Dzwonek Pierwszy miesiąc prenumeraty za 50% ceny Sprawdź

r e k l a m a

Partner serwisu

Bez obwodu, bez polowań, z odszkodowaniem

Data publikacji 18.11.2020r.

Komisje szacujące szkody łowieckie na polach rolników można zauważyć wszędzie, ale chyba najczęściej w Lubuskiem. W tym regionie bowiem pola, którym towarzyszą lasy, to nieodłączny element krajobrazu.
– Ten, kto odpowiada za spowodowanie szkody, ocenia ją i szacuje jej wysokość. Jak to możliwe, że szkody spowodowane przez zwierzynę łowną szacują zainteresowani w tej sprawie myśliwi nadzorujący konkretne obwody łowieckie? Przecież oni oceniają dany przypadek ze swojej perspektywy, perspektywy swojego obwodu i, oczywiście, odszkodowania, jakie będą musieli zapłacić. To naturalne. To jak w wojsku odwoływanie się przez szeregowca od decyzji kaprala, ale właśnie do kaprala – wskazuje na nonsens prawny Tadeusz Swaryczewski gospodarujący w Lubuskiem.
Opowiada swój przykład, który potwierdza tę tezę:
– Koło łowieckie chciało mi zapłacić za szkody 1700 złotych. Chodziło o straty w kukurydzy spowodowane przez dziki. Sprawę musiałem skierować do sądu, bo ich wycena była całkowicie niewiarygodna. I okazało się, że miałem rację, gdyż w sądzie niezależny rzeczoznawca oszacował moje straty na 11,8 tysięcy złotych.
Jednak droga sądowa to dla większości rolników droga przez mękę, bo muszą stracić czas, nerwy i pieniądze. Toteż wielu z nich rezygnuje z takiego sposobu na dochodzenie swoich należności.

r e k l a m a

Bez obwodu

Jednak polski rolnik potrafi znaleźć sposób także i na to. Tadeusz Swaryczewski, rolnik ze wsi Zagaje (gmina Lubrza, powiat świebodziński), znalazł sposób na realne szacowanie szkód łowieckich na swoich polach, które w większości graniczą z lasami. Gospodarz wyłączył na drodze sądowej swoje grunty z obwodów łowieckich i teraz szkody, jakie powodują dziki, jelenie albo inna zwierzyna na jego polach, są szacowane przez przedstawicieli wojewody lubuskiego.
– Zwierzyna jest własnością Skarbu Państwa i za szkody to on płaci – w praktyce w jego imieniu płaci wojewoda – podkreśla rolnik.
Właśnie teraz sejmiki wojewódzkie kończą opracowywanie projektów uchwał dotyczących podziału kraju na obwody łowieckie.
– Uchwały sejmików województw o nowym podziale na obwody łowieckie miały zostać podjęte w okresie 2 lat od wejścia w życie nowelizacji Prawa łowieckiego w 2018 roku. Obecnie okres na wydanie nowych uchwał o podziale na obwody łowieckie został wydłużony do 31 marca 2021 roku – informuje Departament Edukacji Ekologicznej i Komunikacji Ministerstwa Środowiska.
Z danych resortu wynika, że: "Nowe przepisy Prawa łowieckiego dotyczące określenia procedury podziałów województw na obwody łowieckie, uwzględniające udział właścicieli nieruchomości w ich tworzeniu, wprowadzają obowiązek wyłożenia projektu uchwały o podziale województwa na obwody łowieckie do publicznego wglądu z możliwością składania uwag. Właściciele lub użytkownicy wieczyści nieruchomości mogą zgłaszać uwagi i zastrzeżenia odnośnie do własnych nieruchomości".
Informacjami o aktualnych wyłączeniach nieruchomości z obwodów łowieckich dysponują poszczególne urzędy marszałkowskie.
Projekty tych uchwał sejmików województw są ogłaszane do publicznej wiadomości wraz z określeniem terminu zgłaszania uwag przez umieszczenie na stronie internetowej właściwego urzędu marszałkowskiego w Biuletynie Informacji Publicznej oraz w poszczególnych gminach objętych projektem uchwały, za pośrednictwem właściwych wójtów (burmistrzów, prezydentów miast), wyznaczając w ogłoszeniu termin na składanie uwag.
W celu wyłączenia swojej nieruchomości z obwodu łowieckiego jej właściciel powinien we wskazanym terminie zgłosić do urzędu marszałkowskiego uwagi dotyczące wyłączenia nieruchomości z obwodu łowieckiego wraz z uzasadnieniem.
Jeśli zostanie pozytywnie przyjęty, uniemożliwia to prowadzenie na danym obszarze gospodarki łowieckiej i polowań. Myśliwi nie mogą budować na tych obszarach ambon, dokarmiać zwierząt oraz wchodzić czy wjeżdżać tam samochodem.
Żeby zrealizować swoje prawo rolnik wnioskodawca musi posiadać nieruchomość o "szczególnych właściwościach" lub prowadzić działalność, którą gospodarka łowiecka istotnie ogranicza albo nawet uniemożliwia. Tego rodzaju warunki spełniają rolnicy, ale także gospodarstwa agroturystyczne prowadzące działalność rekreacyjną i turystyczną, edukacyjną lub inną związaną z obecnością ludzi (ze względu na ich bezpieczeństwo) oraz właściciele upraw ekologicznych czy hodowcy zwierząt, które mogą być płoszone przez polowanie albo narażone na postrzelenie.

Bez polowań

Wyłączając ziemię z obwodu łowieckiego, jej właściciele zachowują prawo do odszkodowań. Muszą sobie jednak zdawać sprawę z tego, że nikt nie będzie tam prowadzić polowań, a więc i ograniczać populacji zwierząt łownych. Niepłoszona zwierzyna może opanować wyłączone z obwodu pola.
W takiej sytuacji odpowiedzialność za szkody wyrządzone przez dziki, łosie, jelenie, daniele i sarny poza obwodami łowieckimi odpowiada Skarb Państwa, a nie koło łowieckie (art. 50 ust. 1b i ust. 3 Prawa łowieckiego) i dlatego oceniają je przedstawiciele wojewody.
Jak twierdzi Tadeusz Swaryczewski, wyłączenie ziemi z obwodu łowieckiego ułatwia uzyskanie odszkodowania w wysokości adekwatnej do poniesionych strat na polu.
Obecnie formalności muszą powtórzyć także rolnicy, którzy wcześniej mieli już wyłączone grunty z obwodów łowieckich i dlatego powinni złożyć nowy wniosek w tej sprawie.
Jeśli jednak rolnik spełni wszystkie procedury i wykaże uzasadnione powody do wyłączenia swoich gruntów z obwodu, a sejmik nie uwzględni pozytywnie jego wniosku, może jeszcze zaskarżyć konkretną uchwałę na drodze postępowania administracyjnego w sądzie. Wtedy trzeba pamiętać, że można wnieść do sądu wniosek o stwierdzenie nieważności uchwały jedynie wobec swojej działki, gdyż zgodnie z przepisami jest to indywidualny interes rolnika.
Dokładnie tak, jak to robił nasz Czytelnik.
– Swoich praw można dochodzić na podstawie Prawa łowieckiego albo Kodeksu cywilnego, w którym zapisano: "Kto komu wyrządza szkodę, winien ją naprawić". To artykuł 415 Kodeksu cywilnego – dodaje Tadeusz Swaryczewski. – Ale walcząc o swoje prawa i plony, trzeba być przygotowanym na formalne trudności, niuanse, kruczki. Teraz znowu będę musiał przeprowadzić procedurę formalną wyłączenia swoich gruntów z obwodów łowieckich, bo są tworzone nowe, ale trud włożony w te starania jest korzystny dla gospodarstwa.
Rolnik gospodaruje z rodziną na niemal 240 ha gruntów. Uprawia przede wszystkim kukurydzę, pszenicę, pszenżyto, buraki cukrowe, groch i łubin.

Artur Kowalczyk

r e k l a m a

r e k l a m a

Zobacz także

r e k l a m a