Europoseł Krzysztof Jurgiel, były minister rolnictwa, napisał list do Grzegorza Pudy, obecnego szefa tego resortu. W tym liście zawarte są dwa główne wątki. Po pierwsze, minister Jurgiel podkreśla wyraźnie swoje zasługi we wcielaniu w życie programu rolnego Prawa i Sprawiedliwości i wymienia tutaj między innymi wprowadzenie pakietu ustaw poprawiających pozycję rolników w łańcuchu żywnościowym. Drugim wątkiem jest totalna krytyka swojego następcy – ministra Jana Krzysztofa Ardanowskiego, który jakoby opóźnił, a nawet zaniechał znacznie realizację części wspomnianego programu rolnego PiS. Były minister jest także oburzony tym, że Ardanowski pozbył się z resortu szeregu kompetentnych osób, w tym zastępców Jurgiela. Trzeba tutaj dodać, że do dwóch wiceministrów z ekipy ministra Jurgiela rolnicy mają duży żal za poparcie ustawy zwanej „Piątką Kaczyńskiego”, ale o „Piątce Kaczyńskiego” europoseł Krzysztof Jurgiel w liście nie wspomina! A szkoda. Chętnie byśmy opublikowali całościowe stanowisko w tej kwestii, oparte na jego doświadczeniach z pracy w resorcie rolnictwa oraz w Parlamencie Europejskim. Wszak Krzysztof Jurgiel doskonale wie, że podlaska wieś – tradycyjnie stojąca za Prawem i Sprawiedliwością – jest oburzona tym bublem prawnym, którego konsekwencje ekonomiczne dla całego polskiego rolnictwa będą tragiczne! Ale tak naprawdę, to list starego lisa politycznego Jurgiela jest tylko formalnie adresowany do ministra Pudy. Głównym adresatem jest ścisłe kierownictwo Prawa i Sprawiedliwości, a w szczególności prezes Jarosław Kaczyński. Wszak to za jego pełną aprobatą minister Jurgiel stracił swoje stanowisko w resorcie oraz funkcję szefa regionalnych struktur Prawa i Sprawiedliwości na Podlasiu. Tak. Minister Jurgiel chce wrócić do gry. I ma duże szanse. Bowiem głównym zadaniem ministra Grzegorza Pudy jest tylko wprowadzenie nowej wersji „Piątki dla zwierząt”. Potem trzeba będzie politycznie schować byłego ministra i próbować odzyskać zaufanie polskiej wsi. Głównym elementem nowej ustawy ma być zakaz uboju rytualnego bydła. I tutaj minister Puda bardzo się mota. Raz mówi, że zakaz uboju rytualnego wynika z prawa Unii Europejskiej. Innym razem sławi ubój tradycyjny, stosowany w Polsce. Czyli kabana albo cielaka obuchem siekiery między oczy. Bo na tym polega tradycyjny polski ubój po uprzednim ogłuszeniu. Tak historycznie: to tysiące ton mięsa trafiło w trudnych czasach na czarny rynek, bo świnki albo bydełko było chore na siekierozę. Nie jesteśmy jednak przekonani, czy tak widziany ubój tradycyjny spodoba się kontrolerom z Trybunału Obrachunkowego UE, którzy co kilka lat pilnie analizują sposoby uboju zwierząt w europejskich rzeźniach.
…Wsparcie nowego ministra przez pana Krzysztofa Jurgiela to pocałunek śmierci, bo chociaż nie zgadzam się z Grzegorzem Pudą w sprawie ustawy o zwierzętach, to nie traktuję Go jako wroga i życzę Mu dobrze oraz nie chciałbym, by skończył jak Minister Jurgiel, odrzucony przez rolników, obśmiany przez media, odwołany ze względu na spadające poparcie dla PiS na wsi – te mocne słowa pochodzą z obszernej odpowiedzi byłego ministra Ardanowskiego na wspomniany list europosła Jurgiela. A ich głównym adresatem jest także ścisłe kierownictwo PiS-u, a w szczególności prezes Jarosław Kaczyński.
Prezydent Donald Trump pod hasłem odzyskiwania przez Amerykę potęgi, wypowiadał umowy o wolnym handlu lub nie kontynuował negocjacji o kolejnych. Tak było np. z TTIP, czyli umową o wolnym handlu Unii Europejskiej ze Stanami Zjednoczonymi. Zaś Joe Biden, nowy gospodarz w Białym Domu, to obietnica wznowienia rozmów i wolnego handlu.
Pamiętajmy, że umowy takie korzystne są dla niemieckiego czy francuskiego przemysłu, bo zyskuje on dostęp do rynków za Oceanem Atlantyckim. Polska jak na razie nie jest potęgą w produkcji samolotów czy też samochodów. Chociaż były takie plany, abyśmy byli mocarstwem w produkcji elektryków. To co dajemy światu w 100 procentach naszego, to żywność, w tym dość spora ilość przetworzonego mleka. Jeśli administracja Bidena siądzie do rozmów, to układy takie jak TTIP spowodują, że nasza żywność będzie musiała konkurować z bardzo tanią, bo produkowaną w zupełnie innych warunkach, żywnością z Ameryki. Oczywiste jest, że nasza kiełbasa już dawno przegoniła ich kiełbasę. Nie stosujemy hormonów w produkcji wołowiny. Nasze masło z mleka krowy produkującej średnio ok. 6,5 tys. l mleka rocznie jest na pewno lepsze od masła amerykańskiego, z mleka produkowanego przez firmy mające na swoich farmach nawet po 100 tys. krów o średniej wydajności około 11 tys. litrów rocznie. Do produkcji oleju jadalnego używamy niezmodyfikowanego rzepaku, którego nie można bezkarnie lać Roundupem. Jednak, gdy produkcja rolnicza w Unii ulegnie ograniczeniu w wyniku bezsensownych reform, to będziemy skazani na masowy import żywności i to takiej, że żywność rodem z USA okaże się w tym importowanym chłamie najzdrowsza i najbezpieczniejsza. Jeszcze jedno: gdy wprowadzimy zakaz uboju rytualnego bydła, to spotkamy się z uznaniem władz – i rzecz jasna rolników – tych państw, które mają rozwiniętą produkcję wołowiny. I nie chodzi tutaj tylko o Stany Zjednoczone Ameryki Północnej.
Krzysztof Wróblewski - redaktor naczelny
Paweł Kuroczycki - redaktor naczelny
