r e k l a m a
Ciocia Pstrokońska od dwóch już dni zabawiała brata i gospodarowała w jego domu, gdy w południe jakoś, w sobotę, powóz końmi pocztowemi zaprzężony, ze strzelcem paradnym ukazał się przed gankiem.
r e k l a m a
Nikt w świecie nie posądzał prezesa o przygotowanie potajemne odwiedzin tych. Cieszyli się wszyscy rozrywką, jaką im gość poufały należący do rodziny przynosił.
Zobacz także
Jakie wrażenie na hrabi galicyjskim uczynił dom i ludzie, tego wyczytać zeń nie było podobna. Z wszystkiego był nadzwyczaj szczęśliwy, podziwiał, chwalił, cieszył się – umiał się zastosować, do każdego mówił jego tonem. Słowem – zdawał się stworzonym na zięcia.
Takim go od pierwszego dnia znalazł prezes. Nazajutrz, odwiedzając go w jego mieszkaniu, trochę się zląkł, popatrzywszy na paradnego w zieleni od złota strzelca ze stosownym kapeluszem, na rozpakowane przybory podróżne, które mu się królewsko wspaniałemi wydały, na ranne ubranie kawalera prawie kobiecej elegancyi, ale najwykwintniejszego smaku.
– Pięknoszek – rzekł w duchu prezes. – Do zbytku znać nawykły, ale na tego rodzaju fantazyę im stanie, byle innych nie miał.
Przez cały dzień hrabia Otton bawił prezesa i ciocię Benignę, rzadko bardzo zwracając się ku Leokadyi, która mu za to wdzięczną była. Pani Pstrokońska olśniona wczoraj i uradowana, następnego dnia uczuła się odczarowaną... Spod świetnej a płytkiej rozmowy salonowego człowieka już dno było widać piaszczyste. Na myśl jej też nie przyszło, ażeby to miał być konkurent do Leokadyi...
Na uboczu prezes trochę niecierpliwie spytał ją:
– A jakże się siostrze kuzynek wydaje?
– Bardzo miły człowiek – odpowiedziała Pstrokońska. – Wczoraj byłam nim nawet zachwycona, dziś mi się nadto uperfumowany wydał.
– Perfumy i elegancyę lubi, to prawda – rozśmiał się prezes – ale kobietom się tacy ludzie podobają.
– No, bracie, nie wszystkim...
Leokadya była milczącą. Parę razy próbował mowę zawiązać przybyły, lecz nie szła jakoś, i nalegał... Dla obu ciotek za to był przesadzenie grzecznym i czułym. (cdn.)