Dzwonek Pierwszy miesiąc prenumeraty za 50% ceny Sprawdź

r e k l a m a

Partner serwisu

Trochę o rodowodach

Data publikacji 28.10.2020r.

Jak Polska długo i szeroka, ze świecą można szukać hodowcy, który pamięta rodowody wszystkich swoich krów.

Szczegółowe informacje o przodkach są w kartach jałówki-krowy, programach do zarządzania stadem lub w profesjonalnych programach do kojarzeń, mających dostęp do danych o pochodzeniu. Rodowody buhajów, obejmujące przynajmniej dwa pokolenia wstecz są zwykle podawane w katalogu. Systemy do kojarzeń korzystają z danych o wielu pokoleniach przodków. To bardzo ważne, by w procesie doboru buhaja do krowy uwzględniać ich ewentualne spokrewnienie. U potomstwa zwierząt kojarzonych w bliskim pokrewieństwie (wzrost inbredu) może wystąpić depresja inbredowa, objawiająca się spadkiem produkcji i obniżeniem płodności. Wyższy poziom wskaźnika inbredu, to między innymi wzrost częstości występowania zaburzeń genetycznych powodowanych przez geny recesywne. Lista tych wad stale się wydłuża. Warto stosować przynajmniej taką minimalną zasadę, że krowa i używany do jej pokrycia buhaj nie mogą mieć wspólnego ojca ani żadnego z dziadków. Najlepiej korzystać z doradztwa hodowlanego z wykorzystaniem komputerowego programu do kojarzeń, który z założenia eliminuje z doborów osobniki, których użycie prowadzi do wzrostu inbredu powyżej wyznaczonego poziomu.

Spokrewnienie w populacji bydła na świecie rośnie od wielu lat. Jest swego rodzaju negatywnym efektem ubocznym pozytywnych zjawisk w chowie i hodowli bydła, takich jak: przechowywanie nasienia w ciekłym azocie (łatwość transportu), powszechność inseminacji i embriotransferu, wzrost precyzji i szybkości oceny wartości hodowlanej buhajów, szybkość przepływu informacji, czy globalizacja gospodarki światowej. Jednocześnie linie (rodziny) bydła, w których pojawiały się wady genetyczne, czy niepożądane cechy, systematycznie były eliminowane z hodowli. Z czasem różnorodna pula genowa uległa koncentracji, tworząc mniej zróżnicowany zasób genomu. Programy hodowlane bydła holsztyńsko-fryzyjskiego na całym świecie korzystają z mocno zawężonej liczby topowych rozpłodników wybieranych na ojców buhajów.

Kilka lat temu naukowcy z Uniwersytetu Stanowego Pensylwanii przeanalizowali rodowody reproduktorów rasy hf, których nasienie było używane w USA i stwierdzili, że w ponad 99% z nich można znaleźć jednego z dwóch buhajów urodzonych w latach 60. ubiegłego wieku: Elevation i Chief. Każdemu z nich przypisano około 50% żyjących rozpłodników.

Obecnie w hodowli bydła tej rasy problemem jest zbyt wysoki udział krwi takich buhajów jak: O-Man, Shottle, Goldwyn, Planet, Hershell. Często zdarza się, że w rodowodach rodziców z obu stron występują one wielokrotnie.

Obecnie, problem wysokiego tempa wzrostu współczynnika inbredu dotyczy głównie amerykańskiej populacji bydła, gdzie hodowanych jest ponad 9 000 000 krów mlecznych, z których zdecydowana większość jest rasy holsztyńsko-fryzyjskiej. W znacznie mniejszej populacji kanadyjskiej średnie, roczne wzrosty współczynnika inbredu dla kilku wybranych ras wyglądają następująco: jersey +0,10%, ayrshire +0,11%, brown swiss +0,15% i holsztyńska +0,25%.

W ostatniej dekadzie średni, roczny przyrost inbredu obliczony dla tej części polskiej populacji bydła holsztyńsko-fryzyjskiego, której osobniki mają pełny 4-pokoleniowy rodowód, wyniósł około 0,05% dla buhajów i blisko 0,03% dla krów. Gdyby uwzględnić rzeczywiste dane rodowodowe krów z niepełnymi rodowodami (często w ostatnich latach sprowadzanych), wartości te będą na pewno wyższe. Już jednak ten poziom wzrostu chowu wsobnego w populacji powinien być sygnałem alarmowym dla polskich hodowców. Muszą liczyć się z jego negatywnymi konsekwencjami w przyszłości. Dlatego, warto już zawczasu podejmować odpowiednie działania, służące ograniczeniu inbredu w następnych pokoleniach.

Kiedy w trakcie rozmów z hodowcami zadajemy pytanie: „jakie nasienie najczęściej stosowane jest do inseminowania najlepszych krów?” – zwykle odpowiadają, że pochodzące od topowych zagranicznych buhajów (przeważnie z USA). Z jednej strony nie ma się czemu dziwić, renoma, jaką cieszy się hodowla amerykańska, wsparta wynikami produkcyjnymi robi swoje. Warto jednak pamiętać, że długoletnia praca hodowlana i dobory w amerykańskich stadach, wprawdzie okazały się efektywne, jednak sprowadziły na tamtejszą hodowlę wiele problemów, choćby taki jak opisywany wyżej wzrost inbredu.

Ważne jest posiadanie krajowych programów hodowlanych i budowanie potencjału hodowli w oparciu o zdrowy, rodzimy materiał własny, bo kto wie... może niedługo Amerykanie zaczną sprowadzać nasienie buhajów z Europy, w tym również z Polski, aby poprawić własne linie genetyczne i poszerzyć dostępną pulę genów.

WCHiRZ w Poznaniu w swoim programie oceny i selekcji buhajów koncentruje się na zapewnieniu hodowcom w Polsce najlepszych pod względem hodowlanym osobników, których część jest rodowodowo „odległa” od tych najbardziej rozpropagowanych na rodzimym rynku. Warto tu wskazać choćby buhaja, obecnie nr 1 w Polsce: Rioaveso (o. Rio, o.o. Franchise, o.o.o. Rodgers), czy Risto (o. Rio, o.o. Franchise o.o.o. Rodgers). Ciekawą propozycją pod kątem rodowodowym są również buhaje: Marca (o. Malinus, o.o. Modeco, o.o.o. Model) czy Premium (o. Prosperous o.o. Magnus o.o.o. Tuffenuff).

Podsumowując, znalezienie buhajów o dobrych cechach genetycznych, niespokrewnionych z kojarzonymi z nimi krowami powinno być kwestią nadrzędną dla świadomych producentów mleka. Da to hodowcy komfort w postaci łatwiejszej selekcji, polepszy cechy zdrowotne krów oraz zapewni lepsze wyniki produkcyjne.

Szymon Bugaj
Centrala Poznań, WCHiRZ

r e k l a m a

r e k l a m a

Zobacz także

r e k l a m a