
LUBELSKIE
– Zaczynaliśmy od 7 ha, które mąż dostał po rodzicach. Nie mieliśmy wtedy maszyn i większość prac trzeba było wykonać ręcznie. Był jednak jeszcze czas na odwiedziny u znajomych. Obecnie czasy się zmieniły i gospodarstwo chcą prowadzić tylko młode osoby, które kochają pracę na polu i przy zwierzętach. Przy hodowli krów skala produkcji stale rośnie i pomimo zmechanizowania prac czasu dla siebie praktycznie nie ma – wspomina Jadwiga Wiśniewska.r e k l a m a

r e k l a m a
– Niestety sytuacja na rynku mleka jest niestabilna, tak że na razie nie myślę o dużych inwestycjach. Co prawda cena mleka jest dobra, jednak koszty produkcji wysokie. Ceny nawozów, środków ochrony roślin i pasz są za wysokie w stosunku do cen płaconych za mleko – mówi Zbigniew Wiśniewski.
Zobacz także
– Już trochę zapomnieliśmy, jak to było bez wozu paszowego, ale na pewno nie chcielibyśmy wrócić do tych czasów, kiedy zadawaliśmy pasze ręcznie. W skład miksu wchodzi: sianokiszonka, kiszonka z kukurydzy, słoma, śruta sojowa, rzepakowa i zbożowa. Ponadto 4 razy dziennie krowy premiowane są gotową mieszanką treściwą. Łączna, maksymalna dzienna dawka gotowej mieszanki wynosi około 4 kg na sztukę. Natomiast jałówkom podaję miks, w skład którego wchodzi tylko sianokiszonka i słoma – mówi Zbigniew Wiśniewski.
Inseminację stada przeprowadza ojciec pana Zbigniewa.
– Rozród we własnym zakresie jest bardzo dobrym rozwiązaniem, gdyż zabiegi wykonywane są w optymalnym momencie, a inseminator z zewnątrz nie zawsze mógł dojechać na czas. Mamy w gospodarstwie kontener na mrożone nasienie i kupując je decydujemy o wyborze buhajów. Obecnie zwracamy uwagę na wydajność i skład mleka, ale także na mocne nogi. Przy inseminacji we własnym zakresie nie ponosimy kosztów usługi, a zaoszczędzone w ten sposób pieniądze możemy przeznaczyć na zakup nasienia od lepszych rozpłodników – mówi Zbigniew Wiśniewski.
Do niedawna stado objęte było oceną użytkowości mlecznej. Średnia wydajność od sztuki wynosiła około 9 tys. kg mleka.
– Około 4 miesięcy temu zrezygnowaliśmy z kontroli użytkowości mlecznej ze względu na koszty. Szczególnie po ostatnich podwyżkach usługa stała się droga, więc postanowiliśmy w ten sposób zredukować koszty produkcji surowca – tłumaczy hodowca.
Podstawę stada bydła państwa Wiśniewskich stanowią sztuki rasy holsztyńsko-fryzyjskiej.
– Próbowaliśmy krzyżować hf z innymi rasami jak np. z simentalem mlecznym, by poprawić zdrowotność stada, jednak nie uzyskaliśmy spodziewanych efektów, a ponadto wydajność mieszańców była znacznie niższa w porównaniu do czystych hf-ów – wyjaśnia pan Zbigniew.
Od 6 lat sianokiszonka sporządzana jest w pryzmach. Zdaniem hodowcy metoda ta ma kilka zalet.

– Przyczepą zielonkę zbiera się taniej, szybciej i krowy otrzymują jednolitą i rozdrobnioną paszę. Początkowo pracowałem używaną przyczepą, a dwa lata temu zakupiłem nową i zbiór przebiega teraz jeszcze sprawniej. Ogólnie to park maszynowy mamy już kompletny, jedynie przydałby się ciągnik o mocy około 200 KM. Obecnie najmocniejszy ma 145 KM, ale do pracy z przyczepą samozbierającą jest trochę za słaby – dodaje Zbigniew Wiśniewski, który na koniec chwali współpracę z SM Ryki.
– Jeszcze mój tata oddawał surowiec do ryckiej spółdzielni i gdy w 2008 roku przejąłem gospodarstwo, nawet nie myślałem o zmianie podmiotu skupującego. Współpraca ze spółdzielnią od lat układa się dobrze, ale dla nas hodowców najważniejsza jest cena surowca, a ta w SM Ryki praktycznie cały czas utrzymuje się na dobrym poziomie (niedawno mieliśmy nawet podwyżkę). Oczywiście dostarczając do naszej spółdzielni musimy bardzo dbać o jakość surowca. Dzięki temu produkowane sery są najwyższej jakości i dobrze się sprzedają – ocenił Zbigniew Wiśniewski.