Dzwonek Pierwszy miesiąc prenumeraty za 50% ceny Sprawdź

r e k l a m a

Partner serwisu

Wysokoprodukcyjna uwięziówka

Data publikacji 30.09.2020r.

Wielu hodowców bydła mlecznego w kraju udowadnia, że do prowadzenia hodowli na najwyższym poziomie niekoniecznie potrzebne są nowoczesne i bardzo kosztowne obory. Wystarczy rozsądnie inwestować m.in. w genetykę i w dostępne technologie żywienia i nawet w tradycyjnej uwięziówce można sprostać wymaganiom wysokowydajnych krów rasy hf. Do tego grona z pewnością należy rodzinne gospodarstwo Pauliny i Krzysztofa Milczaków.

Znani w regionie hodowcy Beata i Stanisław Dałkowie mają powody do zadowolenia, bowiem do prowadzenia hodowli bydła mlecznego w gospodarstwie dołączyło kolejne pokolenie – córka Paulina z mężem Krzysztofem, którzy przy aktywnym wsparciu rodziców doskonalą i unowocześniają przekazane im pogłowie. A liczy ono 90 sztuk, w tym 50 krów dojnych. I to nie byle jakich, bowiem średnia wydajność (z ostatnich raportów wynikowych) wykazała średnią wydajność od sztuki na poziomie 11 900 kg mleka. Wiele jest też w stadzie sztuk, które w laktacji dają 14 tys. kg mleka. Te imponujące produkcyjne wyniki uzyskiwane są od stada utrzymywanego w oborze uwięziowej, którą państwo Dałkowie wybudowali przed 16 laty.

W ostatnim czasie mleczne pogłowie zwiększyło się o 5 pierwiastek, sprowadzonych z Niemiec.

– Paszy w tym roku będzie dostatek, miejsce w oborze też było, więc zdecydowaliśmy się nieznacznie je powiększyć – poinformowała Paulina Milczak. – Z inwestycji w zwierzęta jesteśmy bardzo zadowoleni. Nie mieliśmy większych problemów z adaptacją krów do nowych warunków, zwierzęta są zdrowe, spokojne i wydajne. To ogromnie cieszy, szczególnie, że zapłaciliśmy za nie wysoką cenę bo aż 8200 zł netto za sztukę.

 

Hf-y to bydło wymagające, ale też najwydajniejsze ze wszystkich ras i trzeba dużo robić, by sprostać jego wymaganiom. W gospodarstwie w Mięsośni wykorzystano do tego celu wszystkie możliwości nowoczesnych technologii żywienia zwierząt utrzymywanych na uwięzi. Od 3 lat w oborze pracuje robot paszowy Euromilk Feedex. Po zaprogramowaniu, automatycznie rozdaje krowom paszę treściwą, 24 h na dobę przez 7 dni w tygodniu, w regularnych odstępach czasu. Urządzenie porusza się po oborze (po zamontowanej do stropu szynie) wydając poszczególnym zwierzętom ustalone przez hodowcę porcje paszy. W oborze Milczaków, robot wyjeżdża 7 razy na dobę i dozuje każdej sztuce indywidualnie granulat oraz witaminy i dodatki mineralne. Najbardziej wydajne sztuki otrzymują nawet 10 kg paszy na dobę. Tuż po wykonanej pracy urządzenie wraca do stacji bazowej, gdzie zasobniki napełniane są świeżą porcją paszy.

Jak poinformowali hodowcy, obecnie 45 krów dojnych pobiera łącznie ok. 320 kg granulatu, co oznacza, że każdego miesiąca gospodarstwo musi zaopatrzyć się w 10 ton paszy, która przechowywana jest w dwóch zewnętrznych silosach.

1,5 roku temu zmienił się z kolei system zadawania pasz objętościowych. To za sprawą inwestycji w wóz paszowy, również firmy Euromilk, do którego trafiają wyłącznie pasze objętościowe. Jeden załadunek maszyny to około 2 ton mieszaniny składającej się z kiszonki z kukurydzy, lucerny, słomy oraz preparatów buforujących żwacz.

Jak zgodnie potwierdzili hodowcy, wprowadzenie nowych technologii żywienia oczywiście usprawniło prace przy zadawaniu pasz, ale co najważniejsze, zdecydowanie wpłynęło na poprawę zdrowotności zwierząt, które otrzymują dziś precyzyjnie wyliczoną dawkę pasz treściwych oraz dobrze wymieszany o odpowiedniej strukturze PMR.

W naszym stadzie stosujemy zasadę, że jeżeli krowa nie daje 10 tysięcy kg mleka w laktacji, to nie opłaca się nam jej trzymać – stwierdził Stanisław Dałek. – Brakujemy również sztuki, które nie zacielają się do 100., maksymalnie do 150. dnia po wycieleniu.

Takich – jak się okazuje – nie ma w stadzie wiele, bowiem średni okres międzywycieleniowy wynosi tutaj 350 dni. Warto odnotować, że hodowcy starają się tak regulować wycielenia, by nie przypadały na upalne, letnie dni i trwały od końca sierpnia do końca grudnia.

Jak poinformowali nas rolnicy, średnio każda mlecznica użytkowana jest przez 3–4 laktacje. Biorąc pod uwagę system utrzymania i wysoką produkcyjność, to doskonały wynik, świadczący o zapewnieniu zwierzętom jak najlepszych warunków bytowania i żywienia. Kiedy w ubiegłym tygodniu zawitaliśmy do Mięsośni, w gospodarstwie zakończono już kukurydziane żniwa.

– W tym sezonie paszy jest pod dostatkiem – z zadowoleniem stwierdziła Paulina Milczak. – To cieszy, bo dużo dobrej paszy to dużo mleka. Jednym słowem, jak na razie wszystko dobrze się układa, również współpraca z naszą łowicką spółdzielnią. Bardzo doceniamy fakt, że w obliczu pandemii koronawirusa nie dotknęły nas – jak wiele mleczarni w kraju – obniżki cen mleka w skupie, a bieżące ceny w zupełności nas satysfakcjonują.

Jak na razie, młodzi nie planują dalszego powiększania stada. Bardziej skupiają się na modernizacji parku maszynowego i zadanie to systematycznie realizują. Rosnąca wydajność sprawia, że konieczna stała się inwestycja w większy zbiornik chłodzący i niebawem do gospodarstwa trafi urządzenie o pojemności 4000 litrów.

Beata Dąbrowska

r e k l a m a

r e k l a m a

Zobacz także

r e k l a m a