Jesienią mamy długi okres stosowania herbicydów, bo jedne można stosować przedwschodowo, a inne powschodowo i nalistnie, więc jest czas, żeby trafić w odpowiednie warunki pogodowe.
Sprawdzone, stabilnie plonujące
Mariusz Szałaj z Runowa specjalizuje
się w produkcji roślinnej.
W strukturze zasiewów dominują
zboża. W rozpoczynającym się
sezonie wegetacyjnym rolnik wysieje
ponownie dwie sprawdzone
odmiany pszenicy Euforie na ok.
15 ha i na 25 ha Hondie. Nie szuka
czegoś nowego, bo te odmiany
po raz kolejny zdały egzamin, dając
w zakończonym sezonie średnio ok.
9 t/ha, poza tym miały wzorcowe
parametry. Gleby w gospodarstwie
nie są łatwe do uprawy, co prawda
przeważa klasa IVa, znajdziemy też
klasę III, ale gleby są mozaikowate.
Właściciel gospodarstwa mówi, że
na jednym polu ma glinę, nad rowami
iły, miejscami torfy i nawet
piasek.

Dlaczego te same odmiany? – Hondia daje wysoki, stabilny plon i ma wysoką jakość ziarna, często o parametrach na poziomie pszenic elitarnych i rzeczywiście tak to wygląda nawet biorąc do ręki ziarno Hondi i innej pszenicy widać tę różnicę w grubości ziarna. Ziarno jest pięknie wyrównane. MTZ wynosi 48,7 g, dla porównania masa tysiąca ziaren dla odmiany Achim wynosi 48 g, dla Eufori 44,3 g, a dla LG Juta 41,1 g – wylicza pan Mariusz.
Druga odmiana, czyli Euforia, jest idealna na te północno-wschodnie tereny ze względu na wysoką zimotrwałość, poza tym wysoko i stabilnie plonuje przy zmiennej pogodzie, nawet okresowe niedobory wody nie obniżyły plonowania. Kolejna ważna cecha wpływająca na jakość to wysoka odporność na porastanie ziarna w kłosie, dzięki temu rolnik ma możliwość uzyskania zadowalających parametrów jakościowych nawet podczas mokrych żniw.
Pamiętajmy o zaprawianiu nasion
Rozmówca podkreśla, że myśląc
o wysokim plonie nie można zapomnieć
o zaprawianiu, które zapobiega
występowaniu chorób odnasiennych,
odglebowych, a niektóre
zaprawy ograniczają również
wystąpienie patogenów porażających
liście. – Częściowo sieję swoje
zboża, wtedy wiem co sieję, materiał
jest dobry, bez zanieczyszczeń
i zawsze stosuję zaprawy nasienne.
W tym roku stosowałem zaprawę
grzybobójczą Baytan Trio 180 FS,
niestety po raz ostatni, bo zaprawa
jest już wycofywana, dobrze,
że kupiłem ją dużo wcześniej to
jeszcze mogłem zastosować – wyjaśnia
rolnik. Baytan Trio 180 FS
w pszenicy ozimej zwalcza zgorzel
siewek, pleśń śniegową, choroby liści:
mączniaka prawdziwego zbóż
i traw, septoriozę liści choroby kłosa:
śnieć cuchnącą.
Przygotowanie pola do siewu to czysta przyjemność, rozmówca podkreśla, że w jego gospodarstwie bardzo dobrze sprawdza się w kultywator ścierniskowy Cultimer L 300 firmy Kuhn. Sprzęt uniwersalny i skuteczny, wykonujący wiele różnych zabiegów uprawowych w zależności od potrzeb. Można wykonać powierzchniową uprawę ścierniskową na głębokość 3–7 cm, mającą na celu pobudzenie chwastów. Można też uprawiać głęboko do 35 cm, zastępując orkę. Cultimer głęboko rozluźnia glebę poprawiając jej warunki wilgotnościowe, wszystko to przy mniejszym zużyciu mocy.
– Tak naprawdę orkę wykonuję tylko pod rzepak, bo pod rzepak zawsze idzie obornik, resztę uprawek wykonuję kultywatorem ścierniskowym. Pod zboża po bobiku uprawiałem na głębokość ok. 20 cm, warunki były idealne, był zapas wilgoci. Nie sieję nigdy zboża po zbożu – dodaje rolnik.

Siew pszenicy rozpoczął się 19 września, pod korzeń poszło 200 kg nawozu azotowo-fosforowego UltraDAP black NP (S) 18-46 (7). – W tym roku posiałem pszenicę trochę rzadziej, Euforii ok. 280 ziaren kiełkujących na 1 m2, wcześniej siałem ponad 300, a Hondii ok. 350 ziaren kiełkujących na metrze. Myślę, że tak będzie lepiej, bo roślina ma więcej miejsca na właściwe rozkrzewienie się i wzrost, lepiej wykształci się kłos. Nie będzie drobnych niewykształconych ziaren – wylicza rozmówca.
Rolnik obniżył ilość roślin na metrze, bo w ubiegłym roku pszenice były bardzo rozkrzewione, dlatego wiosną zastosował mocznik zamiast saletry, żeby już się nie dokrzewiała. Na pierwszą wiosenną dawkę poszło 180 kg mocznika na hektar, później dopiero saletra i saletrzak na kłos.
Monitoring i skuteczne jesienne zabiegi
Do jesiennych zabiegów herbicydowych
trzeba się przyłożyć i trzeba
je wykonywać. Taki zabieg to zagwarantowanie
prawidłowego wzrostu
zbóż ozimych od samego początku
wegetacji. Po dobrze wykonanym
zabiegu roślina nie musi konkurować
z chwastami o substancje odżywcze,
światło, wodę. Zabiegi doglebowe
nie są tak wrażliwe na temperaturę,
bardziej są uwrażliwione
na wilgotność gleby, oczywiście pomijam
gleby zmrożone, bo tu temat
jest już zamknięty.
Pan Mariusz wyznaje, że z miotłą zbożową jakoś sobie radzi, większym problemem jest dokuczliwa stokłosa i chaber. Choć w wielu gospodarstwach na terenie województwa warmińsko-mazurskiego obserwujemy rosnący problem odporności miotły zbożowej na herbicydy z grupy B (ALS). Walczyć z tym zagrożeniem możemy poprzez stosowanie herbicydów z innych grup chemicznych. Najbardziej efektywne jest zwalczanie miotły już jesienią, stosując takie substancje jak np. flufenacet (grupa HRAC K3). Jest to również substancja, która w najwyższych dawkach dość dobrze działa na wyczyńca.
Przez ostatnie trzy, cztery lata długa, ciepła jesień trwająca do grudnia spowodowała, że jesienią zaczęły pojawiać się mszyce na oziminach. Jesienne zwalczanie mszyc stało się koniecznością. Właściciel gospodarstwa w Runowie monitoruje swoje pola regularnie, a na mszyce wystawia co roku tablice lepowe czeka i sprawdza, czy jest nalot mszycy i czy trzeba będzie wykonać zabieg. Rozmówca przypomina, że nawet po wykonaniu zabiegu, a właściwie do wystąpienia mrozów, trzeba monitorować plantacje, bo dopiero przy temperaturach poniżej minus 6oC mszyce giną.

Nowe substancje o szerszym działaniu
– W tym roku jesienią będę stosował
na pszenicę Expert Meat
56 WG i diflufenikan. Na stanowisku
po rzepaku po raz ostatni
zastosuję na samosiewy Glean
75 WG. Chlorosulfuron, czyli jedna
z najpopularniejszych substancji
aktywnych jesiennych herbicydów
zostaje wycofana z rynku i można
ją stosować tylko do końca sierpnia
2021 roku, a szkoda, bo sprawdzała
się i niewiele kosztowała
– wyjaśnia rozmówca.
Marcin Bystroński, menedżer ds. upraw rolniczych z firmy Innvigo uspokaja rolników i wyjaśnia, że nie muszą się martwić, ponieważ chlorosulfuron można zastąpić substancjami o szerszym spektrum zwalczanych chwastów – np. metsulfuronem metylu, który nie zalega w glebie tak długo jak chlorosulfuron. – Kolejną substancją jest florasulam, który skutecznie walczy jesienią z takimi uciążliwymi chwastami dwuliściennymi jak chaber bławatek, mak polny, przytulia czepna czy chwasty rumianowate – wylicza ekspert.
Planując wykonywanie zabiegów herbicydowych trzeba pamiętać, że obie wyżej wymienione substancje działają powschodowo, z tym że metsulfuron metylu – doglebowo i nalistnie, a florasulam tylko nalistnie. Często rolnicy boją się, że jesienny, późny zabieg nie zadziała tak jak powinien. Trzeba dokładnie czytać etykiety, bo część środków nalistnych działa już przy temperaturach 5oC, a takie temperatury z reguły jesienią mamy. Eksperci zajmujący się środkami ochrony roślin wyjaśniają, że największym ograniczeniem w stosowaniu herbicydów są fazy chwastów, bo jeżeli zabieg wykonujemy później, to automatycznie chwasty są większe, to samo dotyczy wiosny. A przy większych chwastach zwalczanie ich będzie zawsze mniej skuteczne. Tak że im szybciej, tym lepiej, przy czym optymalny i najbardziej popularny termin w pszenicy ozimej, jeżeli chodzi o zastosowanie herbicydów jesiennych to faza trzeciego liścia.
Dr inż. Monika Kopaczel-Radziulewicz