– W tym roku w udziale przypadła nam organizacja dożynkowych uroczystości parafialnych i tak powstał pomysł zbudowania czegoś okazałego. Wybór padł na kombajn – opowiada Marlena Jakubowska z Woli Miłkowskiej w gminie Warta w woj. łódzkim.
Dekoracja powstawała cztery wieczory, a o jej oryginalności stanowi m.in. to, że wykonana jest z małych kostek słomy. Dziś jest ich coraz mniej, bo ubywa takich pras do słomy. We wsi znalazł się jeden rolnik, który trzyma jeszcze taki sprzęt. Słomiany kombajn zbudowany jest na metalowo-drewnianym rusztowaniu. Rozmiarem przypomina rzeczywistą maszynę. Koła wykonano z okrągłych balotów i pomalowano je sprayem, żeby imitowały bieżnik. Maszynę obsługuje słomiany kombajnista o imieniu Zygmunt. Wyposażono ją też w halogeny i koguta, które podpięto do oświetlenia przy pobliskiej świętej figurce. Kombajnu już dziś nie ma – trochę naruszył go wiatr, poza tym rolnicy musieli już siać, więc trzeba było go rozebrać. Ale zdążył zrobić piorunujące wrażenie.
A może dorobimy konia?
Frączkowo w gminie Barciany w woj. warmińsko- -mazurskim wystartowało w konkursie gminnym na dekoracje dożynkowe już w zeszłym roku. Zbudowali stół, przy którym odbywała się biesiada.
– Baloty do dekoracji podarował nam prezes zaprzyjaźnionej firmy Agro-Skandawa. Bo u nas w okolicy nie ma rolników. W tym roku postanowiliśmy, że będzie postać koszącego mężczyzny i kobiety, która mu pomaga. A potem pomyśleliśmy: „A może konia dorobimy?”. Powstał koń ze słomy, przy nim stanął wóz, z balota zrobiliśmy studnię z żurawiem. Są słomiane kury i gęsi, owinięty słomą rower. I, oczywiście, chata. W przygotowaniach dekoracji wsparła nas finansowo pani wójt Marta Kamińska – opowiada Jolanta Puczkowska, sołtyska i wiceprzewodnicząca miejscowego koła gospodyń.
Chatę zbili z desek, nad wejściem powiesili deskę z wypalonym napisem „Czym chata bogata, tym rada”, a potem wstawili do niej stary kredens. Przy kredensie siedzi babcia, która ubija masło w pięknym kamionkowym naczyniu. Obok niej stoi zabytkowa drewniana misa, w której wyrabiano kiedyś ciasto na chleb. Obok, na płocie, wiszą garnki i kanki, suszy się też bielizna. Na ziemi stoją kosze pełne jesiennych owoców i warzyw. Frączkowska zagroda jest więc właściwie nie tyle dekoracją, co małym skansenem. Wiele z przedmiotów mogłoby z powodzeniem zasilić niejedną wiejską izbę pamięci. Dekoracja powstawała przez dziesięć dni. Pracowali głównie popołudniami i wieczorami, ale Jola mówi, że niektórzy wpadali też rano, żeby dorobić jakiś element.
Kokoszki z kokoszką
W Kokoszkach w gminie Nekla w woj. wielkopolskim nie ma świetlicy, jest za to Sylwia Graja-Zwolińska i grupa aktywnych kobiet, którym bardzo zależy na integrowaniu lokalnej młodzieży i dzieci.
– Nasze maluchy nie bawią się już tak, jak my się bawiliśmy. Są praktycznie wszędzie przez nas, rodziców, dowożone. Robimy więc różne warsztaty, zajęcia dla nich, by miały szansę się poznać i zintegrować. Budowanie takiej dekoracji to świetny pomysł, który do pracy angażuje też dzieci – mówi Sylwia, która w Kokoszkach mieszka już kilkanaście lat, a na co dzień pracuje na Uniwersytecie Przyrodniczym w Poznaniu w Pracowni Turystyki Wiejskiej.
Pomyślała, że za płotem ma zdolne sąsiadki – Magdę i Asię – które często udzielają się rękodzielniczo. Podzieliła się pomysłem na dekorację, a one nie zastanawiały się ani chwili. Od razu było jasne, że zrobią coś, co kojarzy się z Kokoszkami, czyli kurę i koguta.
– Każde powstało z balota, ale tak wyrzeźbionego, z tak powyciąganą słomą, żeby zyskał odpowiedni kształt zwierzęcia. Oczy zrobione zostały z żywych słoneczników. Ponieważ szybko więdły, zastąpiliśmy je sztucznymi. Ale nasze kury mają też akcenty ekologiczne. Grzebienie i korale zrobione są z wypełnionych worków po marchwi, a dzioby z worków po zbożu. Wykorzystaliśmy też to, co znajduje się na naszych polach: pazury są z kolb kukurydzy, a barwny koguci ogon zbudowany jest z liści kukurydzy – chwali się Sylwia.
Konstrukcje są ogromne, a wokół nich kręcą się dzieciaki, więc musiało być bezpiecznie. Dlatego konstrukcja koguta jest wsparta trzecią „nogą”, którą zgrabnie przykrywa bogato zdobiony ogon. Sylwia mówi, że trudniej wpłynąć na bezpieczeństwo na ulicy, niż stworzyć takie dzieło dożynkowe, dlatego myślą o progu zwalniającym na ruchliwej ulicy. Choć pomysł jeszcze nie został zrealizowany, to już teraz podobno wszyscy zwalniali, a nawet zatrzymywali się się, żeby podziwiać i sfotografować wspaniałe kurę z kogutem.
Karolina Kasperek