Dzwonek Pierwszy miesiąc prenumeraty za 50% ceny Sprawdź

r e k l a m a

Partner serwisu

JÓZEF IGNACY KRASZEWSKI Sprawa kryminalna (odc. 52.)

Data publikacji 21.10.2020r.

Pięćdziesiąty drugi odcinek powieści sensacyjnej Józefa Ignacego Kraszewskiego „Sprawa kryminalna”.

Stało się jak rozkazał, wola się jego spełniła, a sam on był uciśnięty nią i bolał... Miłość własna nie dozwalała się już cofnąć, ani zawrócić...

Gdy odmawiając pacierze i wzdychając, prezes chodził po swoim pokoju, a Leokadya zmuszoną była przez ciotki pójść na spoczynek, dwie siostry zeszły się z sobą na ostatnią naradę. Wychlińska płakała.

– Co my teraz poczniemy? – wołała, unosząc się... A, to biedne dziecko!

– Inaczej postąpić nie było podobna – odezwała się Benigna – ja brata znam, walki z nim prowadzić nie można, ustąpić mu chwilowo najrozumniej. On sam później cofnąć się musi, ale zdaje mi się – dodała – że sprawę Leokadyi inaczej przyjdzie poprowadzić. Zostawcie to mnie. Niech to będzie moją tajemnicą, bądźcie dobrej myśli... Jedźcie i ufajcie, że stara Benigna was nie opuści. – Unikać trzeba nawet wspomnienia tego, co tu zaszło... niech wszystko wraca do dawnego porządku... Powtarzam wam, że ja będę pamiętać o tym, że mi to na sercu leży, i że nie zasnę spokojnie, póki Leokadyi za mąż nie wydam – za Daniela...

– A! To by był cud! zawołała Wychlińska. – Stare czarownice jak ja czasem ich dokonują – roześmiała się Benigna – No, zobaczycie! Ale na dziś to tajemnica moja... Ja prowadzę wszystko, musicie się zdać na mnie!

Wychlińska przybiegła ją uściskać...

– Czuwaj nad Leokadyą – o to cię tylko proszę – dodała Benigna – wy jutro jedziecie do domu... ja od jutra zaczynam moją robotę, a nie rzucę jej, dopóki do portu małżeńskiego nie dopłyniemy...

Nazajutrz jeszcze się msza odprawiała w kaplicy, a powozy już stały w ganku i ludzie je pakowali spiesznie. Dzień był szkaradny, bo się przepowiednia O. Serafina sprawdziła; nie potrafiło to jednak wstrzymać prezesa... Po śniadaniu dla podróżnych, po pożegnaniach, wśród których łez nie brakło... prezes smutny i milczący skierował się ku drzwiom pałacu. Tu odwrócił się z twarzą chmurną do siostry i począł ją ściskać serdecznie, aż mu oczy łzami zabiegły...

– Bywaj zdrowa Benisiu – daruj mi, przebacz, myśmy ci za twoje dobre serce dla nas źle się pono wywdzięczyli. Grzeszni wszyscy jesteśmy... Dla miłości bożej proszę cię – daruj mi, daruj mi – zawiniłem... I ja też ukarany jestem, dziecka mi żal, siebie mi żal, lecz darmo, słowo musi być dotrzymane. Jam stary. Bóg tylko wiedzieć raczy, ażali się jeszcze na tym świecie zobaczymy...

I prezes się rozpłakał, a Benigna z większą umysłu przytomnością, otuchy mu i serca dodawać musiała.

– Ale zobaczymy się – rzekła wesoło, choć ty mnie nawet nie zapraszasz, zdaje mi się, że ja tam do was wprędce przyjadę. Niech tylko Wychlińska mi nagotuje mieszkanie i żeby było ciepło... Prezes w rękę ją pocałował.

– Słowo? – zapytał.

– A no słowo... i choć to babskie słowo, ale ja ci go dotrzymam – przyjadę...

Jeszcze uścisków kilka i już wszyscy siedzieli w powozach, prezes drogę przeżegnał... woźnica z bicza wypalił, konie mimo pluchy na pół śnieżnej, parskając od ganku ruszyły.

Od owego wypadku w Orygowcach niezmiernie było tam smutno i gdyby pani Słońska miała gdzie albo równie dobre miejsce lub u rodziny przytułek jaki, wolałaby była stokroć pojechać gdzie indziej niż tu żyć z tym wspomnieniem tajemniczego morderstwa. Pomiędzy ludźmi chodziły niepokojące wieści, że wieczorami coś na kształt widma nieboszczyka pana Daniela włóczyło się około dworu, pokazywało w ogrodzie i straszyło Jurka, który do inspektów wprawdzie zimą nie biegał, ale zwykł był o mroku różne niepotrzebne ku folwarkowi czynić wycieczki.

Pan Żymiński który objął był Orygowce, mimo że tu już więcej nie przyjeżdżał, przez jakieś dziwactwo cały dwór i ludzi służebnych utrzymywać kazał jak było za pana Daniela.

Ponieważ do czynienia wiele nie było, dworscy chętnie pozostali, zażywając wczasu, nawet pan Franciszek Wierzejski, lokaj nieboszczyka dał się namówić, że przy dworze pozostał.

(cdn.)

r e k l a m a

r e k l a m a

Zobacz także

r e k l a m a