Ministerstwo Środowiska pod koniec sierpnia publikowało informacje, że walka z afrykańskim pomorem świń u dzików przebiega pomyślnie, a sytuacja jest pod kontrolą. W działania związane z ograniczaniem szerzenia się choroby zaangażowanych jest ponad 100 tys. osób, co pozwoliło, według resortu, nie tylko na powstrzymanie wirusa, ale również zwiększyło szanse na jego pokonanie. Rzeczywistość jest jednak zgoła odmienna, o czym świadczy rekordowa w tym roku liczba potwierdzonych przypadków ASF u dzików, która wynosi około 3,3 tys. Liczba ognisk w stadach świń to 98.
Nic więc nie wskazuje na to, by choroba ustępowała, a praktycznie co tydzień odnotowywane są nowe przypadki, często w rejonach dotychczas wolnych od epidemii. Wirus znowu niebezpiecznie zbliża się do województwa łódzkiego, co grozi dalszym zarażaniem stad trzody chlewnej. Pierwszy przypadek ASF stwierdzono też w powiecie obornickim w województwie wielkopolskim.
Polski Związek Łowiecki apeluje do myśliwych o większy odstrzał dzików w związku z szybkim rozprzestrzenianiem się wirusa, co zaprzeczałoby głoszonemu przez Ministerstwo Środowiska sukcesowi. Odstrzał jest ciągle prowadzony i przekracza kilkukrotnie zalecane poziomy. W sierpniu w jego ramach w obwodach PZŁ pozyskano 26 809 tych zwierząt. W roku łowieckim 2020/2021 do sierpnia odstrzelono 145 160 dzików. Minimalna liczba zaplanowana do odstrzału w tym sezonie wynosi 175 940 sztuk.
Ponad połowa zakażeń z padliny
Do pokonania wirusa afrykańskiego pomoru świń jeszcze bardzo długa droga. Po 6 latach obecności ASF wśród dzików i prowadzonych badań nad ich udziałem w rozprzestrzenianiu się choroby naukowcy z Instytutu Biologii Ssaków Polskiej Akademii Nauk w Białowieży opublikowali raport, w którym potwierdzają, że przy dużej liczebności dzików rośnie ryzyko zakażenia, a także tempo rozprzestrzeniania się choroby i czas jej utrzymywania się na danym obszarze, co wskazuje na potrzebę redukcji populacji. Jednak im mniejsze zagęszczenie populacji dzików, tym transmisja poprzez padlinę będzie większa, dlatego nie należy zapominać o jej wyszukiwaniu i usuwaniu. Polowania, usuwanie padliny oraz grodzenie zakażonych terenów zwiększają szanse na skuteczne ograniczenie występowania i rozprzestrzeniania się afrykańskiego pomoru świń.
– Wciąż jeszcze dużo nie wiemy o wirusie ASF, głównie dlatego, że jako pierwsi walczymy z nim u dzików, niemniej te kilka lat sporo nam wyjaśniło. Zwłaszcza że zakażona padlina jest ważnym ogniwem, zarówno jeśli chodzi o rozprzestrzenianie się wirusa, jak i jego długotrwałą obecność w środowisku i w populacji dzików – twierdzi dr Tomasz Podgórski z Instytutu Biologii Ssaków PAN w Białowieży.
Kontakt zdrowych dzików z zakażoną padliną jest istotnym mechanizmem transmisji wirusa, odpowiadającym za 53–66% zakażeń. Ta droga infekcji jest szczególnie częsta przy małej liczebności dzików i przyczynia się do długotrwałego utrzymywania się wirusa w populacji (ponad rok). Chore zwierzęta padają bowiem szybko i nie są w stanie zarazić bezpośrednio zbyt dużej liczby innych dzików.
– Zakażenia powstałe na drodze kontaktów bezpośrednich między dzikami mogą powodować długotrwałe utrzymywanie się choroby jedynie przy wysokim zagęszczeniu populacji lub przy stałym dopływie nowych infekcji. Tymczasem ASF wywołuje wysoką śmiertelność wśród dzików, przewyższając wielokrotnie odstrzał. Dane z Puszczy Białowieskiej pokazują, że po roku od wybuchu epidemii liczebność tej zwierzyny spadła o 80% na obszarze parku narodowego nieobjętego polowaniami. Na terenach z odstrzałem czterokrotnie zwiększone polowania przyczyniły się do zmniejszenia liczebności o zaledwie kilkanaście procent w stosunku do śmiertelności spowodowanej przez ASF – twierdzi Tomasz Podgórski.
Dopiero redukcja liczebności dzików o 50–75% przyczynia się do zmniejszenia liczby nowych przypadków, ale wiąże się jednocześnie z ryzykiem, że polowania i płoszenie zwierząt przyczynią się do rozprzestrzeniania się choroby na nowe obszary.
– Należy unikać odstrzału w strefie zakażonej ze względu na niewielki efekt redukcji populacji w stosunku do śmiertelności powodowanej przez wirusa oraz ryzyko wywołania zwiększonych przemieszczeń dzików poza strefę zakażoną i dalszego roznoszenia wirusa ASF – uważa dr Podgórski.
Ograniczyć ASF do minimum
Jak twierdzą autorzy raportu, usuwanie martwych dzików pozwala zmniejszyć ilość wirusa w środowisku i skrócić czas utrzymywania się choroby w populacji. Systematyczne wyszukiwanie i usuwanie padłych dzików powinno stanowić podstawowe narzędzie w zwalczaniu afrykańskiego pomoru świń, zwłaszcza na obszarach zakażonych. Jak tłumaczy Tomasz Podgórski, padłe zwierzęta, zależnie od pory roku i warunków atmosferycznych, mogą zarażać nawet do trzech miesięcy. Szczególnie w okresie zimowym, kiedy szczątki zamarzają, a wirus utrzymuje się w nich długo.
– Nawet jeśli padlina ulegnie rozłożeniu, ściółka czy gleba wciąż mogą być źródłem zakażenia, gdy dziki będą w niej ryły – wyjaśnia dr Tomasz Podgórski. – Ponieważ nie jesteśmy w stanie przeszukać wszystkich lasów, poszukiwania powinny koncentrować się na obszarach, w których chcemy ograniczyć rozprzestrzenianie się afrykańskiego pomoru świń, oraz tam, gdzie są stwierdzane nowe przypadki. Intensywność poszukiwań powinna maleć wraz z oddalaniem się od obszaru zakażonego.
Redukcja populacji musi być więc prowadzona w systemie strefowym ze skoncentrowaniem się zwłaszcza na strefie buforowej przylegającej do obszaru zakażonego. Najważniejsze, aby poszukiwania martwych dzików odbywały się systematycznie, a nie, jak to często ma miejsce, przypadkowo i losowo.
– W krajach, w których poradzono sobie z afrykańskim pomorem świń, były wyznaczone do tego celu konkretne zespoły, które codziennie przeszukiwały wyznaczone rejony – mówi ekspert.
W Instytucie Biologii Ssaków PAN w Białowieży opracowano specjalny model, który zwiększa prawdopodobieństwo znalezienia martwych dzików. Informacje o miejscach znajdowania dzików padłych na ASF mogą posłużyć do stworzenia map siedliskowych określających prawdopodobne punkty koncentracji poszukiwań. Niestety, do tego celu konieczna jest referencyjna próba, czyli, jak wyjaśnia specjalista, po prostu odnalezienie w danym rejonie wcześniej co najmniej 75 martwych dzików.
– Niemniej na tej podstawie można wyznaczyć, gdzie są największe szanse znalezienia kolejnych padłych sztuk, zwiększając w ten sposób efektywność poszukiwań. Chore zwierzęta mają gorączkę, są osłabione, więc szukają miejsc zacienionych, wilgotnych, dlatego często można je znaleźć w pobliżu cieków wodnych. Miejsca te są zazwyczaj zlokalizowane w innych środowiskach niż wybierane przez dziki na odpoczynek, gdzie często prowadzi się poszukiwania padliny – wyjaśnia specjalista.
Mapy jako nowe narzędzie poszukiwań
Wydaje się, że korzystanie z modeli do tworzenia map oraz powszechnie dostępny system do zgłaszania obecności dzików – czy to żywych, czy padłych – byłyby skutecznym narzędziem do walki z ASF. Tymczasem wciąż brakuje takich rozwiązań, które usprawniają i zwiększają efektywność poszukiwań padliny. Najczęściej polega to na wykonaniu telefonu do powiatowego lekarza weterynarii i zgłoszeniu pojedynczego zdarzenia. Padlina jest usuwana, a działania podejmowane, jeśli po wykonaniu badań okaże się, że wynik jest pozytywny w kierunku ASF. Zdaniem Tomasza Podgórskiego powoduje to, że ciągle jesteśmy o krok za wirusem, zamiast go wyprzedzać.
– Najważniejsze jest wprowadzenie systemowych rozwiązań z wykorzystaniem ekspertów, a nie, jak to było do tej pory – przypadkowe działania oportunistyczne – mówi ekspert.
W raporcie pojawia się zdanie, że przemieszczanie się dzików ma znikomy wpływ na rozprzestrzenianie się ASF. Tymczasem wirus wykryto w grudniu u dzika w Lubuskiem i teraz jest on już na dużym obszarze tego województwa. Przeniósł się też do Wielkopolski. Pytanie więc, skąd taki wniosek?
– Wirus, oczywiście, rozprzestrzenia się poprzez przemieszczanie się dzików, jednak dzieje się to powoli i nie na duże odległości. Szacuje się, że kilometr na miesiąc. Dziki są dość osiadłe, z reguły zajmują areał 2–3 km2 , a kontakty między osobnikami, które mogą prowadzić do transmisji wirusa, są ograniczone do zwierząt żyjących w obrębie tej samej grupy lub blisko sąsiadujących ze sobą grup. Krótko mówiąc – mała mobilność dzików, ich struktura socjalna oraz wysoka zjadliwość wirusa ASF stanowią ograniczenie dla szybkiego rozwoju epidemii. Niektóre młode osobniki wędrują dalej, ale zakażona sztuka nie będzie miała sił przemieścić się na duże odległości, a poza tym najpóźniej po dwóch tygodniach padnie. Dlatego kontakty pomiędzy sąsiadującymi watahami są rzadkie – wyjaśnia ekspert.
Świadczyłoby to o tym, że afrykański pomór świń rozprzestrzenia się wśród dzików stopniowo, dzięki ciągłości populacji, a nie skokowo, na skutek długodystansowych wędrówek. Jeśli wirus pojawia się na nowym obszarze, oddalonym od poprzednich przypadków zakażenia kilkadziesiąt kilometrów, występuje tam już raczej od dłuższego czasu. Nie pojawił się nagle, chyba że został zawleczony przez człowieka. W przeciwnym razie, jeśli rozniosły go dziki, na oddzielającym te odległości terenie z pewnością są chore sztuki – żywe lub padłe.
Tomasz Podgórski potwierdza, że bardzo prawdopodobne jest, iż pierwszy przypadek ASF po stronie niemieckiej mógł być efektem zachorowań dzików w Polsce i ich przemieszczania się z naszego kraju. Dzieląca je odległość wynosiła około 30 km, a znaleziona sztuka była w stanie głębokiego rozkładu. Jest więc to w granicach możliwości przemieszczeń dzików.
Nikt nie liczy dzików
Prawdopodobieństwo stwierdzenia przypadku ASF u dzików maleje wraz z odległością około 40 km od wcześniej stwierdzonych miejsc zakażeń. Dlatego budowa płotów wokół stref, w których znaleziono chore dziki, ma sens, o ile obszar objęty ogrodzeniem jest wystarczająco duży. W raporcie podano, że musi to być ogrodzenie w promieniu co najmniej 20 km, płotem o wysokiej skuteczności blokowania przemieszczeń dzików, aby znacznie ograniczyć szerzenie się choroby na nowe tereny.
Poza obszarem zagrożenia w walce z ASF konieczny jest intensywny odstrzał dzików, jednak jak pokazuje praktyka ostatnich lat, populacja tych zwierząt jest poważnie niedoszacowana, więc nie wiadomo, ile sztuk jest do odstrzału. Niektórzy twierdzą nawet, że podawana liczebność tych zwierząt jest wyssana z palca. Pokazuje to skala odstrzału, która w wielu przypadkach kilkukrotnie przewyższa przewidywaną liczbę dzików na danym terenie. Bez faktycznych danych o liczbie dzików nie można właściwie zaplanować odstrzałów redukcyjnych i sanitarnych, tak aby zmniejszyć zagęszczenie tych zwierząt.
– Do liczenia dzików nie wykorzystuje się żadnej metodyki. Odstrzał rośnie z roku na rok, a populacja w jeszcze szybszym tempie. Reprodukcja jest bardzo wysoka, przyrost liczebności może sięgać 200% w skali roku. Oczywiście zależy to od terenu, bazy pokarmowej i warunków środowiskowych. Pomimo wysokiego odstrzału liczba dzików się nie zmniejsza, co pokazuje, że obecny model zarządzania tym gatunkiem, przy braku podstawowych informacji na temat jego liczebności, jest mało efektywny – twierdzi Tomasz Podgórski.
Co więcej, dostępne dane nie pozwalają także wyznaczyć wiarygodnego progu zagęszczenia populacji dzików, poniżej którego następuje samoczynne wygaszanie epidemii, więc zakładane 0,5 czy 0,1 dzika na km2 jest niczym niepoparte. Eksperci podają jedynie, że symulacje statystyczne wskazują, iż tempo rozprzestrzeniania się ASF powinno spadać przy zagęszczeniu poniżej jednego osobnika na kilometr kwadratowy.
– Z uwagi na brak wiarygodnych danych na temat faktycznej populacji dzików wyznaczanie docelowych progów ich zagęszczeń, mających ograniczyć rozprzestrzenianie się ASF, jest obecnie nieuzasadnione – uważa dr Tomasz Podgórski.
Czyżby więc ustalane limity do odstrzału były wróżeniem z fusów? To, co już wiadomo na pewno, to fakt, że zakaz polowań w ogrodzonej strefie zakażonej, systematyczne wyszukiwanie i usuwanie martwych dzików oraz redukcja populacji tych zwierząt na przyległym obszarze to obecnie najskuteczniejsza strategia kontroli ASF wśród dzików zastosowana z powodzeniem w Czechach i Belgii. Z pewnością myśliwi nie są w stanie odstrzelić wszystkich dzików, ale powinni robić wszystko, by znacząco zmniejszyć ich populację.
Dominika Stancelewska