W całym kraju 7 października odbyły się protesty rolników przeciw „Piątce dla zwierząt”, polegające na blokowaniu głównych dróg poprzez przejazdy traktorami. Uczestnicy nie kryli również swojej złości z faktu, że odwołano ministra rolnictwa Jana Krzysztofa Ardanowskiego, którego mocno popierali. Zaś na jego miejsce powołano Grzegorza Pudę, który miał duży udział w tworzeniu ustawy, którą całe środowisko rolnicze uznało za szkodliwą.
Protesty zainspirowała AgroUnia pod hasłem „Polska stanie. Dzisiaj my jutro Wy”. W województwie mazowieckim w organizację i uczestnictwo w protestach mocno zaangażowała się Solidarność Rolników Indywidualnych, ale także Mazowiecki Związek Hodowców Bydła i Producentów Mleka oraz organizacje związane z hodowcami bydła mięsnego. Rolnicy protestowali w kilku lokalizacjach. Z Makowa Mazowieckiego w kierunku Ciechanowa drogą krajową nr 60 wyjechało ok. 100 ciągników. W przejeździe z Przasnysza w kierunku Ciechanowa drogą wojewódzką nr 617 uczestniczyło aż 130 traktorów. Z kolei w Mławie rolnicy podzieleni na 4 grupy blokowali główne ronda na drogach wyjazdowych z miasta. Kolejny protest miał miejsce pomiędzy Pułtuskiem, a Serockiem na drodze krajowej nr 61.
– Walczymy o polskie rolnictwo oraz o być albo nie być małych i średnich gospodarstw rolnych. Nie jesteśmy przeciwko komuś, ale za polską wsią. Nie sprzeciwiamy się wbrew pozorom partii PiS, bo za „Piątką Kaczyńskiego” zagłosowały także inne partie. Chcemy pokazać wszystkim rolnikom, że mówimy głośne „nie” tej ustawie. Problem dotyczy każdego z nas: hodowców bydła, świń, kur, ale też zwykłego Kowalskiego, który ma 3 psy i kota, bo on też będzie miał problem – powiedział Rafał Niestępski, główny organizator protestu mającego swój początek w Makowie Mazowieckim.
– Rolnicy licznie biorą udział w dzisiejszym proteście, gdyż nowa ustawa tzw. „Piątka dla zwierząt” uderza w cały sektor rolnictwa, ale też firmy produkujące na nasze potrzeby. Bardzo szkodliwe są nowe przepisy dotyczące zakazu uboju rytualnego, a także warunków, jakie muszą mieć zapewnione zwierzęta, których żadne gospodarstwo w zasadzie nie jest w stanie spełnić. Ba, przecież ta ustawa uderza również mocno w posiadaczy psów i kotów z miast. Ludzie, którzy pisali tę ustawę nie znają się na rolnictwie, nie wiedzą też nic o realiach życia na wsi. Nas rolników do protestów dodatkowo zmobilizowało odwołanie ministra Ardanowskiego i powołanie na jego miejsce człowieka, który o rolnictwie wie niewiele – powiedział Marek Niestępski ze wsi Bobino-Grzybki, producent mleka, działacz MZHBiPM, prezes powiatowego koła hodowców bydła i producentów mleka w Makowie Mazowieckim, uczestnik i współorganizator protestu, który miał początek w Makowie Mazowieckim.
– W naszym proteście udział wzięli rolnicy z terenu powiatu mławskiego. Chcieliśmy pokazać mieszkańcom miasta Mława nasz sprzeciw ustawie „Piątka dla zwierząt” oraz odwołaniu ministra Ardanowskiego. Nie chcieliśmy zupełnie zablokować dróg poprzez barykady, ale jeśli będziemy zmuszeni zrobimy i to. Każda z czterech grup protestu liczyła po 30–50 ciągników i blokowała jedno z głównych rond na drogach wyjazdowych z Mławy, poprzez wolną jazdę na rondzie i w jego okolicy. Wszystko było uzgodnione z policją i odbywało się w sposób bezpieczny – powiedział uczestnik i współorganizator protestu w Mławie Waldemar Plantowski – prezes MZHBiPM, zapowiadając, że będą kolejne protesty rolników, w tym protest w Warszawie w dniu 13 października, na który z ich terenu zapisało się już wielu chętnych.
– Bierzemy udział w proteście bez względu na poglądy polityczne, ponieważ „Piątka Kaczyńskiego” szkodzi rolnictwu, ze względu na zakaz uboju rytualnego, gdzie następstwem będzie utrata atrakcyjnych rynków eksportowych, spadki cen oraz spadek produkcji zarówno w żywcu wołowym, jak i drobiu. To wpłynie również na spadki cen zbóż, które w 80% są skarmiane zwierzętami. Co więcej, w tej ustawie daje się nadzwyczajne uprawnienia pseudoekologom, ludziom bez odpowiedniego przygotowania, którzy nie potrafią odróżnić chudej z natury krowy mlecznej rasy hf od mięsnej mamki rasy limousine. Będą mieli prawo nas nękać, kontrolować nasze gospodarstwa, bez naszej zgody, bez konieczności zgody wójta czy też burmistrza, tak jak było to do tej pory i jeszcze w przysługującej im asyście policji. To jest coś nie do pomyślenia, przecież mamy przeszkolone służby weterynaryjne w celu kontroli, których my rolnicy wcale nie unikamy, a wręcz przeciwnie – powiedział Henryk Napiórkowski, przewodniczący NSZZ RI „Solidarność” w powiecie Maków Mazowiecki, uczestnik protestu.
– Jestem młodym rolnikiem i chcę, aby inni młodzi rolnicy wiedzieli, że jeśli chcemy przetrwać jako gospodarstwa rodzinne, to musimy się integrować, musimy działać wspólnie w takich sytuacjach jak ta i razem protestować. Jesteśmy w stanie skrzyknąć się jednego dnia w liczbie 100 ciągników, a takich protestów jak ten nasz w Makowie Mazowieckim, w całym kraju są dziś dziesiątki jak nie setki tzn. że stanowimy siłę, z którą trzeba się liczyć – powiedział Przemysław Mikulak z Wólki Rakowskiej, dostawca mleka do SM Mlekovita – oddział Baranowo.
– Jesteśmy przeciwni, aby zakazywać i karać. Każdy powinien hodować co chce i w spokoju pracować na swoją rodzinę. Decyzja o tej ustawie zaskoczyła wszystkich rolników, tym bardziej, że 82% nas głosowało na PiS, ale najbardziej przykre jest to, że tą ustawę poparły także PO i Lewica. Przeciw było tylko 80 posłów: PSL, Konfederacja oraz nieduża część posłów z koalicji Zjednoczonej Prawicy, którzy zachowali się jak trzeba wraz z ministrem Ardanowskim. Okazuje się, że my rolnicy sami sobie wybraliśmy zło. Nasza wiara uczyła nas, że człowiek może wykorzystywać zwierzę na swoje potrzeby, a dziś ścieramy się z chorą ideologią stawiającą zwierzę ponad człowieka – powiedział Grzegorz Jaworski, uczestnik protestu w Makowie Mazowieckim.
Andrzej Rutkowski