mazowieckie
Nasza Kanada – mówią o swojej wiosce mieszkanki Grzmiącej. Dlaczego właśnie tak?– Ktoś kilkadziesiąt lat temu nazwał naszą miejscowość "Kanadą". Mówiono, że u nas tak dobrze, jak za granicą – wyjaśnia przewodnicząca koła Jadwiga Sułecka. – Przyzwyczailiśmy się do nowej, nieformalnej nazwy. Ale informacja przy znaku drogowym mogła wprowadzać w błąd. Myślałyśmy nawet nad nadaniem kołu nazwy "Kanadzianki", ale ostatecznie porzuciłyśmy pomysł. Jako "Grzmiączki" chcemy przywrócić czasy dawnej świetności wioski, w której od lat niewiele się dzieje.
Panie nie mają swojego lokalu, dlatego jednym z ważniejszych celów jest budowa świetlicy z altaną. Ale też przeniesienie zabytkowej drewnianej remizy na teren należący do KGW.
r e k l a m a
O nudzie nie ma mowy
– Będą piękne zasłony i czerwone pelargonie – mówią gospodynie. – Tam planujemy postawić wiatę. – Wskazują na pole pod lasem. – Wreszcie dzieciaki będą miały się gdzie spotkać, a my zyskamy siedzibę.Od miesięcy gromadzą wyposażenie. Mają już zastawę kuchenną, meble, sprzęt AGD.
– Wszystko zaczynamy od nowa – opowiada Anna Pawłowska, skarbniczka. – Kiedyś na terenie wsi były: urząd gminy, klub, agronomówka, szkoła, a nawet huta szkła. Dziś nic z tego nie zostało. Chcemy, by wreszcie coś zaczęło się dziać. Pragniemy przywrócić pamięć o tym, co w Grzmiącej unikatowe.
Pierwszą potrzebą koła stała się budowa świetlicy, w której mogłyby urządzać integracyjne spotkania. Początkowo ich działalność skupiła się na imprezach plenerowych. Organizowały festyny, kiermasze, pikniki integracyjne. Teraz liczą na to, że dzięki świetlicy w Grzmiącej na nowo rozkwitnie życie towarzyskie. Aby zachęcić mieszkańców do integracji, rozwieszają we wsi plakaty informujące o imprezach: biesiadach, spotkaniach poświęconych historii wsi, wystawach starych fotografii czy wieczorach filmowych pod chmurką. Współpracują z Grupą Militarną Pilicy, dzięki czemu uczestnicy spotkań mają też możliwość przejechać się prawdziwym czołgiem.
– Cała moja rodzina należy do grupy – opowiada Katarzyna Serafin. – Pojazdy militarne robią ogromne wrażenie na przyjezdnych. My jesteśmy już przyzwyczajeni do widoku czołgów.
Jak tu przenieść remizę?
Kiedy pogoda pozwala, "Grzmiączki" integrują się przy ognisku. Rozpalają je na polanie, niedaleko fundamentów przyszłej świetlicy. Solidne, równo ścięte pnie okalające palenisko pełnią funkcję oryginalnych stolików.– Stoją w odległości co najmniej półtora metra od siebie. W czasach koronawirusa są niezastąpione – mówią panie.
Tutaj najchętniej wymieniają się pomysłami odnośnie do zagospodarowania terenu wokół budowanego obiektu. W planach mają zorganizowanie wystawy archiwalnych fotografii oraz zabytkowego sprzętu gospodarskiego, którym dawniej posługiwano się na wsi.
– Zamierzamy zebrać starocie, aby odtworzyć bogatą historię naszej miejscowości – mówi przewodnicząca. – Wspomnienia, sprzęty, zdjęcia – to nasze największe bogactwo.
Ogromnym przedsięwzięciem, które marzy się gospodyniom, jest przeniesienie stuletniej drewnianej remizy strażackiej na teren nowo budowanej świetlicy. Zamierzają przetransportować też zabytkowy wóz strażacki – jedną z największych atrakcji Grzmiącej. Z myślą o pojeździe będą budować garaż.
– Takiej straży pożarnej jak u nas nie ma nigdzie w okolicy! – cieszą się. – Nie wiemy, czy uda się przenieść cały budynek. Jeśli nie, chciałybyśmy zachować chociaż drewniane drzwi, które są w dobrym stanie.
Jadwiga Sułecka, ceniona przez koleżanki za poczucie humoru, chciałaby zakopać przy świetlicy kapsułę czasu. Co w niej ukryje? Na razie to tajemnica.
Ze względu na pandemię utrzymują stały kontakt w przestrzeni wirtualnej.
– Mamy nadzieję, że wiosną ponownie ruszymy z wyjazdami na wycieczki, do teatru, wspólnymi spacerami, gotowaniem czy organizowaniem warsztatów. W planach mamy też budowę siłowni plenerowej oraz wycieczki dla seniorów – wylicza przewodnicząca. – Kiedyś napisałyśmy: "Jak długo koło królować będzie, tak długo we wsi uciecha będzie".