Powodowie domagali się stwierdzenia nieważności jednej z uchwał podjętych na nadzwyczajnym walnym zgromadzeniu suwalskiej spółdzielni, które odbyło się 29 czerwca 2009 r. Dotyczyła ona nawiązania współpracy gospodarczej z firmą Polindus Lactopol, co zaowocowało utworzeniem spółki Sudovia-Laktopol. Sudowia wniosła do spółki linię technologiczną, a firma Polindus kapitał.
Od wielu lat toczy się spór między nią a Mlekpolem. Po połączeniu z Sudovią władze mlecznego giganta z Grajewa uniemożliwiły bowiem kierownictwu i pracownikom Laktopolu wejścia na teren obiektów, do których spółka miała prawo. Spowodowało to, że musiała ona zaprzestać produkcji. Sprawy sądowe nie przyniosły dotychczas rozstrzygnięcia, a walka toczy się o duże pieniądze.
Po stronie powodowej została tylko jedna osoba – Marek Czapliński, który nigdy nie był członkiem Sudovii. Należał natomiast do Okręgowej Spółdzielni Mleczarskiej Kormoran w Mrągowie, która z Mlekpolem połączyła się o wiele wcześniej. Jest od kilku kadencji członkiem rady nadzorczej SM Mlekpol.
Jak powiedział na rozprawie 1 października, powodem wniesienia sprawy do sądu było wezwanie do zapłaty 10 mln zł z racji strat poniesionych przez spółkę Sudovia-Lactopol, podpisane przez Olgierda Meysztowicza, prezesa zarządu Grupy Kapitałowej Laktopol-Polindus, a jednocześnie prezesa spółki utworzonej wspólnie z Sudovią. Otrzymał je w 2017 r. i rozmawiał na ten temat z władzami Mlekpolu, które zapewniły go, że nie będzie pokrywał z własnego majątku strat spółki, której udziałowcem była suwalska spółdzielnia, a obecnie jest nim Mlekpol. Mimo to 2 lata później zdecydował się wystąpić do sądu o stwierdzenie nieważności uchwały, w efekcie której doszło do jej powstania. Argumentem przemawiającym za nieważnością uchwały miało być to, że walne zgromadzenie odbyło się bez uprzedniego zwołania zebrań rejonowych.
Józef Miszkiel wycofał się ze sprawy, do czego w myśl art. 203 Kodeksu postępowania cywilnego miał prawo. Do strony pozwanej dołączyła natomiast nieoczekiwanie dla Mlekpolu spółka Sudovia-Lactopol w charakterze interwenienta ubocznego.
– O procesie toczącym się przed Sądem Okręgowym w Łomży dowiedzieliśmy się przypadkiem. Dobrze się stało, bo mieliśmy szansę przedstawić sądowi nasze argumenty i wskazać, że w gruncie rzeczy chodzi tu o obejście prawa – mówi Paulina Donimirska, jedna z prawniczek reprezentujących Lactopol. – Strona pozwana, czyli SM Mlekpol jest zainteresowana tym, aby zapadł wyrok uwzględniający powództwo. Dlatego je uznał. Wygrana Marka Czaplińskiego byłaby dla Mlekpolu korzystna. Oznaczałaby ona, że Mlekpol mógłby w innych procesach powoływać się na nieważność uchwały o utworzeniu spółki z Sudovią.
I to właśnie prawniczki działające w imieniu Lactpolu (a nie pozwany Mlekpol) walczyły, by sąd odrzucił pozew. Podkreślały przede wszystkim to, że Marek Czapliński nie ma interesu prawnego w domaganiu się stwierdzenia nieważności uchwały. Sam fakt bycia członkiem spółdzielni, która jest następcą prawnym nieistniejącej już Sudovii, nie uprawnia go do tego. Sąd m.in. uznając argumenty przedstawione przez interwenienta ubocznego powództwo oddalił. Wyrok nie jest prawomocny. Marek Czapliński może wnieść od niego apelację. Do tematu wrócimy.
Alicja Moroz