Dzwonek Pierwszy miesiąc prenumeraty za 50% ceny Sprawdź

r e k l a m a

Partner serwisu

Pozytywnie Zakręceni z Jasienia

Data publikacji 21.10.2020r.

Możesz być na początku drogi i nie mieć najmniejszego pojęcia, jak ona ma wyglądać, nie mówiąc już o celu. A mimo to możesz robić rzeczy niezwykłe – tak jak koło w Jasieniu. Pozytywnie Zakręceni są młodziutką organizacją i potrzebują inspiracji. Teraz wiedzą, że znajdą ją też w naszym darmowym poradniku.


Na grupie Moje KGW chwalicie się wszystkim. Tym, co się udaje, tym, co przeszkadza i co czasem wymaga zmiany. Śledzimy grupę z uwagą, a z największą chyba wasze pierwsze doświadczenia zdobywane jako koła gospodyń wiejskich. Dlatego nasze zainteresowanie wywołał niedawny ich post. „A oto i nasze długo wyczekiwane spotkanie i nasza mała pierogarnia. Na razie dla nas... planów i pomysłów mamy dużo, ale czy się uda... czas pokaże...”.

Nawet niewprawionym w zawiłościach interpunkcji nie trzeba wyjaśniać, o czym świadczy ta ilość wielokropków w tekście. Mówią najczęściej o obawach, niepewności, czasem nie tyle o skromności, co lęku przed chwaleniem się albo marzeniem o wielkich rzeczach. Ileż to razy usłyszeliśmy podczas wywiadów: „Ale my nie robimy nic takiego”, „Chyba nie ma o czym opowiadać” albo „A to warto o tym pisać?”. Zawsze wtedy, kiedy tak naprawdę działy się rzeczy wielkie. Kiedy robiłyście coś twórczego, coś, z czego korzystać mogły dziesiątki innych ludzi, kiedy wasza praca i pomysłowość stwarzała inny, lepszy świat wokół was. Kiedy zadzwoniliśmy do Moniki Wąs, która wraz z Pauliną Gajdą, oficjalną przewodniczącą, kieruje kołem gospodyń „ Pozytywnie Zakręceni” w Jasieniu – wiosce w gminie Brzesko, położone j między Krakowem a Tarnowem – usłyszeliśmy podobne słowa.

– To znaczy ta pierogarnia, to tak w cudzysłowie... My po prostu spotkałyśmy się i nalepiłyśmy pierogów. W naszym gronie, razem z dziećmi. Dopiero zaczynamy. A co nam z tego wyjdzie, zobaczymy – powiedziała, śmiechem kryjąc zawstydzenie Monika.


Koło rodem z Anglii
Koło zarejestrowali w 2019 roku, ale wszystko zaczęło się tak naprawdę dziesięć lat wcześniej. Monika, wychowana w Jasieniu, była wtedy z mężem w Anglii, do której pojechali, żeby podreperować domowy budżet.

– Siedząc w Anglii, gdzieś w mediach mignęła mi informacja o kołach gospodyń. I tak mi się wtedy zamarzyło, żeby powstało coś takiego w Jasieniu. Ale trudno było – z racji odległości – dotrzeć do ludzi – wspomina.

W 2011 r., kiedy już wróciła do Polski, poszła z pytaniem do sołtysa Jasienia. Sołtys przeszkód nie widział, ale Monika nie znalazła nikogo, „komu by się chciało”. Nie wiedziała, że na nieformalnych kawach spotyka się kilka pań ze starszego pokolenia we wsi. Sama, po sześciu latach nieobecności, dopiero odbudowywała sieć znajomości. Krążyła po wsi, namawiała, ale każdy miał jakieś swoje sprawy. Plany spełzły na niczym, tym bardziej, że w międzyczasie urodziła córkę z niepełnosprawnością. Było jasne, że na kilka lat musi sobie dać spokój z myślami o kole. Czasem napomykała między wierszami koleżankom o marzeniu, ale w odpowiedzi słyszała: „My jesteśmy młode, my nie chcemy lepić pierogów”.

– Byłam w trójce klasowej. W 2018 roku na szkolnym spotkaniu wigilijnym dowiedziałam się od Heleny Jewuły, prezes brzeskiego oddziału Związku Nauczycielstwa Polskiego, która w innej miejscowości prowadzi zespół regionalny, że jest nowa możliwość. Że można założyć koło, zacząć się spotykać bardziej formalnie i działać. Powiedziała do mnie: „Monia, spróbuj jeszcze raz”. Porozmawiałam z koleżanką i zaczęłyśmy namawiać dziewczyny, a potem też ich mężów – wspomina Monika.

Na początku byliśmy przerażeni
Pojechali do Brzeska do Agencji, potem ktoś z pracowników przyjechał do nich. Nie mieli lokalu, ale dogadali się z miejscowymi strażakami. Założyli koło w lutym 2019 roku. Ale nie bardzo wiedzieli co dalej. Nic, poza tym, że mogą działać na rzecz mieszkańców, na rzecz kobiet.

– Dostaliśmy jeszcze tylko wzorcowy statut. Ale byliśmy tym wszystkim trochę przerażeni. Dodatkowej wiedzy szukaliśmy po omacku w Internecie. A z drugiej strony, mieliśmy w głowach różne pomysły. Chcieliśmy, żeby Jasień zaczął żyć, żeby były festyny, zabawy dla dzieci, żeby ludzie mogli się integrować – wspomina Monika.

Wiedzieli, że jeśli w kole zgromadzą pewną liczbę osób, dostaną wsparcie od państwa w postaci kilku tysięcy złotych. Na resztę zamierzali zapracować swoimi rękami. Ale nie mieli pojęcia, że mogą starać się o dotacje w różnych instytucjach, o dużo większe pieniądze na swoje pomysły.

– Jeszcze zanim się zarejestrowaliśmy, jeździliśmy do zaprzyjaźnionego koła. Panie coś nam opowiadały o dotacjach, ale to była dla nas czarna magia – opowiada Monika, która ukończyła technikum handlowe i miała do czynienia z ekonomią.

Początki nie były łatwe. Otrzymali informacje, że mogą rozliczać się zeszytem. Nikt nie powiedział, że muszą się potem z tego rozliczyć z urzędem skarbowym, składając CIT. Teraz ciągle się uczą, jak mówi Monika, i wiedzą już, że każdy, nawet najmniejszy przychód, musi być precyzyjnie zaksięgowany w postaci zestawienia przepływów finansowych. Jak zrobić to prawidłowo, możecie dowiedzieć się, wchodząc na stronę www. poradnik.ngo.pl.


Napiszcie projekt z „Tygodnikiem”
W czerwcu dostali pierwszą dotację dla kół. Przeznaczyli to na zorganizowanie jarmarku wielkanocnego i uszycie strojów.

– Dziewczyny nie chciały mieć takich w stylu ludowym. Chciały bardziej nowocześnie. Dlatego też taką mamy nazwę – Pozytywnie Zakręceni. Teraz mamy białe bluzki z ciekawym logo i czarne spodnie – wyjaśnia Monika.

Potem dostali 5 tys. zł od burmistrza na udział w Brzeskim Festiwalu Smaków. Przygotowali za to pierogi, gołąbki i kilka innych potraw. Sławili tam kuchnię jasieńską. Pieniędzy z agencyjnej dotacji starczyło jeszcze na kilka profesjonalnych garnków. Były potrzebne, bo wyjazd na festiwal okazał się sukcesem, który dał im motywację.

Zorganizowali zbiórkę na zakup książek do szkolnej biblioteki. Na tłusty czwartek smażyli pączki i chrust dla mieszkańców, potem zorganizowali choinkę dla wsi i dzień zabaw w ferie. Monika podkreśla, że chcą uniknąć wrażenia, że „założyli koło i siedzą”. Dlatego ciągle są w ruchu. A kiedy sprzedają swoje wyroby, obsesyjnie przekazują pieniądze na rzecz mieszkańców, choć przecież ustawa przewiduje, że działa się też na rzecz samego koła, a z uzyskanych pieniędzy można choćby pojechać na wycieczkę.

Pytam, czy myśleli o innych niż państwowa dotacja źródłach pieniędzy na swoje działania.

– Szczerze mówiąc, myśleliśmy o czymś takim, jak projekt. Ale nie potrafimy tego zrobić. Szukaliśmy informacji, pytaliśmy znajomych, ale jeszcze się nam nie udało. Dlatego ten poradnik dostępny na stronie „Tygodnika” może się nam bardzo przydać. A mamy marzenia. Najbardziej teraz zależy nam na zrobieniu placu zabaw dla dzieci. A kiedyś może też boiska – mówi z tęsknotą Monika. Dodaje, że bardzo cieszy się na nasz tygodnikowy dodatek. Że informacje o tym, jak i gdzie szukać dotacji będą dla nich ogromnym ułatwieniem i teraz na pewno ruszą z jakimś pomysłem.

– Wie pani, czasem wpisze się to słowo czy dwa w Internecie, ale jak się człowiek tak dobrze nie zna, to wyskoczy potem tyle tych adresów i informacji, że trudno się w tym połapać – mówi o losie pewnie setek innych kół i aktywnych osób, które potrzebują przewodnika po świecie organizacji pozarządowych.

Sama o sobie mówi, że koło działa zbawiennie na nią samą. Ma tyle pracy przy rehabilitacji córki, że działanie na rzecz innych pozwala przez chwilę odetchnąć od trosk. A my wiemy, że kiedy czytacie te słowa, Monika jest już w trakcie lektury naszego poradnika. Znajdziecie go na stronie www.tygodnik- -rolniczy.pl/kgw.

Karolina Kasperek

r e k l a m a

r e k l a m a

Zobacz także

r e k l a m a