Dlaczego protestują? Poprosiliśmy o wypowiedź kilku uczestników protestu.
Patryk Kraszewski prowadzi z rodziną 60-hektarowe gospodarstwo rodzinne w miejscowości Kraszewo Czarne, gmina Boguty Pianki, specjalizujące się w produkcji roślinnej. W strukturze zasiewów dominuje kukurydza na ziarno, pszenica ozima, rzepak oraz trawy nasienne.
Odczuwam wielki niepokój
o przyszłość swojego gospodarstwa,
ta ustawa spowoduje zmniejszenie
rentowności produkcji roślinnej,
poprzez spadek zapotrzebowania
na rynku zbóż. Mimo obniżenia
rentowności spowodowanego
przez ustawę, będą dalej produkować
i spłacać kredyty ze względu na
ww. zobowiązania zawarte w biznesplanach.
Rolnictwo to sieć naczyń
połączonych. Jeżeli ucierpi jeden
sektor, to producenci pozostałych
sektorów również to odczują. Na
własnym przykładzie już teraz zauważyłem
spadek zainteresowania
wśród lokalnych hodowców produkowanym
ziarnem kukurydzy suchej
oraz CCM. Najbardziej boli nas
fakt, że przy tworzeniu przepisów
nie konsultowano ich z rolnikami,
a jedynie z organizacjami pseudo
prozwierzęcymi. Uważam, że należy
poszerzyć formę protestów,
w postaci kampanii informacyjnej
dla ludzi mieszkających w mieście,
by uświadomić ich, iż ustawa ta wywoła
negatywne skutki również dla
nich, w tym m.in. wzrost cen żywności
oraz duże zagrożenie dla zwierząt
domowych – powiedział Patryk
Kraszewski.
Andrzej Sobieski, rolnik z miejscowości Orło, powiat Ostrów Mazowiecka, prowadzi 40-hektarowe gospodarstwo rodzinne specjalizujące się w hodowli bydła mięsnego.
– Jeżeli nadal będziemy traktowani niepoważnie, to zablokujemy drogi oraz tory kolejowe w całym kraju. Ludzie, którzy poważnie traktują swoje gospodarstwa już protestują. Widać wielu młodych rolników, w większości są to osoby do 30 lat. Niespełna dwa lata temu rządzący obiecywali nam cuda na kiju. Kolejny raz ktoś wykorzystał rolników do zdobycia władzy, a później o nas zapomniał. Co mam powiedzieć synowi, który chce zostać na gospodarstwie, skoro takie ustawy niszczą całkowicie opłacalność produkcji? To uderzenie w całe rolnictwo, dużo gospodarstw z pewnością upadnie. Przez tego typu działania młodzi ludzie zniechęcają się do prowadzenia gospodarstw, coraz mniej jest następców, a w przyszłości będzie problem z produkcją żywności w kraju. Konsekwencją tej ustawy będzie przegrana obecnej władzy przy następnych wyborach. Mamy wielki szacunek dla ministra Jana Krzysztofa Ardanowskiego. Natomiast posłów, którzy nas oszukali, będziemy przekonywać deputatami w postaci obornika, aż do skutku. Apeluję do wszystkich rolników, pokażmy silny sprzeciw wobec tej ustawy a wygramy! – zaapelował Andrzej Sobieski.
Tadeusz Powierza, rolnik z gminy Ceranów, powiat sokołowski, prowadzi rodzinne gospodarstwo rolne o powierzchni 80 ha specjalizujące się w hodowli krów mlecznych oraz produkcji bydła mięsnego. Średnia wydajność od sztuki w gospodarstwie jest na poziomie 9500 kg. Rocznie rolnik dostarcza ponad 600 tys. litrów mleka do mleczarni Hochland oddział w Węgrowie.
Ceny żywca wołowego
systematycznie spadają. Po wejściu
w życie tego projektu, rolnicy będą
mieli ogromny problem ze zbytem
bydła na rzeź po korzystnych cenach.
Już od wiosny w naszym regionie
są kłopoty ze sprzedażą małych
byczków. Ceny spadły do poziomu
nawet 250–300 zł za sztukę,
gdzie koszt jednorazowej inseminacji
krowy to 100 zł. Mam problem
ze zbytem żywca wołowego, głównie
byków, których cena w ostatnim
czasie zauważalnie spadła do poziomu
poniżej opłacalności produkcji.
W naszym regionie coraz więcej
rolników rozumie jak bardzo szkodliwa
jest ta ustawa, dlatego przybywa
osób na protestach. Jeżeli ta
ustawa wejdzie w życie, najprawdopodobniej
zakończę hodowlę
opasów. Wszak nie będę dokładał
z produkcji mleka do bydła mięsnego.
Każda branża powiązana
z przemysłem rolnym bezpośrednio
lub pośrednio odczuje negatywne
skutki. To dopiero początek, dzisiaj
walczymy o byt gospodarstw
hodujących bydło mięsne, a niedługo
zagrożone będą również gospodarstwa
mleczne, to tylko kwestia
czasu – mówi Tadeusz Powierza.
Jerzy Gierunałowicz, rolnik z gminy Sterdyń, powiat sokołowski, prowadzi gospodarstwo rolne o powierzchni 106 ha. W strukturze zasiewów dominuje pszenica ozima, kukurydza, rzepak oraz rośliny motylkowate. Dodatkowo pan Jerzy pełni funkcję przewodniczącego gminnego Koła Niezależnego Samorządnego Związku Zawodowego Rolników Indywidualnych „Solidarność”.
Polscy rolnicy zainwestowali
ogromny kapitał w produkcję na
bardzo wysokim poziomie. Nowoczesne
obory, wykształceni, zaradni
ludzie, prowadzą prężne gospodarstwa
na światowym poziomie.
Czy to ideologia ma wziąć górę nad
zdrowym rozsądkiem? Gdy upadną
gospodarstwa hodowlane, następne
będą gospodarstwa specjalizujące
się w produkcji roślinnej. Niepokojący
jest fakt, że tzw. środowiska
lewackie, mają tak duże wpływy
w kreowaniu polityki rolnej. Przez
takie rozwiązania ucierpią przede
wszystkim konsumenci oraz rolnicy.
Wieś mówi jednym głosem, chcemy
produkować i budować polską
markę dobrej żywności. Niepokoi
nas fakt, że nie było rozmowy z rolnikami
i związkami branżowymi
przy tworzeniu projektu ustawy. Jak
można postępować tak z rolnikami,
którzy mają milionowe zobowiązania?
Naszą nadzieją jest upór. Musimy
być twardzi w obronie polskich
interesów niczym były minister
Gabriel Janowski! Pozwólmy producentom
rolnym normalnie pracować,
a przestaną manifestować.
To kwestia honoru, jako działacz
PiS, jestem przeciwny ww. ustawie
i protestuję. Polityków reprezentujących
nasz region oceniam bardzo
negatywnie. Wieś zaufała, niestety,
została wykorzystana – mówi z żalem
Jerzy Gierunałowicz.
Łukasz Łuniewski