Dzwonek Pierwszy miesiąc prenumeraty za 50% ceny Sprawdź

r e k l a m a

Partner serwisu

Zakończę produkcję opasów

Data publikacji 28.10.2020r.

21 października wczesnym rankiem, około stu rolników tamowało ruch na drogach wojewódzkich numer 694 oraz 627. Demonstracja doprowadziła do kilkugodzinnego sparaliżowania ruchu w Ostrowi Mazowieckiej.

Dlaczego protestują? Poprosiliśmy o wypowiedź kilku uczestników protestu.

Patryk Kraszewski prowadzi z rodziną 60-hektarowe gospodarstwo rodzinne w miejscowości Kraszewo Czarne, gmina Boguty Pianki, specjalizujące się w produkcji roślinnej. W strukturze zasiewów dominuje kukurydza na ziarno, pszenica ozima, rzepak oraz trawy nasienne.

Odczuwam wielki niepokój
o przyszłość swojego gospodarstwa, ta ustawa spowoduje zmniejszenie rentowności produkcji roślinnej, poprzez spadek zapotrzebowania na rynku zbóż. Mimo obniżenia rentowności spowodowanego przez ustawę, będą dalej produkować i spłacać kredyty ze względu na ww. zobowiązania zawarte w biznesplanach. Rolnictwo to sieć naczyń połączonych. Jeżeli ucierpi jeden sektor, to producenci pozostałych sektorów również to odczują. Na własnym przykładzie już teraz zauważyłem spadek zainteresowania wśród lokalnych hodowców produkowanym ziarnem kukurydzy suchej oraz CCM. Najbardziej boli nas fakt, że przy tworzeniu przepisów nie konsultowano ich z rolnikami, a jedynie z organizacjami pseudo prozwierzęcymi. Uważam, że należy poszerzyć formę protestów, w postaci kampanii informacyjnej dla ludzi mieszkających w mieście, by uświadomić ich, iż ustawa ta wywoła negatywne skutki również dla nich, w tym m.in. wzrost cen żywności oraz duże zagrożenie dla zwierząt domowych – powiedział Patryk Kraszewski.

Andrzej Sobieski, rolnik z miejscowości Orło, powiat Ostrów Mazowiecka, prowadzi 40-hektarowe gospodarstwo rodzinne specjalizujące się w hodowli bydła mięsnego.

– Jeżeli nadal będziemy traktowani niepoważnie, to zablokujemy drogi oraz tory kolejowe w całym kraju. Ludzie, którzy poważnie traktują swoje gospodarstwa już protestują. Widać wielu młodych rolników, w większości są to osoby do 30 lat. Niespełna dwa lata temu rządzący obiecywali nam cuda na kiju. Kolejny raz ktoś wykorzystał rolników do zdobycia władzy, a później o nas zapomniał. Co mam powiedzieć synowi, który chce zostać na gospodarstwie, skoro takie ustawy niszczą całkowicie opłacalność produkcji? To uderzenie w całe rolnictwo, dużo gospodarstw z pewnością upadnie. Przez tego typu działania młodzi ludzie zniechęcają się do prowadzenia gospodarstw, coraz mniej jest następców, a w przyszłości będzie problem z produkcją żywności w kraju. Konsekwencją tej ustawy będzie przegrana obecnej władzy przy następnych wyborach. Mamy wielki szacunek dla ministra Jana Krzysztofa Ardanowskiego. Natomiast posłów, którzy nas oszukali, będziemy przekonywać deputatami w postaci obornika, aż do skutku. Apeluję do wszystkich rolników, pokażmy silny sprzeciw wobec tej ustawy a wygramy! – zaapelował Andrzej Sobieski.

Tadeusz Powierza, rolnik z gminy Ceranów, powiat sokołowski, prowadzi rodzinne gospodarstwo rolne o powierzchni 80 ha specjalizujące się w hodowli krów mlecznych oraz produkcji bydła mięsnego. Średnia wydajność od sztuki w gospodarstwie jest na poziomie 9500 kg. Rocznie rolnik dostarcza ponad 600 tys. litrów mleka do mleczarni Hochland oddział w Węgrowie.

Ceny żywca wołowego
systematycznie spadają. Po wejściu w życie tego projektu, rolnicy będą mieli ogromny problem ze zbytem bydła na rzeź po korzystnych cenach. Już od wiosny w naszym regionie są kłopoty ze sprzedażą małych byczków. Ceny spadły do poziomu nawet 250–300 zł za sztukę, gdzie koszt jednorazowej inseminacji krowy to 100 zł. Mam problem ze zbytem żywca wołowego, głównie byków, których cena w ostatnim czasie zauważalnie spadła do poziomu poniżej opłacalności produkcji. W naszym regionie coraz więcej rolników rozumie jak bardzo szkodliwa jest ta ustawa, dlatego przybywa osób na protestach. Jeżeli ta ustawa wejdzie w życie, najprawdopodobniej zakończę hodowlę opasów. Wszak nie będę dokładał z produkcji mleka do bydła mięsnego. Każda branża powiązana z przemysłem rolnym bezpośrednio lub pośrednio odczuje negatywne skutki. To dopiero początek, dzisiaj walczymy o byt gospodarstw hodujących bydło mięsne, a niedługo zagrożone będą również gospodarstwa mleczne, to tylko kwestia czasu – mówi Tadeusz Powierza.

Jerzy Gierunałowicz, rolnik z gminy Sterdyń, powiat sokołowski, prowadzi gospodarstwo rolne o powierzchni 106 ha. W strukturze zasiewów dominuje pszenica ozima, kukurydza, rzepak oraz rośliny motylkowate. Dodatkowo pan Jerzy pełni funkcję przewodniczącego gminnego Koła Niezależnego Samorządnego Związku Zawodowego Rolników Indywidualnych „Solidarność”.

Polscy rolnicy zainwestowali
ogromny kapitał w produkcję na bardzo wysokim poziomie. Nowoczesne obory, wykształceni, zaradni ludzie, prowadzą prężne gospodarstwa na światowym poziomie. Czy to ideologia ma wziąć górę nad zdrowym rozsądkiem? Gdy upadną gospodarstwa hodowlane, następne będą gospodarstwa specjalizujące się w produkcji roślinnej. Niepokojący jest fakt, że tzw. środowiska lewackie, mają tak duże wpływy w kreowaniu polityki rolnej. Przez takie rozwiązania ucierpią przede wszystkim konsumenci oraz rolnicy. Wieś mówi jednym głosem, chcemy produkować i budować polską markę dobrej żywności. Niepokoi nas fakt, że nie było rozmowy z rolnikami i związkami branżowymi przy tworzeniu projektu ustawy. Jak można postępować tak z rolnikami, którzy mają milionowe zobowiązania? Naszą nadzieją jest upór. Musimy być twardzi w obronie polskich interesów niczym były minister Gabriel Janowski! Pozwólmy producentom rolnym normalnie pracować, a przestaną manifestować. To kwestia honoru, jako działacz PiS, jestem przeciwny ww. ustawie i protestuję. Polityków reprezentujących nasz region oceniam bardzo negatywnie. Wieś zaufała, niestety, została wykorzystana – mówi z żalem Jerzy Gierunałowicz.

Łukasz Łuniewski

r e k l a m a

r e k l a m a

Zobacz także

r e k l a m a