Dzwonek Pierwszy miesiąc prenumeraty za 50% ceny Sprawdź

r e k l a m a

Partner serwisu

Głos w obronie rodzinnych gospodarstw

Data publikacji 07.10.2020r.

Kilkanaście dni temu, w Suchożebrach, odbyło się posiedzenie rady Podlaskiego Związku Rolniczych Zrzeszeń Branżowych Producentów Trzody Chlewnej. Jego tematem były zagrożenia płynące z przyjętej przez Sejm RP ustawy określanej mianem futerkowej.



Wśród zaproszonych gości byli: ksiądz kanonik Stanisław Chodźko, duszpasterz rolników diecezji siedleckiej, Jarosław Orzyłowski, przewodniczący rady nadzorczej Okręgowej Spółdzielni Mleczarskiej w Siedlcach, Marek Boruc, przewodniczący Mazowieckiej Rady Wojewódzkiej NSZZ RI „Solidarność”, Łukasz Komorowski, przewodniczący Solidarności RI powiatu węgrowskiego, delegat na walne zebranie Mazowieckiej Izby Rolniczej oraz radny powiatu węgrowskiego, Sławomir Marciszewski, prezes zarządu Banku Spółdzielczego w Siedlcach i Piotr Żebrowski, prezes zarządu Powiatowego Banku Spółdzielczego w Sokołowie Podlaskim, Andrzej Borkowski i Tomasz Zawadzki z Podlaskiego Zrzeszenia Producentów Bydła oraz Andrzej Chmielewski – producent drobiu.

– Zaprosiliśmy przedstawicieli różnych branż, by wypowiedzieli się, jaki ich zdaniem wpływ na poszczególne sektory działalności rolniczej będzie miała nowelizowana ustawa o ochronie zwierząt – powiedział prowadzący spotkanie Janusz Krasnodębski.

Hodowcy zastanawiają się
co zrobią z urodzonymi w gospodarstwie byczkami, gdy wejdzie w życie ustawa o ochronie zwierząt, zakazująca prowadzenia w naszym kraju uboju rytualnego. Rolnicy zajmujący się produkcją żywca wołowego, przy braku opłacalności zaniechają hodowli i nie będą odbierać cieląt od hodowców bydła mlecznego. Będę rozmawiał w tej sprawie z Waldemarem Brosiem, prezesem Krajowego Związku Spółdzielni Mleczarskich, aby wystosować pismo do Prezydenta RP, z prośbą o zawetowanie ustawy. Dlaczego przedstawiciele organizacji prozwierzęcych będą mogli wejść do naszego gospodarstwa bez zapowiedzi. Wygląda to tak, jakbyśmy nie byli właścicielami swoich podwórek, jeśli każdy kto chce może na nie wejść – powiedział Jarosław Orzyłowski.

Następnie wystąpił Andrzej Borkowski, prezes Podlaskiego Zrzeszenia Producentów Bydła, informując, iż grupa zarejestrowana została pół roku temu i zaczęła już z tego faktu czerpać korzyści. – Pomimo że przyszło nam funkcjonować w bardzo trudnym czasie. Nasza branża zmagała się z koronawirusem, wcześniej z zakazem uboju rytualnego, wprowadzonym kilka lat temu. Zakaz ten sprawił, że ceny żywca były mocno zaniżone i ponosiliśmy straty. Ścianę wschodnią dotknęły też problemy związane z występowaniem afrykańskiego pomoru świń. Spora grupa rolników przebranżowiła się z produkcji trzody chlewnej na bydło mięsne. Moje gospodarstwo również przekształciłem na dwukierunkowe, inwestując w bydło opasowe. Przecież minister rolnictwa spotykając się z rolnikami na wschodzie kraju zachęcał nas do takich działań, mówiąc, że wołowina będzie przyszłością. Gdy tylko pojawiła się pogłoska, że ubój rytualny zostanie w Polsce zakazany, zakłady od razu obniżyły ceny żywca wołowego o około 30 groszy na kilogramie wbc.

Jeżeli ceny bydła jeszcze spadną
o kilkadziesiąt groszy, to nasze gospodarstwa upadną. 40% żywca wołowego trafia na ubój rytualny, a 80% produkcji eksportujemy. Jeśli ubój rytualny zostanie zakazany, to czekają nas tylko zasiłki z opieki społecznej. Niedawno zainwestowałem w modernizację obory i będę musiał likwidować produkcję – dodał Tomasz Zawadzki, wiceprezes Podlaskiego Zrzeszenia Producentów Bydła.

Wypowiedział się też przedstawiciel branży drobiarskiej.

– Jesteśmy jak bezbronne dzieci. Rolnicy na mają silnego związku, silnej organizacji, która by ich dobrze reprezentowała i broniła. Dzisiaj branża drobiarska funkcjonuje na granicy opłacalności. Około 30% naszej produkcji w skali kraju trafia na ubój rytualny i jest eksportowane. Czekamy z nadzieją na to co zrobi prezydent Andrzej Duda, który wygrał głosami mieszkańców ściany wschodniej – stwierdził Andrzej Chmielewski, producent drobiu.

– Słysząc słowa goryczy z ust rolników, trzeba stwierdzić, że skutki wprowadzenia tych zmian będą bolesne także dla banków. Mając ponad 30-letnie doświadczenie w pracy w banku obserwuję, że dawniej kredytobiorców rolników było bardzo dużo. Obecnie obserwujemy, iż powstają duże inwestycje w drobiarstwie, mleczarstwie czy w trzodzie chlewnej, na które zaciągane są wysokie kredyty. Jeżeli rolnicy przestaną produkować, jeżeli przestaną generować zyski i nie będą w stanie obsługiwać zaciągniętych kredytów, to widmo strat i niewypłacalności grozi także nam. Jak nie będzie banków spółdzielczych, to gdzie branża rolnicza pójdzie po kredyt?– pytał Sławomir Marciszewski.

Jak nie będzie uboju rytualnego,
to część gospodarstw upadnie, a pewien odsetek ludzi wręcz targnie się na swoje życie. Musimy się zastanowić, co zrobić, by to weto nie zostało przez prezydenta odrzucone. Spróbujmy znaleźć metodę, by ta ustawa nie została wprowadzona w życie. To „towarzystwo”, które na mocy nowej ustawy wejdzie nam do gospodarstwa, po prostu nas zniszczy. Nikt z nas nie będzie miał prawa normalnie funkcjonować – powiedział Marek Boruc, przewodniczący Mazowieckiej Rady Wojewódzkiej NSZZ RI „Solidarność”.

– Jeśli dzisiaj dojdzie do likwidacji jakiejkolwiek gałęzi produkcji zwierzęcej to będzie to tylko początek. Jeśli to robi prawica, to wyobraźmy sobie co zrobi lewica, gdy dojdzie do władzy. Jak dzisiaj zlikwiduje się hodowlę jednych zwierząt to w przyszłości może okazać się, że taki los spotka inne gałęzie hodowli. W omawianej ustawie zapis o łańcuchach jest niejednoznaczny, a przegłosowanie do niej dodatkowego rozporządzania zakazującego utrzymywania bydła na uwięzi nie będzie trudne. Co możemy zrobić w tej sprawie, jak możemy poruszyć ludzi, aby głosowali przeciwko przyjęciu ustawy? Możemy wywierać nacisk od dołu, od gmin poprzez powiaty i województwa – twierdził kategorycznie Łukasz Komorowski, przewodniczący „Solidarności” RI powiatu węgrowskiego.

Podlaskie Zrzeszenie Producentów Bydła wystosowało do Prezydenta RP Andrzeja Dudy wniosek o odrzucenie zapisów ustawy ograniczającej ubój rytualny. Uchwalenie zaproponowanej ustawy mogłoby przynieść wyłącznie szkodę – zarówno dla samych zwierząt, jak i hodowców. Szczególnie duże konsekwencje poniosłyby rodzinne gospodarstwa rolne, które na mocy art. 23 obowiązującej Konstytucji powinny być pod szczególną ochroną państwa. Nie będą one w stanie sprostać wymaganiom ustawy. Skutkiem tego może być dalsza rezygnacja rzeszy rolników z hodowli. Czy na tym nam zależy? – czytamy we wniosku Podlaskiego Zrzeszenia Producentów Bydła.

Także Podlaski Związek Rolniczych Zrzeszeń Branżowych Producentów Trzody Chlewnej skierował wniosek do Prezydenta RP w sprawie proponowanej nowelizacji ustawy o ochronie zwierząt.

„Za szczególnie groźny dla krajowej produkcji uznajemy zapis przewidujący możliwość odbierania zwierzęcia przez organizację społeczną oraz prawo do wejścia przedstawicieli organizacji na teren gospodarstwa, w tym także do jego przeszukania. W świetle przepisów, takie czynności będą mogły być wykonywane w asyście policji lub straży gminnej i to bez zgody lub pomimo sprzeciwu rolnika. Przyznanie tak szerokich uprawnień organizacjom pozarządowym, pomijając fakt, iż narusza konstytucyjne i cywilne prawo do wolności, może doprowadzić do ogromnych nadużyć” – czytamy w piśmie.

Józef Nuckowski

r e k l a m a

r e k l a m a

Zobacz także

r e k l a m a