Dzwonek Pierwszy miesiąc prenumeraty za 50% ceny Sprawdź

r e k l a m a

Partner serwisu

Coś z niczego

Data publikacji 04.11.2020r.

mazowieckie
Agnieszka i Grzegorz Grabowscy samodzielnie prowadzą gospodarstwo od 7 lat. Jednak – jak sami przyznają – do produkcji mleka prawdziwie przyłożyli się 4 lata temu, kiedy pan Grzegorz zdecydował się zrezygnować z posady w ARiMR i całkowicie zająć się prowadzeniem gospodarstwa. Młodzi – jak to zazwyczaj bywa – postanowili postawić przekazaną przez rodziców produkcję mleka „na mocne nogi” i po kilku latach przygotowań przebudowali i całkowicie zmodernizowali użytkowaną wcześniej oborę.
– Dawniej w budynku znajdowało się zaledwie 17 stanowisk oraz kilka odrębnych pomieszczeń gospodarczych. Wszystko wewnątrz musieliśmy wyburzyć, tak by możliwe było nie tylko zwiększenie mlecznego pogłowia, ale również codzienna jego obsługa była szybka, sprawna i jak najlżejsza – wyjaśniała Agnieszka Grabowska.
Wart odnotowania jest fakt, że projekt nowego budynku inwentarskiego to całkowicie dzieło pana Grzegorza, który dokładnie wiedział, jakiej obory potrzebuje. Mało tego, od początku młodzi hodowcy założyli, że całe przedsięwzięcie zostanie zrealizowane wyłącznie w oparciu o własne środki finansowe. I trzeba przyznać, że zamierzenia te w 100 procentach zostały zrealizowane.
– Dysponując budynkiem ze stropem i o ograniczonej powierzchni, musieliśmy po wielokroć przeliczyć każdy jego centymetr, by obiekt był funkcjonalny i zapewniał dobrostan zwierzętom – mówi Grzegorz Grabowski.
Efektem tych działań jest obora uwięziowa, w której zaprojektowano szeroki na 3,60 m korytarz paszowy, do którego po obu stronach przylega łącznie 45 stanowisk. Wygospodarowano również 4 kojce dla poszczególnych grup najmłodszej młodzieży.
– Nie musimy już wychodzić do innego budynku, by odpajać cielęta, co jest dla nas ogromnym udogodnieniem – podkreślił młody hodowca.
W tej samej części obory, gdzie znajdują się ścielone słomą kojce, podobny system utrzymania zastosowano na stanowiskach dla krów. Takie rozwiązanie pozwoliło na zamontowanie zgarniacza obornika, który usuwa obornik zarówno z kojców, jak i ze stanowisk. Po przeciwległej stronie korytarza paszowego stanowiska wyłożone zostały 3 matami i zakończone rusztami.
Takie rozwiązanie wymusiła m.in. szerokość budynku, która praktycznie nie dawała hodowcom wyboru. Ściany podłużne na całej wysokości wyłożono jasną glazurą, dzięki czemu zdecydowanie łatwiej jest utrzymać w budynku czystość. Kolejnym atutem takiego rozwiązania jest brak konieczności bielenia ścian.
– Teraz wystarczy myjka ciśnieniowa, trochę czasu i w oborze jest czysto i higienicznie – z zadowoleniem stwierdziła pani Agnieszka.
W zmodernizowanej oborze hodowcy utrzymują wyłącznie krowy dojne. Sztuki zasuszone i jałówki cielne przebywają na pastwisku, gdzie do dyspozycji mają chroniącą przed niekorzystnymi warunkami atmosferycznymi wiatę.
Przebudowane wnętrze obory umożliwiło wprowadzenie do niej wozu paszowego. Grabowscy zakupili wóz poziomy, o pojemności 11 m3.
– Maszyna bardzo szybko i dobrze docina pasze, a dzięki dwustronnemu wysypowi, zadawanie paszy to dziś niemal przyjemność – stwierdził Grzegorz Grabowski, który praktycznie sam zajmuje się kwestią żywienia stada. – Owszem, wprowadzam w życie zalecenia doradców żywieniowych, niemniej staram się samodzielnie ustalać dawki. Ta obecnie zadawana zbilansowana jest na produkcję 28 litrów mleka od sztuki, a dodatek pasz treściwych zadawany jest z ręki. Mieszanki na bazie własnego ziarna pszenżyta i jęczmienia wykonywane są usługowo, w mobilnej mieszalni pasz.
Kiedy odwiedziliśmy gospodarstwo państwa Grabowskich, utrzymywali oni 40 krów dojnych, będących pod oceną użytkowości mlecznej. Średnia wydajność (za ubiegły rok) wynosi ok. 9000 kg mleka od sztuki.
– Wszystko wskazuje na to, że bieżący rok będzie zdecydowanie lepszy i jak prognozuję, produkcja przekroczy 10 tys. kg mleka od sztuki. W ubiegłym roku w oborze trwały prace budowlane, krowy były często przeprowadzane, a to wszystko powodowało niemały stres, tak więc i wydajność nie zachwycała – stwierdził hodowca.
Grzegorz Grabowski – podobnie jak wielu młodych rolników – sam inseminuje zwierzęta, niemniej – jak przyznaje – problemy ze skutecznym zacieleniem do rzadkości nie należą. I z tego powodu w rozrodzie wykorzystywany jest również buhaj, który skutecznie wspomaga rozród stada.

Beata Dąbrowska

r e k l a m a

r e k l a m a

Zobacz także

r e k l a m a