyjną podjęła znacznie mniejsza grupa osób. Rolnicy jako właściciele nie mieli wstępu nie tylko na zebranie, ale także na teren należący do spółdzielni. Protestującym informacji udzieliła jedynie rzeczniczka prasowa. Nikt inny do nich nie wyszedł. Manifestacja w związku z tym zakończyła się po godz. 14. Rolnicy odjechali do swoich gospodarstw tłumacząc, że zbliża się pora doju krów. W pobliżu mleczarni nadal służbę pełnili policjanci. Ostatnie radiowozy odjechały po godz. 17. Policjanci zachowywali czujność. Nieoznakowany samochód podjechał także i do nas. Umundurowani funkcjonariusze zapytali co robimy i jaką redakcję reprezentujemy. Zostaliśmy wylegitymowani i poproszeni o okazanie legitymacji prasowej.
Obrady walnego zebrania zakończyły się po godz. 21. Przedstawiciele podjęli decyzję o odwołaniu z rady nadzorczej sześciu sygnatariuszy listu do ministra rolnictwa: Bogdana Marchela, Michała Krajewskiego, Grzegorza Zyskowskiego, Andrzeja Szulca, Józefa Miszkiela i Zbigniewa Kalinowskiego. Funkcję członka rady nadzorczej nadal będą pełnić: Zenon Kubrowski i Mariusz Karwowski. Odwołani członkowie rady nie kryli rozgoryczenia.
– To się nie odbyło na równych warunkach. Mieliśmy ograniczony czas na wypowiedź. Nie mogliśmy w pełni przedstawić swoich argumentów. Byliśmy zagłuszani. Kiedy wypowiadali się członkowie zarządu nieoczekiwanie dźwięk stawał się wyraźny. Możliwe, że zagłuszany był zasięg telefoniczny. Nie mogliśmy w hali nawiązać połączenia. Nikt właściwie nie chciał wysłuchać naszych argumentów. Nie było dyskusji. Szkoda, bo zamiast troszczyć się o spółdzielnię tak naprawdę rolnicy wystąpili przeciw rolnikom. Nie jest dla nas też zrozumiałe, dlaczego uniemożliwiono nam wykonanie fotokopii sprawozdania zarządu i finansowego. Dokumenty te były tylko do wglądu – usłyszeliśmy od byłych członków rady nadzorczej SM Mlekpol.
Opublikowanie listu odbiło się głośnym echem nie tylko w branży mleczarskiej. Mlekpol to jedna z najważniejszych firm przemysłu rolno-spożywczego w naszym kraju.
– W TPR są opisywane żale niezadowolonych, ale mało jest głosów drugiej strony. Dostawcy w większości uważają, że działania zarządu są właściwe. Prowadzone inwestycje, w tym gigantyczna proszkownia to działania, które mają zabezpieczyć naszą przyszłość na kolejne lata. To jest wytarty slogan, ale jak nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o pieniądze. Istnieje duża grupa rolników, która od razu chciałaby dostawać dobre kwoty za mleko. Każdy z nas obsługuje kredyty inwestycyjne. Do produkcji mleka i ich obsługi są potrzebne stałe środki. Jak ktoś bazuje tylko na produkcji mleka, to czasem nie ma już możliwości zwiększenia przychodów. Wtedy jego nadzieją są tylko większe ceny za mleko. W dobrej sytuacji są ci, którzy mogą zdywersyfikować źródła dochodu. Rozwiązaniem jest produkcja bydła opasowego. W naszym rejonie kwitnie też uprawa kukurydzy i jej sprzedaż na pasze. Takie obiekty jak w Grajewie i Mrągowie potrzebują nowoczesnych technologii. One pozwalają na przetworzenie naszego mleka i zdobycie możliwości produkcyjnych gwarantujących produkt najwyższej jakości. Do tego potrzebne są inwestycje. Przeciętny hodowca może nie zdawać sobie sprawy jak ważna jest technologia, od razu chce dobre pieniądze za mleko – mówi Bogdan Aleksiejczuk, hodowca bydła mlecznego z gminy Bartoszyce, który na koniec walnego wręczył kosz kwiatów Edmundowi Borawskiemu, co zostało przyjęte owacją na stojąco. W czasie walnego, prezes Borawski powiedział m.in.:
– W ciągu czterech dekad Mlekpol stał się jedną z największych spółdzielni mleczarskich w naszym kraju, dlatego możemy być dumni i cieszyć się z tego sukcesu oraz wyjątkowego jubileuszu. Pragnę podziękować wszystkim producentom mleka za osiągnięcia w zakresie jakości i wzrostu ilości skupionego surowca, który pozwala na produkowanie wyrobów o najwyższych standardach światowych. Przewodniczącym i członkom rad nadzorczych, zarówno aktualnym, jak i niepełniącym już swoich funkcji, dziękuję za wspólną pracę na rzecz rozwoju Mlekpolu. Niejednokrotnie podejmowane decyzje w sprawie połączeń z innymi podmiotami były trudne i obarczone ryzykiem, ale wspólna ciężka praca pozwoliła zbudować stabilne przedsiębiorstwo służące swoim członkom. Słowa uznania należy skierować w stronę kadry kierowniczej i pracowników, ponieważ zdobytą nowoczesną wiedzę techniczną i technologiczną przełożyli na rozwój produktów najwyższej jakości znanych i cenionych nie tylko na rynku krajowym, ale również zagranicznym.
W 2019 r. Mlekpol skupił 1,93 mld l mleka, to o 5% więcej niż rok wcześniej, zaś średnia cena kształtowała się na poziomie 1,52 zł/l brutto. Wartość sprzedaży spółdzielni wyniosła 4,3 mld zł.
Zakład Produkcji Sproszkowanych Wyrobów Mleczarskich w Mrągowie prowadzi już produkcję. Inwestycja ta to dla spółdzielni technologiczna rewolucja.
– Pierwotny plan zakładał, że koszt proszkowni wyniesie 400 mln zł. Ostatecznie inwestycja wiązała się z wydatkiem niespełna 500 mln zł. Doszły do niej wydatki związane z obiektami towarzyszącymi. Całkowita wydajność proszkowni to 3 mln l/dobę. W tej chwili wykorzystujemy 70% mocy. W 90% mleko sproszkowane jest eksportowane. Sprzedajemy do Chin, Indonezji i państw azjatyckich. Przetwarzamy mleko naszych dostawców. Kilka razy zdarzyło się, że kupiliśmy serwatkę od innych mleczarni. Przy takich mocach produkcyjnych będziemy mieli możliwość kupowania mleka i koncentratu serwatki od innych mleczarni. Proszkownia to nowoczesny i zautomatyzowany obiekt – powiedział nam Marcin Piwowarczyk, dyrektor ZPM w Mrągowie.
Biuro prasowe SM Mlekpol udzieliło nam odpowiedzi na pytania. Zostaliśmy poinformowani, że zebranie zostało zamknięte z powodu obostrzeń wynikających z COVID- 19. Aby spotkanie hodowców mogło się odbyć, zezwolenie musiał wydać sanepid. Przedstawiono nam dokument, z którego wynikało, że na miejscu nie może być więcej niż 120 osób. Inspektorzy podczas zebrania przeprowadzili kontrole.
– Spółdzielnia jest otwarta dla wszystkich członków. Jednak zaleceń sanepidu musieliśmy przestrzegać bezwzględnie. Nie mogliśmy nikogo wpuścić ponad wyznaczony limit. Przed wejściem mierzona była temperatura zgodnie z zaleceniami. Zebranie odbywało się w kompleksie, gdzie produkowana jest żywność, dlatego też musieliśmy zachować najwyższe standardy. W zebraniu mogli udział wziąć zaproszeni goście oraz członkowie niebędący przedstawicielami. Ilość miejsc wynosiła 30. Można było się zapisywać na listę. Decydowała kolejność zgłoszeń. O możliwościach zapisu mieli w swoich rejonach informować członkowie rady nadzorczej – poinformowała nas Magdalena Michalak, rzeczniczka SM Mlekpol.
Biuro prasowe poinformowało także, że nie było możliwości wpuszczenia dodatkowych osób. Spółdzielnia nie otrzymała informacji o tym, że na salę chce wejść przedstawiciel ministerstwa rolnictwa. Wcześniej zaś nikt nie zapytał o możliwość obecności na zebraniu. Zasadą SM Mlekpol jest organizowanie zebrań w gronie udziałowców bez przedstawicieli urzędów i instytucji.
Ochrona oraz duże siły policyjne miały być spowodowane informacjami o tym, że rolnicy przyjadą do Mrągowa ciągnikami z beczkowozami wypełnionymi gnojówką. Zatrudniona firma ochroniarska miała zgłosić fakt, że pojazdy jadą w stronę Mrągowa. To dlatego policja tak długo pełniła służbę w pobliżu obiektów mleczarskich w Mrągowie. Faktem jest, że takie zapowiedzi pojawiły się na jednym z forów internetowych.
– Zebranie nie odbyło się w Grajewie ze względów bezpieczeństwa. W Mrągowie jest większa sala. Zgodnie ze statutem, decyzję o miejscu zebrania podejmuje zarząd. Nie była ona przypadkowa, ponieważ chodziło o zaprezentowanie przedstawicielom nowego zakładu proszkowni. Musieliśmy przestrzegać reżimu sanitarnego więc w Mrągowie było łatwiej go zachować. Rada nadzorcza nie podejmuje uchwał o miejscu walnego zebrania – mówi Michalak.
Zostaliśmy też poinformowani, że nie był zagłuszany sygnał telefonii GSM ani nie manipulowano przy emisji dźwięku. Te oskarżenia są nieprawdziwe. Ograniczony czas wypowiedzi wprowadzony był w celu sprawnego przeprowadzenia zebrania, które i tak trwało ponad 10 h. Warunki były takie same dla każdego. Było 120 osób na sali. Czas musiał być limitowany – powiedziała nam rzeczniczka SM Mlekpol.
W zebraniu wzięło udział 63 na 65 uprawnionych delegatów. Podczas głosowania nad absolutorium dla poszczególnych członków zarządu były oddane tylko głosy „za”. Nie było głosów „przeciw”. Jak wiadomo, prawo spółdzielcze nie przewiduje wstrzymania się od głosu, toteż praktycznie opozycja nie uczestniczyła w głosowaniu, chociaż przed walnym zapowiadała, że będzie głosowała przeciw. Ostatecznie prezes Edmund Borawski otrzymał 48 głosów, wiceprezes Sławomir Olszewski – 50, a członek zarządu Józef Wysocki – 49.
– Do sprawozdania zarządu przedstawiciele mieli pełen wgląd. Nie można było robić fotokopii. To są ważne dokumenty. Mlekpol jest drugą, co do wielkości spółdzielnią w Polsce i jedną z większych firm mleczarskich w Europie. Czy wyobraża pan sobie, że zrobi fotokopie dokumentów największych przedsiębiorstw? Nikt na to nie pozwoli. Dokumenty były do wglądu w siedzibie firmy, ale nie były udostępniane – powiedziała nam Magdalena Michalak.
Rzeczniczka się jednak pomyliła. Sprawozdania finansowe i z działalności zarządów spółek oraz spółdzielni są dostępne publicznie w Krajowym Rejestrze Sądowym. Można je bez ograniczeń fotografować. Te z lat wcześniejszych SM Mlekpol, które znajdują się w sądzie gospodarczym mają wyraźne przetarcia i prawdopodobnie były wielokrotnie przeglądane. Informacje gospodarcze są jawne, ponieważ pozwalają potencjalnym partnerom handlowym zweryfikować wiarygodność danego przedsiębiorstwa potwierdzoną decyzją właściciela o absolutorium dla powołanego przez niego zarządu.
Tomasz Ślęzak