Jako pierwszy podczas konferencji w Centralnej Bibliotece Rolniczej głos zabrał prezes Krajowej Rady Izb Rolniczych Wiktor Szmulewicz.
– Po niedawnych wyborach, w których wieś i rolnicy w 82% poparli prezydenta Andrzeja Dudę, dostajemy niekonsultowany z nikim, także z samym prezydentem, projekt nowelizacji ustawy o dobrostanie zwierząt. Co więcej, ustawa ta przechodzi przez sejm i to bez żadnych poprawek i nadal bez żadnych konsultacji z rolnikami, a wątpliwości jest wiele. Chociażby to, że nie jest konsultowana z ministrem rolnictwa, który powinien mieć decydujący głos w tej sprawie. Wszak te decyzje uderzają w politykę rolną naszego państwa. Ustawa ta przez szkodliwe zapisy, a nawet drobne niedociągnięcia, może mieć ogromne skutki dla polskiego rolnictwa – powiedział Wiktor Szmulewicz.
– Pierwszy punkt mówi o zakazie hodowli zwierząt futerkowych z rocznym vacatio legis. Niby jest mowa o odszkodowaniach, ale nie wiadomo jakich i kto będzie je wypłacał. Poza tym, norki w naturalny sposób utylizują odpady z ubojni drobiu, co w znacznej mierze pomniejsza koszty produkcji tego mięsa. Kolejny punkt dotyczy zakazu uboju rytualnego. Dziś 40% drobiu ubijane jest w sposób rytualny. Staliśmy się liderem w produkcji drobiu i jeśli wejdzie ten zakaz, to wypadniemy z atrakcyjnych rynków, a wejście na nowe rynki w zasadzie jest niemożliwe. Samo procedowanie ustawy o zakazie uboju rytualnego już dotknęło hodowców bydła, bo ceny żywca wołowego już teraz mocno spadły. Jesteśmy znaczącym eksporterem wołowiny, bo ok. 80% wyprodukowanego przez nas mięsa wołowego trafia na rynki trzecie. Zwierzęta i tak nadal będą ubijane rytualnie, tylko nie w Polsce, bo przecież nie ograniczymy spożycia mięsa halal w krajach arabskich ani koszernego przez wyznawców judaizmu. Ogromne wątpliwości budzą zapisy dotyczące kontroli organizacji tzw. obrońców zwierząt, którzy będą mogli w każdej chwili wejść do gospodarstwa, uznać, że zwierzę jest źle traktowane i zabrać je bez żadnych konsekwencji. W ten sposób podważamy kompetencje instytucji do tego stworzonej, czyli Inspektoratu Weterynarii. To lekarz weterynarii wie najlepiej czy zwierzę jest dobrze czy źle traktowane. Następny punkt o zakazie utrzymywania zwierząt hodowlanych na uwięzi także dotyczy bydła, które dziś w gospodarstwach rodzinnych w większości utrzymywane jest właśnie w oborach uwięziowych. Co więcej, jeszcze do tej pory rolnicy dostają zgody na budowanie takich obór. Po rozmowach z prawnikami usłyszeliśmy, że zapisy ustawy są niezgodne z prawem gdyż podważają prawo do własności prywatnej. Posłowie i senatorowie powinni stać na straży prawa, a tylko 80 posłów było przeciwnych tej ustawie. Jednak my rolnicy zgłaszamy bunt i sprzeciw tej ustawie – powiedział Wiktor Szmulewicz, dodając, że ustawa nie tylko wpłynie na hodowców, ale też na producentów zbóż, wszak 80% zbóż jest skarmiane przez zwierzęta.
– Nikt dziś w Polsce nie liczy się ze środowiskiem rolniczym, oczywiście poza kampanią wyborczą, a „piątka Kaczyńskiego” jest tego najlepszym przykładem. Dlatego tak ważne jest podjęcie prac nadustawą o statucie rodzinnego gospodarstwa rolnego, w którym byłyby określone obowiązki państwa wobec gospodarstw rodzinnych, bo to właśnie one są przyszłością polskiego rolnictwa, a nie przemysłowe technologie – powiedział Bolesław Borysiuk, przewodniczący Związku Zawodowego Rolnictwa i Obszarów Wiejskich „Regiony”.
– Cały nasz związek rolników indywidualnych „Solidarność” nie ma wątpliwości, że ustawa została napisana w pośpiechu i zawiera wiele niezgodności prawnych, a przede wszystkim narusza własność i wolność gospodarczą rolników. Młode małżeństwo z moich stron, czyli z Lubelszczyzny po 15 latach ciężkiej pracy w Irlandii wraca do kraju i wszystkie oszczędności zainwestowało w hodowlę zwierząt futerkowych. Co oni teraz mają zrobić, kiedy im się to zabiera, a z drugiej strony są związani pięcioletnimi umowami i kredytami. Na takich przykładach najlepiej zrozumiemy do czego ta ustawa zmierza – powiedziała Teresa Hałas, przewodnicząca NSZZ Rolników Indywidualnych „Solidarność” oraz posłanka zawieszona przez Jarosława Kaczyńskiego w prawach członka partii PiS za złamanie dyscypliny klubowej, głosując przeciwko nowelizacji ustawy o ochronie zwierząt.
– Minister rolnictwa Ardanowski podniósł niesamowicie wysoko poprzeczkę sprawując swoją funkcję, teraz również stanął na wysokości zadania głosując przeciwko tej ustawie, która nigdy nie powinna być procedowana. Jeśli za to go się wyrzuca, to niedługo i nas rolników się wyrzuci, mówiąc, że polskie rolnictwo jest nieskuteczne i trzeba je rozwiązać. Jako Związek Zawodowy Rolnictwa „Samoobrona” jesteśmy przeciwni tej ustawie i to w całości. Jeśli ta ustawa wejdzie w życie, to jak młodzi mają zostawać na wsi? Jak mają doić krowy, gdy przychodzi grupa ludzi nie wiadomo skąd, nie wiadomo za czyje pieniądze i mówi, że krów nie wolno doić bo jest to równorzędne z ich gwałtem – powiedział przewodniczący ZZR „Samoobrona” Lech Kuropatwiński.
– W imieniu Związku Zawodowego Rolników „Ojczyzna” dziękuję ministrowi Ardanowskiemu za dobre lata dla rolnictwa podczas jego kierowania resortem. Bo któż inny wie tyle o rolnictwie jak nie sami rolnicy, a minister jest przecież rolnikiem. Co do kontrowersyjnej ustawy, to uważamy, że powinna być w znacznym stopniu zmieniona. Gdyby ona weszła w obecnym kształcie, to szkody dla polskiego rolnictwa byłyby ogromne – powiedział Lucjan Cichosz, przewodniczący ZZR „Ojczyzna”.
– Jeżeli zderzymy się z przepisami zawartymi w tej ustawie, to nastąpi upadek gospodarstw rolnych, których majątek zabiorą komornicy. Młodzi na pewno nie zostaną na wsi, już nie chcą. Podam przykład, w mojej gminie jest szkoła, która kiedyś była rolniczą, dzisiaj jest w niej 600 uczniów, a tylko 13 uczęszcza do klasy o profilu rolniczym. Natomiast w najlepszej koniunkturze w tej szkole było 400 uczniów kształcących się w kierunku rolnictwa. Szkoła skupia młodzież z kilku powiatów, zatem za kilkanaście lat będziemy mieli 2–3 wykształconych rolników w powiecie – powiedział Jan Pietrzak, hodowca bydła mięsnego reprezentujący Federację Grup i Producentów „Wołowina Polska”
Głos zabrała także posłanka Lewicy Anita Sowińska, która głosowała za „piątką dla zwierząt” podobnie jak całe ugrupowanie polityczne, z którego się wywodzi. Pomimo że potępiła styl procedowania ustawy, to próbowała przekonać rolników, jakie to dobre również dla nich zapisy zawiera ustawa. Posłanka chyba uważa, że lepiej zna się na rolnictwie niż sami rolnicy, którzy wręcz ja wyśmiali i nie kryli oburzenia oraz zażenowania jej wystąpieniem.
– Dziękuję ministrowi Ardanowskiemu nie za to co zrobił, ale za to, że słuchał nas rolników. Nic więcej o rolnikach bez rolników. Dziś ta ustawa obraca się przeciwko nam rolnikom, ale w przyszłości obróci się przeciwko tym, którzy ją wprowadzili – powiedziała Irena Frąszczak z kółek rolniczych.
– Czy ci posłowie w ogóle wiedzą co przegłosowali. Zabronili trzymania zwierząt na uwięzi. W Polsce jest 350 tys. hodowców bydła, z czego ponad 250 tys. utrzymuje swoje bydło w oborach uwięziowych. Miesiąc po ustawie Zieloni mogą wejść do gospodarstwa i zabrać zwierzęta. Bydło na uwięzi jest głównie w mniejszych gospodarstwach mlecznych posiadających od 10 do 40 krów i jak te gospodarstwa mają funkcjonować. Kto weźmie odpowiedzialność za te ludzkie tragedie – ze łzami w oczach powiedział Józef Skarżyński, hodowca bydła mięsnego reprezentujący Federację Grup i Producentów „Wołowina Polska”.
W trakcie konferencji przybył minister Krzysztof Ardanowski, który po swoim wystąpieniu dostał gromkie brawa i owacje na stojąco.
– Ubolewam, że partia, w której jestem prawie 20 lat, dokonuje jakiejś wolty, której ja nie rozumiem. Opozycja zaciera ręce, ponieważ partia, która wygrała wybory i mogłaby przez długie lata wiele dobrego uczynić odwraca się od tych, dzięki którym te wybory wygrała. W ustawie, o której mówimy jest np. zapis, że rolnik musi zapewnić ochronę przed deszczem zwierzętom, które są na polu. Z kolei dla suki z małymi trzeba zapewnić taki metraż, jaki ma niejedno mieszkanie. To brzmi jak dowcip, ale to prawda. Przecież wszyscy chcemy, aby zwierzęta żyły w dobrych warunkach. Ja nie znam rolnika, który nie dba o swoje zwierzęta. Okrutnicy zdarzają się wszędzie. Przecież mogę powiedzieć, że psy utrzymywane w ciasnych mieszkaniach w mieście, których jedyną rozrywką jest wyjście rano na zafajdany trawnik, mają urągające warunki, ale o tym nikt nie mówi – stwierdził minister Krzysztof Ardanowski.
– Jako minister rolnictwa nie mogłem zgodnie z własnym sumieniem poprzeć ustawy szkodliwej dla polskiego rolnictwa. Ustawę przygotował ktoś, kto ani nie zna się na zwierzętach, ani nie ma pojęcia o rolnictwie. Przesłanki ideologiczne nie powinny dotyczyć gospodarki, zwłaszcza teraz w dobie dramatycznego kryzysu, w jakim jesteśmy w trakcie pandemii. Ustawa wpisuje się w rewolucję neomarksistowską, która odrzuca tradycję europejską oraz chrześcijaństwo i wszystkie inne religie. Wyraża również pogardę w stosunku do Żydów i Muzułmanów w części dotyczącej uboju rytualnego – kontynuował minister.
– Żeby wiedzieć czy zwierzę jest w złym stanie spowodowanym błędami właściciela czy jest to jego naturalny stan, to lekarze weterynarii kształcą się ponad 5 lat. A w organizacji prozwierzęcej ktoś bez żadnego fachowego przygotowania ma prawo przyjść do twojego domu, dokonać przeszukania i zabrać zwierzęta. Jeszcze temu aktywiście przysługuje asysta policji. Jest to najbardziej restrykcyjna ustawa w Europie dotycząca właścicieli zwierząt – zakończył minister Ardanowski.
Już po konferencji okazało się, że minister Ardanowski, czego niestety wszyscy się spodziewali, został odwołany, a na jego miejsce powołano Grzegorza Pudę. Wymowne jest to co powiedział jeden z rozmówców Jerzy Wawrzyńczak: to precedens, pierwszy raz minister rolnictwa został powołany w nagrodę za poparcie ustawy niszczącej polskie rolnictwo.
– Jako hodowcy i producenci mleka nie możemy zgodzić się na zapisy w ustawie dotyczące zakazu uboju rytualnego, zakazu utrzymywania na uwięzi zwierząt hodowlanych i dania nadzwyczajnych uprawnień organizacjom prozwierzęcym. Traktujemy bardzo dobrze nasze zwierzęta, a obory uwięziowe to te mniejsze do 30 krów i stanowią większość w kraju. Nie da się ich zlikwidować z dnia na dzień. Popieraliśmy i popieramy ministra Ardanowskiego. Nowy minister Puda zdaje się brał udział w tworzeniu tej nowej ustawy, a to oznacza, że o rolnictwie wie niewiele. Jesteśmy gotowi do masowych protestów, bo nie mamy innego wyjścia – tak sytuację skomentował Waldemar Plantowski – prezes Mazowieckiego Związku Hodowców Bydła i Producentów Mleka.
Do redakcji wpłynęły także pisma wyrażające sprzeciw „piątce dla zwierząt” z Polskiego Związku Producentów Roślin Zbożowych oraz Rady Sektora Wołowego, którą tworzy sześć organizacji: Polski Związek Hodowców i Producentów Bydła Mięsnego, Polskie Zrzeszenie Producentów Bydła Mięsnego, Federacja Związków Pracodawców-Dzierżawców i Właścicieli Rolnych, Unia Producentów i Pracodawców Przemysłu Mięsnego, Stowarzyszenie Rzeźników i Wędliniarzy Rzeczypospolitej Polskiej oraz Związek Polskie Mięso.
Andrzej Rutkowski