Kujawsko-Pomorskie
Pożar wybuchł nad ranem 27 października. O godz. 4.33 dwa zastępy OSP Łabiszyn zostały zadysponowane do pożaru ogromnego stogu bel słomy i siana. Ogień szybko się rozprzestrzeniał. Strażaków z Łabiszyna wspierały dwa zastępy Jednostki Ratowniczo-Gaśniczej PSP ze Żnina. Do akcji zostały także włączeni druhowie ochotnicy z sąsiednich miejscowości. Łącznie, do działań zadysponowanych zostało 12 zastępów. Poza OSP Łabiszyn i PSP ze Żnina udział brały także OSP Lubostroń, OSP Mamlicz, OSP Białożewin, OSP Żnin, OSP Wawrzynki, OSP Świątkowo, OSP Nowa Wieś Pałucka oraz OSP Grochowiska Księże. Stóg siana palił się trzy dni. Słoma około 1,5 dnia. Strażacy prowadzili dogaszanie tlącej się paszy. Konieczne było rozciąganie pogorzeliska, z którego przez długi okres wydobywały się płomienie.– Zgromadzona słoma spłonęła w 100%. Z tegorocznych zbiorów doszczętnie spalił się drugi i trzeci pokos siana. To były duże 160 cm baloty, które zbieraliśmy korzystając z usług firmy. Zgromadzona słoma pochodziła z zakupu. Stóg był okryty dodatkowo agrowłókniną, zabezpieczającą jakość zgromadzonej paszy – opowiada Mariusz Kadow.
Mariusz Kadow utrzymuje 150 szt. krów mlecznych o średniej wydajności ok. 7 tys. kg mleka, które przebywają w wolnostanowiskowej oborze na głębokiej ściółce oraz 140 szt. młodzieży. Gospodarstwo dostarcza mleko do bydgoskiego oddziału SM Mlekpol.
– Celowo nie windujemy wydajności, dzięki czemu mamy lepszą zdrowotność. Nie dysponujemy żyznymi gruntami, nie mamy lucerników, a siano pozyskiwane jest z łąk nadnoteckich, które są cenne przyrodniczo, ale nie zapewniają dobrej jakości siana. Kiedy jest susza łąki szybko wysychają, w latach z dużą ilością deszczu szybko są zalewane. W tym roku straciliśmy siano z około 30 ha łąk, które wymokły. Naszą produkcję dostosowaliśmy do warunków przyrodniczych, gdzie podstawą żywienia w okresie letnim są pastwiska – mówi Mariusz Kadow.
Nie są znane przyczyny ogromnego pożaru. Sprawę wyjaśnia policja oraz straż pożarna. Z relacji jednego ze świadków wynika, że jeszcze o godz. 3 nad ranem nic się nie działo ze stogiem. Kierowca przejeżdżającej ciężarówki zeznał, że stóg nie płonął. Godzinę później pożar był już znacznych rozmiarów a ogień szybko się rozprzestrzeniał i pochłaniał kolejne bele siana i słomy. Na pewno skala i rozmiar, jak i szybkość rozprzestrzeniania się ognia wzbudzają pewne wątpliwości.
Aby hodowla i produkcja mleka mogła w gospodarstwie przetrwać, niezbędne jest zgromadzenie paszy na zimę. Słoma kupowana jest od okolicznych rolników. Pomoc oferują także sąsiedzi. Działania podjął Kujawsko-Pomorski Związek Hodowców Bydła oraz pracownicy Regionu Oceny Bydgoszcz Polskiej Federacji Hodowców Bydła i Producentów Mleka.
– Jeżdżę po całym terenie działania i pytam rolników, z którymi współpracujemy czy nie mają możliwości przekazania siana i słomy. Udało się zorganizować kilka transportów. Pomoc deklarują także gospodarstwa położone w znacznej odległości od gminy Łabiszyn. Życie pisze różne scenariusze, a rolnicy w trudnych sytuacjach włączają się do pomocy – mówi Piotr Borkowski, doradca PFHBiPM.
Warto podkreślić, że nie ma tutaj znaczenia fakt, że gospodarstwo z Jeżewic kilka miesięcy temu zrezygnowało z prowadzenia oceny, gdyż trudna sytuacja spowodowała konieczność ograniczania kosztów.
KPZHB zorganizował już kilka transportów paszy.
– Działamy wspólnie z bydgoskim rejonem PFHBiPM. Sytuacja rolnika jest krytyczna. Podjęliśmy działania, które zapewniły jakiś zapas paszy. Dodatkowo prosimy o przekazywanie słomy także zaprzyjaźnione gospodarstwa, które nie prowadzą produkcji mleka więc nie są naszymi członkami. Rolnicy wykazują duże zrozumienie i deklarują chęć pomocy – informuje Piotr Doligalski, prezydent KPZHB.
W gospodarstwie Mariusza Kadowa udało się do tej pory zgromadzić zapas siana i słomy na kolejnych kilka tygodni. Najtrudniejsza może być wiosna przyszłego roku. Cały czas prowadzone są działania związane z zakupem słomy przez rolnika, trwa też zakup siana z areału 100 ha.
– Hodowla bydła i produkcja mleka to jedyna możliwość na prowadzenie rentownej działalności. Z uprawy samej ziemi byśmy się nie utrzymali. Grunty są słabej, jakości. Działamy aktywnie i szukamy słomy i siana, gdzie się da. Szczególne podziękowania należą się dyrektorowi Regionu Oceny Federacji Januszowi Nalewalskiemu i prezydentowi KPZHB w Minikowie Piotrowi Doligalskiemu oraz wszystkim rolnikom, którzy zaoferowali pomoc naszemu gospodarstwu – mówi Kadow.
W pożarze nie ucierpiały budynki ani zwierzęta. Stało się tak dzięki szczęśliwym okolicznościom. Silny wiatr wiał w przeciwnym kierunku niż stoi obora. Potężne chmury dymu nie zatruły bydła. Każdy, kto chciałby przekazać pomoc rolnikowi może dzwonić pod numer tel. 662 – 474 – 258.