To najmocniejszy traktor Farmtraca. Ma 113 koni i 450 Nm maksymalnego momentu obrotowego. Opadająca ku przodowi maska (niestety bez celownika) skrywa angielski silnik Perkinsa 854E-E34TA o pojemności 3,4 litra. Ma on cztery cylindry, intercooler, turbinę oraz wysokociśnieniowy układ wtryskowy common rail. Aby spełniał wymagania czystości spalin, posiada zawór EGR, który cofa część gazów wydechowych do kolektora dolotowego. Zawracane spaliny są uprzednio schładzane. To celowy zabieg, który ma obniżyć temperaturę w komorze spalania, dzięki temu tlen w mniejszym stopniu łączy się z azotem. W ten sposób udaje się obniżyć emisję bardzo szkodliwych tlenków azotu NOx, które normalnie są neutralizowane przez AdBlue. W traktorze roztwór mocznika nie jest więc wymagany. Ale niższa temperatura spalania w cylindrach przyczynia się do wytworzenia cząstek stałych.
Wychwytuje je ulokowany w górnej części silnika filtr DPF. Z katalizatorem DOC, służącym do wyłapywania niepożądanych produktów spalania oleju napędowego typu tlenki węgla czy węglowodory, tworzą jeden moduł. Producent zapewniał nas, że z filtrem DPF w ciągnikach tej mocy, nie ma kompletnie żadnych problemów. Nie wymaga on też wymiany przez całą żywotność traktora. Filtr sam się oczyszcza z sadzy, które są dopalane na skutek zwiększenia dawki paliwa i obrotów silnika. To jest tzw. proces regeneracji. To, jak często przebiega, zależy od użytkowania traktora. Gdy pracuje w polu na przykład z pługiem, temperatura gazów spalin jest na tyle wysoka, że sadza w filtrze nie osadza się. Ale gdy traktor wykonuje lekkie zadania typu praca z ładowaczem czołowym, wtedy wysokiej temperatury spalin nie da się uzyskać i filtr zaczyna się zapełniać. Proces regeneracji zostaje zainicjowany, gdy poziom zapełnienia sięgnie 90–130 proc.
Wszystko działa w automacie. Rozpoczęcie procesu jest sygnalizowane zapaleniem się lamki kontrolnej na panelu wskaźników. W trakcie dopalania traktorem można normalnie pracować, a jedyna zauważalna różnica będzie taka, że obroty silnika na biegu jałowym, które wynoszą 800 obr./min są podniesione do poziomu co najmniej 950 obr./min. Proces regeneracji można ręcznie wymusić. Można go również wstrzymać. Służy do tego przycisk na prawym panelu, który aktywuje oba te zadania, gdy przytrzyma się go przez minimum dwie sekundy. Producent nie radzi jednak odraczać procesu regeneracji, bo może to doprowadzić do problemów. Bo jeżeli poziom nagromadzenia sadzy w filtrze sięgnie 170 proc., a proces nie zostanie ręcznie załączony (automat po odroczeniu procesu nie działa), zapali się lampka ostrzegawcza niewłaściwej pracy silnika, co spowoduje obniżenie mocy ciągnika o 25 procent. Jeżeli użytkownik nadal będzie ignorował oczyszczanie DPF-u, a poziom sadzy sięgnie 230 proc., zapali się lampka ostrzegawcza awarii silnika. Moc spadnie wtedy aż o 55 procent. Dlatego lepiej nie wyłączać dopalania sadzy, tym bardziej, że taki proces zajmuje tylko kilka minut. Nasz test to potwierdził.
– taka jest sugerowana cena netto 113-konnego traktora Farmtrac 9120DTŋ PWR
Filtr powietrza można czyścić sprężonym powietrzem!
Traktor można pochwalić za
dostęp do silnika. Po uniesieniu
jednoczęściowej maski mamy
nieograniczony dostęp do filtra
powietrza czy pakietu chłodnic,
co ułatwia codzienną obsługę.
Filtr powietrza ma dwa wkłady –
wstępnego i dokładnego oczyszczania.
Ten pierwszy co 10 motogodzin
powinno się czyścić delikatnie
ostukując go za pomocą
dłoni. Gdyby to nie wystarczyło,
można przedmuchać go sprężonym
powietrzem z zastrzeżeniem,
aby strumień powietrza był kierowany
na filtr z odległości nie
mniejszej niż 3 cm. Wkładu dokładnego
oczyszczania się nie czyści,
tylko wymienia w odstępach
co 600 motogodzin. Dbanie o te
elementy jest istotne z tego względu,
że blokowanie wkładów filtrujących
może nawet powodować
straty mocy, dlatego o stopniu zanieczyszczenia
można przekonać
się nie tylko wizualnie, ale jest to
również sygnalizowane kontrolką
na tablicy rozdzielczej.
I wszystko wyglądałoby świetnie, gdyby nie jeden szczegół. O ile do wkładów można dostać się bez używania narzędzi, to już samo zdjęcie bocznej obudowy filtra tak sprawnie nie idzie, bo skutecznie blokuje ją poprowadzony w tym miejscu przewód skraplacza klimatyzacji. Przewód trzeba mocno odchylić, aby obudowę wysunąć. Producent powinien to poprawić, bo częste odchylenie przewodu może w końcu doprowadzić do jego rozszczelnienia. Gdyby ktoś nie poradził sobie z jego odchylaniem, to może posunąć się do sposobu i odkręcając dwie nakrętki, skraplacz klimatyzacji wraz z owym przewodem wysunąć na bok. Producent zastosował taką możliwość po to, aby tę chłodnicę, zamocowaną jako pierwszą i najbardziej narażoną na zanieczyszczenia, móc dokładniej oczyścić. Przy wysuniętej chłodnicy lepszy jest też dostęp do pozostałego pakietu zamocowanych na stałe chłodnic, w tym cieczy silnika, powietrza, paliwa i oleju.
EHR z funkcją zapamiętywania ustawień
Od silnika napędzane są dwie
pompy układu hydraulicznego
o układzie tandemowym. Jedna
dedykowana jest do obsługi układu
kierowniczego oraz do obsługi
skrzyni biegów. Druga z maksymalnym
wydatkiem 50 l/min
odpowiada za obsługę zewnętrznych
gniazd hydrauliki oraz tylnego
podnośnika. Szybkozłączy
w testowym modelu było sześć
i zarówno one, jak i obsługujące
je dźwignie zamocowane na
prawej konsoli, zostały czytelnie
przyporządkowane kolorami. Nie
sposób się tutaj pomylić, tym bardziej,
że przy dźwigniach znajduje
się jeszcze schemat rozkładu ciśnień
na szybkozłączach. Super
sprawa, która została niejako narzucona
przepisami rozporządzenia
Mother Regulation.
Zgodnie z tymi zaleceniami, traktor otrzymał też dzielone boczne lusterka, z których dolne szerokokątne poszerza pole widzenia. Pozwala ono uniknąć niebezpiecznych sytuacji, bo zwiększa widoczność na boki eliminując tzw. martwe pola. Jeżeli chodzi o podnośnik, to w modelu 9120DTŋ PWR jest on obsługiwany przez EHR amerykańskiej firmy Husco. Do dyspozycji mamy panel, na którym znajduje się ekran LCD, pokrętło przewijania oraz przyciski podnoszenie- opuszczanie, menu i enter. Ustawień jest tutaj mnóstwo, i dobrze, ale ten system trzeba najpierw zaprogramować. Osobom nieobeznanym z elektroniką, może przysporzyć to problemów.
Dobra wiadomość jest jednak taka, że trzy ustawienia podnośnika można zapamiętać, a potem tylko podczepiając odpowiednią maszynę do traktora wywoływać je z pamięci. System EHR daje też możliwość obsługi podnośnika z zewnętrz, co jest niezwykle przydatne podczas samodzielnego podczepiania maszyn. Przyciski są dwa i są zamocowane na obu błotnikach. Nasza uwaga dotyczy miejsca, gdzie owe przyciski się znalazły. Są zamocowane bliżej środka traktora. Aby zachować bezpieczniejszą odległość od cięgieł TUZ lepiej byłoby, gdyby znalazły się na skraju błotników.
Moc z traktora może być odbierana z WOM-u obracającego się z prędkością 540 obr./min. W testowym modelu takie obroty wałka osiągane są przy 1938 obr./ min silnika. Dostępna jest również druga prędkość 1000 obr./ min. W tym przypadku wymagane obroty wałka osiągane są przy minimalnie wyższej prędkości obrotowej 1961 obr./min. Aby wybrać pożądaną prędkość wałka, trzeba niestety wysiąść z ciągnika, wszak dźwignię do zmiany prędkości usytuowano z tyłu maszyny. Jakby tego było mało, brakuje w tym miejscu jakiegokolwiek oznaczenia, które by sygnalizowało, na jakie obroty wałka jest ustawiona w danym momencie dźwignia. Dopiero w instrukcji obsługi ciągnika wyczytaliśmy, że dźwignia może być ustawiona w położeniu „do przodu” oznaczającej załączenie prędkości 1000 obr./min oraz „do tyłu”, co oznacza wybór trybu 540 obr./min.
Aby pracować z maszynami napędzanymi z wałka, po wyborze zakładanej prędkości, trzeba ustawić dźwignię znajdującą się z lewej strony fotela w położenie na niezależny lub zależny tryb pracy wałka. W tym drugim obroty wałka są proporcjonalne do prędkości jazdy. Dzisiaj możliwości wykorzystania tego trybu są znikome. Jedną z możliwości jest napędzanie osi przyczep leśnych wykorzystywanych do zrywki. Ostatnim etapem załączenia obrotów wałka jest naciśnięcie przycisku na panelu. Gdy wszystko to zostanie wykonane, na centralnym wyświetlaczu LCD powinna pojawić się informacja o obrotach wałka. Ze względów bezpieczeństwa, gdyby operator przy załączonym wałku opuści siedzenie na co najmniej 5 sekund, sprzęgło WOM automatycznie rozłączy napęd i końcówka wałka się zatrzyma.
Widoczność z kabiny – mocna strona Farmtraca
Wsiądźmy już do kabiny. Jej
producentem jest Koja. Posiada
drzwi lewe i prawe, co przy
najnowszych traktorach nie jest
już takim standardem. Kabina
ma sześć słupków i w gospodarstwach
hodowlanych, w których
bardzo często wsiada i wysiada
się z traktora, to może być
zaleta. Dlaczego? Takim traktorem
można bowiem jeździć
z otwartymi drzwiami, natomiast
w przypadku kabin czterosłupkowych,
jazda z otwartymi
drzwiami ze względu na
bardzo dużą powierzchnię szyby
i masę drzwi, nie jest zalecana,
bo może doprowadzić do
uszkodzeń zawiasów. W testowym
traktorze najbardziej wykorzystany
jest prawy, środkowy
słupek kabiny.
Umieszczono na nim przyciski do obsługi oświetlenia i wycieraczek. W ich sąsiedztwie znajduje się panel sterowania wentylacją i klimatyzacją, a także radio sygnowane marką JVC. Za nadmuch powietrza odpowiada trzybiegowa dmuchawa, której strumień rozprowadzany jest do wnętrza przez cztery nawiewy umieszczone w dachu. Na tylnym prawym słupku znalazł się wieszak na ubrania. Plus za to rozwiązanie, często pomijane przez producentów traktorów. Słupki kabiny są na tyle wąskie, że w żaden sposób nie ograniczają widoczności. I to jest mocna strona tego ciągnika. Również podczepianie maszyn czy obserwacja pracujących narzędzi nie sprawia problemów, wszak fotel operatora znajduje się tuż przy tylnej szybie i po obróceniu się bez problemów można dojrzeć ramiona podnośnika czy zaczep. Gdy to nie wystarcza, można odchylić tylną szybę.
To jednak nie wszystko, bo najnowszy Farmtrac posiada jeszcze niewielką szybę, skierowaną do tyłu i na dół, która też jest otwierana. Czy to się przydaje? Na pewno tak, bo przez te okno można np. podać z kabiny zaczep czy zawleczkę osobie stojącej za traktorem lub poprowadzić tędy przewody do sterownika maszyny. Kabina traktora posiadała również przeszklony szyberdach, który ma ułatwić obserwację uniesionego ładowacza czołowego. Jeżeli mielibyśmy się do czegoś przyczepić, to do ustawienia kierownicy, która jest regulowana tylko w jednej płaszczyźnie. W tego typu maszynach regulacja w dwóch płaszczyznach staje się już standardem.
Sprzęgło załączane z przycisku to super sprawa
Na koniec największy atut
traktora. To skrzynia biegów,
która podobnie jak przednia
oś, pochodzi z włoskiej firmy
Carraro. Mamy tu do dyspozycji
cztery biegi główne, trzy zakresy
prędkości (H–wysoki, M–
średni, L–niski) oraz załączany
pod obciążeniem i bez użycia
sprzęgła półbieg. Łącznie daje
to 24 przełożenia do przodu i 12
do jazdy w tył, bo półbieg działa
tylko dla przełożeń do jazdy
w przód. Genialnym rozwiązaniem
w tym traktorze jest możliwość
zmiany biegów głównych
bez konieczności wciskania pedału
sprzęgła. Wystarczy nacisnąć
dedykowany temu przycisk
na drążku i można przestawić
dźwignię w wybrane położenie.
Trzeba jednak pamiętać,
aby używać go tylko w czasie
jazdy. Nie wolno w ten sposób
ruszać z miejsca.
O wybranym półbiegu (żółw/zając) zostaniemy poinformowani pojawieniem się odpowiedniego symbolu na wyświetlaczu LCD. Bez użycia sprzęgła nożnego można także zmieniać kierunek jazdy. To z kolei zasługa sterowanego elektrohydraulicznie rewersu. To rozwiązanie docenią szczególnie ci rolnicy, którzy nabudują na traktorze ładowacz czołowy lub będą wykorzystywać traktor do ugniatania pryzmy, gdy nonstop zmienia się kierunek jazdy. Bo i komfort pracy będzie większy, ale i sprzęgło wytrzyma dłużej. Niestety, dźwignia rewersu wygląda tak samo jak dźwignie do zmiany kierunkowskazów czy zapalania świateł. I nie byłoby to jeszcze najgorsze, gdyby nie fakt, że producent nie umieścił przy tej dźwigni żadnych oznaczeń. Rolnik zasiadający za sterami tego traktora po raz pierwszy i nie znający maszyny, może czuć się trochę zdezorientowany i po prostu może nie wiedzieć jak nim ruszyć. Dlatego warto to poprawić. A gdyby dźwignia zmieniła jeszcze kolor z czarnego na np. pomarańczowy byłoby już idealnie. Dlaczego pomarańczowy? Bo takie barwy mają trzy przyciski służącego do obsługi półbiegów oraz sprzęgła.
Załączenie rewersu będzie nie tylko widoczne przestawieniem dźwigni, ale pojawieniem się na centralnym wyświetlaczu w miejscu literki N sylwetki traktora ze strzałką wskazującą, w którym kierunku traktor pojedzie. W przypadku obsługi przekładni mamy dwa zastrzeżenia. Naszym zdaniem dźwignia reduktora jest zdecydowanie za krótka, co sprawia, że naprawdę trzeba się mocno wychylić do przodu, aby zmienić zakres prędkości. I niestety przy załączonym pierwszym biegu i średnim zakresie prędkości można nogą zahaczać o dźwignię. Warto, aby producent inaczej wyprofilował drążki do zmiany przełożeń, aby do takich sytuacji nie dochodziło. Tak czy owak zauważone w teście wady nie są trudne do poprawienia. Jeżeli zostaną zmienione, to wtedy model 9120DTŋ PWR może mocno zaistnieć na rynku bo reprezentuje jakże popularny zakres mocy.
Przemysław Staniszewski