Dzwonek Pierwszy miesiąc prenumeraty za 50% ceny Sprawdź

r e k l a m a

Partner serwisu

Politycy – wieś wam tego nie zapomni!

Data publikacji 14.10.2020r.

Złość na polityków, którzy po wyborach szybko zapomnieli o obietnicach składanych rolnikom, oraz obawy związane z przyszłością. Te emocje wypełniły spotkanie zorganizowane 2 października przez Kujawsko-Pomorską Izbę Rolniczą. W Bydgoszczy Tomasz Grodzki, marszałek senatu, spotkał się z producentami rolnymi w związku z procedowaną ustawą o ochronie zwierząt. W spotkaniu udział wzięli m.in. Ryszard Bober, senator PSL, Wiktor Szmulewicz, prezes KRIR, Ryszard Kierzek, prezes KPIR oraz Wojciech Mojzesowicz, były minister rolnictwa.

Grodzki przez prawie dwie godziny wysłuchiwał opinii rolników. W spotkaniu udział wzięli nie tylko doświadczeni działacze reprezentujący rolnicze związki i stowarzyszenia. Do Bydgoszczy przybyła również liczna reprezentacja młodych rolników, którzy swoją przyszłość postanowili związać z prowadzeniem nowoczesnych gospodarstw rolnych.

Łukasz Karwowski z Konfederacji mówił, że ustawa całkowicie odcina polskich hodowców od zdobytych rynków zbytu. Ponadto narazi zwierzęta na cierpienie. Bydło będzie przewożone do krajów ościennych, gdzie istnieje możliwość uboju rytualnego. Zwierzęta nie będą cierpiały mniej, a przy okazji wesprzemy zagraniczną konkurencję.

– Jestem producentem mleka. Moje stado podstawowe liczy 50 sztuk. Rentowna branża ma zostać zniszczona. Kolega kupuje ode mnie cielęta. Jeśli nie będzie mu się opłacać utrzymanie opasów, co ja zrobię z byczkami? Kto je ode mnie kupi? Mam je pozabijać? Czy chodzi o to, aby przemysł utylizacyjny zarobił? Mam syna, który chciał przejąć gospodarstwo, ale twierdzi, że bałagan i niestabilność nie stwarzają warunków do normalnej produkcji. W tym roku obchodziliśmy stulecie Bitwy Warszawskiej. Chłopi na zawołanie Witosa przegonili bolszewików. Trzeba przegonić bolszewików, którzy działają przeciwko polskiemu rolnictwu – mówił Grzegorz Chmielewski.

Sławomir Homeja ze Stowarzyszenia „Wieprz Polski” mówił, że od tego, jakie zapewni zwierzętom warunki, zależy, jak rosną. Mają więc najlepsze z możliwych. Jego zdaniem wieś nie zapomni niezrozumiałego ataku na ubój rytualny.

– Planowałem w najbliższym czasie zwiększyć stado. Chciałem zainwestować w nowe budynki. Nie wiem, czy to ma sens. Istnieje groźba, że przyjdzie jakieś ekologiczne NKWD i będzie chciało zniszczyć moją produkcję zwierzęcą. W jakim świetle stawia to nasz kraj? Z dnia na dzień likwiduje się całą branżę. Niszczony jest dorobek ludzi, którzy pracowali na niego przez wiele pokoleń. To są metody – nie boimy się użyć tego słowa – bolszewickie. Jest strach przed jutrem związany z tym, co znowu władza wymyśli. Może stwierdzi, że szkodliwi są producenci kwiatów, więc trzeba ich zniszczyć? – pytał Mateusz Kozłowski, młody rolnik i hodowca bydła opasowego.

Katarzyna Bukowska, prowadząca gospodarstwo mleczne, jest młodą rolniczką – ma 24 lata. Mówiła, że chce pracować w rolnictwie, ale państwo jej na to nie pozwala. Podkreślała, że dobrostan to podstawowe pojęcie ze studiów zootechnicznych.

– Ustawa to nóż w plecy. Skandal jeden wielki oraz pomylenie z poplątaniem. Jako rolnik czuję się zupełnym zerem oraz totalnym drugim sortem. Nie mogę pojąć, jak można lekką ręką dochodowe branże oddawać sąsiadom? Jak można niszczyć miejsca pracy, lekceważyć dochody z podatków? To, co się dzieje, jest zupełnie niezrozumiałe. Panie marszałku, co mamy robić i jak żyć? Wszystkim przeszkadzamy. Produkcja trzody jest zła, mleka także, bydła też nie można! To jak mamy żyć? – pytał Tomasz Zakrzewski.

Marszałek senatu cierpliwie wysłuchał wszystkich opinii rolników. Przytoczyliśmy wybrane. Przedstawił możliwe strategie prac nad ustawą. Wariantów jest kilka – od wprowadzenia licznych poprawek zachowujących między innymi ubój rytualny po pozostawienie ustawy w niezmienionej formie. Nie ma większych szans, aby Sejm ich nie odrzucił. Tomasz Grodzki przypomniał, że do odrzucenia weta prezydenta wymaganych jest trzy piąte głosów w Sejmie. Jest więc trudniejsze do odrzucenia niż poprawki senackie.

– Czy wyobrażacie sobie, że obecna ustawa mogłaby wejść, kiedy rządziła poprzednia koalicja? Nie weszłaby, bo nasz koalicjant albo by ją zmodyfikował, albo nie dopuścił do rozpatrywania. Grzech pierworodny Sejmu polegał na tym, że w związku z nią realizowany jest ekspres legislacyjny. Nie pierwszy raz kończy się on wpadką. W senacie prowadzimy wszystkie działania starannie. To jest odpowiedź na pytanie, które stawialiście, dotyczące tego, gdzie zrobiono błąd. Myślę, że drugi raz go nie popełnicie – podsumował spotkanie marszałek Grodzki, choć chyba nie był szczery, jeśli spojrzeć na to, jak głosowało jego ugrupowanie w sprawie ustawy futerkowej.

Tomasz Ślęzak

r e k l a m a

r e k l a m a

Zobacz także

r e k l a m a