Dzwonek Pierwszy miesiąc prenumeraty za 50% ceny Sprawdź

r e k l a m a

Partner serwisu

Grzyby? Tak, ale tylko rurkowe!

Data publikacji 30.09.2020r.

Co roku wraz ze schyłkiem lata amatorzy grzybów i grzybobrania wyruszają do lasów. Co roku piszemy o tym, że ten „sport” trzeba uprawiać bardzo ostrożnie. I mimo to co roku na oddziały toksykologiczne w całym kraju trafiają osoby z zatruciami. Kolejny raz o bezpieczeństwo zapytaliśmy dr. Eryka Matuszkiewicza, toksykologa i rzecznika prasowego Miejskiego Szpitala im. Franciszka Raszei w Poznaniu.

● Panie doktorze, sezon już chyba na dobre rozpoczęty?
– Tak, absolutnie rozpoczęty. Już mamy dwoje pacjentów na oddziale. Są od wczoraj, mama z synem. Zbierali grzyby. Pani powiedziała, że zbierała pieczarki leśne. Pojawiły się typowe objawy, trafili najpierw do szpitala rejonowego, a potem do nas, do Poznania. Już wiemy, że to sromotnik.

● Jak doszło do zatrucia?
Jak zwykle w takich przypadkach, grzybiarzy gubi najczęściej nadmierna pewność siebie albo zbyt mała wiedza. Ale też rutyna. Pacjentka twierdziła, że zbierała tzw. pieczarkę polną. Taka pieczarka ma blaszki i gdzieś między pieczarkami musiał pojawić się muchomor. Muchomor sromotnikowy – jedyny właściwie śmiertelnie trujący grzyb – ma blaszki. Poza tym najwięcej trujących grzybów to właśnie te blaszkowe. Zawsze może się niestety zdarzyć, że pomiędzy innymi blaszkowymi, jadalnymi, znajdzie się właśnie jakiś trujący, w tym sromotnik. Dlatego podstawową zasadą w zbieraniu grzybów jest absolutne unikanie grzybów blaszkowych. Nie zbieramy też grzybów, których nie jesteśmy pewni. Nawet jeśli miałoby to oznaczać o połowę mniejszy zbiór. Lepsza mniejsza czy nawet symboliczna kolacja niż ryzyko, że na zawsze uszkodzimy wątrobę, a w skrajnych przypadkach – że ją stracimy. Zbieramy i jemy grzyby, które mają od spodu nie blaszki, a gąbkę. Gąbka ma w sobie rurki, więc o tych grzybach mówi się też „rurkowe”.

● Jeśli zbieraliśmy grzyby i, niestety, znalazł się wśród nich muchomor sromotnikowy, kiedy i jakie objawy wystąpią?
– Nie dowiemy się na pewno, że to był sromotnik, dopóki nie zrobimy badań laboratoryjnych. Ale wcześniej pojawią się objawy ze strony układu pokarmowego. Wcześniej nie znaczy wcześnie. Z zatruciem sromotnikiem jest niestety tak, że objawy występują z dużym opóźnieniem. To nigdy nie jest godzina ani dwie po zjedzeniu. Zwykle dopiero 10– 12 godzin po konsumpcji. Typowymi objawami są kurczowe bóle brzucha, nudności i wymioty oraz uporczywa biegunka.

● Po zwykłych grzybach, jadalnych, które po prostu nie najlepiej tolerujemy, objawy pojawiają się wcześniej?
– Najbardziej trujące grzyby dają objawy późno. Mówi się o nich, że to zatrucia o późnej symptomatologii. Natomiast jeśli ktoś ma po 2–3 godzinach lekką niestrawność czy luźniejszy stolec, jest to objaw kiepskiego tolerowania grzybów jako takich przez nasz układ pokarmowy. Zasada jest taka, że im szybciej od zjedzenia grzybów pojawiają się objawy, tym mniej prawdopodobne jest zatrucie ciężkie. Im później pojawiają się objawy, tym, niestety, większe prawdopodobiestwo ciężkiego zatrucia.

● Ktoś może pomyśleć: „A nuż się pomyliłem!”. Może się zna, ale przypomina sobie, że miał moment zawahania. Zjadł już grzyby. Co powinien wtedy zrobić?
– Jeśli ktoś ma wątpliwości, powinien zgłosić się do szpitala rejonowego na szpitalny oddział ratunkowy. Jeśli jest jakakolwiek wątpliwość, zawsze zgłaszamy się do lekarza. Nie kombinujemy, nie odraczamy. Pacjent będzie wtedy poddany obserwacji i ewentualnym badaniom. Bez względu na pandemię SOR musi przyjąć takiego pacjenta.

● Co się dzieje z pacjentem, kiedy już wiemy, że zjadł muchomora?
– Z jednej strony rozpoczynamy leczenie objawowe – kroplówki, uzupełnianie elektrolitów. Z drugiej natomiast mamy leczenie specyficzne – podawanie odtrutek. I oczywiście monitorujemy przebieg. Jeśli chodzi o odtrutki, to podajemy sylibilinę – substancję pochodzenia naturalnego, której źródłem jest ostropest plamisty. Podajemy ją, by zablokować wnikanie amanityny, czyli toksyny grzyba, do komórek wątroby. Zapobiega to uszkodzeniu tego narządu.

● Czy kiedy wdrożymy szybko leczenie, jest szansa na uratowanie wątroby?
– Zawsze jest taka szansa, ale nigdy nie jesteśmy w stanie przewidzieć, jak u danej osoby przebiegnie leczenie. To w dużym stopniu zależy od cech osobniczych.

● Ci, którzy zbierają i którzy jedzą grzyby, z pewnością w jakimś odsetku piją też alkohol. Spora część populacji pije go w ilościach szkodzących zdrowiu. Czy ma znaczenie fakt, że zatrucie sromotnikiem trafiło na kogoś, kto nadużywa alkoholu?
– Tak, absolutnie ma. Im bardziej wątroba jest uszkodzona, tym trudniej pomóc. Statystycznie większe szanse na uratowanie wątroby lub życia ma ktoś ze zdrową wątrobą.

● Czy po takim zatruciu, jeśli już udało się uratować narząd, trzeba być całe życie na diecie?
– Jeśli uratowaliśmy narząd, dieta wskazana jest zwykle przy rekonwalescencji, przez kilka tygodni. Potem można wrócić do zwykłej diety.

● Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiała
Karolina Kasperek

r e k l a m a

r e k l a m a

Zobacz także

r e k l a m a