
mazowieckie
– Obecnie mamy tylko 10 macior, ale wcześniej prowadziliśmy produkcję i sprzedaż warchlaków w ilości około 1800 sztuk rocznie. W 2007 roku powstała chlewnia dla 74 loch. Przy zasiedlaniu była pełna obsada tego obiektu. Początkowo byliśmy w okolicy jednym z większych gospodarstw zajmujących się produkcją warchlaków. Mogliśmy przygotować do sprzedaży partie po 150 sztuk. W ciągu kilku lat okazało się jednak, że jeśli nie będziemy mieli partii po 300–400 sztuk, to nie znajdziemy odbiorców na nasze zwierzęta – mówi Marek Zglec.
Porodówki czy tuczarnia?
Hodowca stanął przed wyborem, w jakim kierunku ma się dalej rozwijać. Nie wiedział, czy ma budować kolejne porodówki i odchowalnie, zwiększając produkcję warchlaków, czy zainwestować w tuczarnię i zamknąć cykl, tucząc uzyskane prosięta.r e k l a m a

Usługi ratują dochód
Mniejsze dochody z produkcji trzody chlewnej i zapotrzebowanie na rynku skłoniły Marka Zgleca do uruchomienia usług rolniczych. Gospodarz w swojej ofercie ma między innymi: usługę koszenia zbóż, rzepaku i kukurydzy na ziarno. Pan Marek nastawił się także na przerabianie ziarna kukurydzy. Zbudował własnoręcznie maszynę, która śrutuje mokre ziarno kukurydzy i pakuje je w big bagi. Jej wydajność to około 20–25 ton na godzinę. Marek Zglec śrutuje także mokre ziarno zbóż. W tym sezonie wprowadził również usługę zbioru trawy przyczepą samozbierającą. Ponadto sieje usługowo kukurydzę profesjonalnym siewnikiem oraz wykonuje orkę i siew zbóż.r e k l a m a

Plan B – przetwórstwo
– Jeśli sytuacja jeszcze się pogorszy na rynku żywca wołowego, to wiele gospodarstw sobie nie poradzi. Wówczas nie będę miał u kogo świadczyć usług rolniczych. Dlatego zostawiam sobie w odwodzie trzodę chlewną. Jeśli zajdzie taka potrzeba, to zarejestrujemy działalność polegającą na przetwórstwie wyprodukowanej w gospodarstwie wieprzowiny. Mamy blisko do Warszawy, gdzie widzimy rynek zbytu dla naszych wyrobów. Mamy już pewne doświadczenie w przetwórstwie, bo takie próby były podejmowane w przeszłości i całkiem nieźle nam to wychodziło. Przy braku innych rozwiązań, pójdziemy w tym kierunku. Cały czas szukamy czegoś opłacalnego. Nie można zaplanować niczego na dłużej, bo sytuacja jest niestabilna, a nikt nie jest w stanie dostosować się do zmian na rynku z dnia na dzień – podkreśla Marek Zglec.Zobacz także
– Przy niższych wilgotnościach zbieranego ziarna dodajemy nawet 40–50% kukurydzy, co w znacznym stopniu obniża nam koszty produkcji. Oprócz zboża, w skład mieszanek wchodzi koncentrat białkowy, który dobierany jest w taki sposób, żeby uzupełniać go tylko własnym ziarnem – mówi Marek Zglec.