wielkopolskie
"Szanowni Państwo, każdy z nas lubi otrzymywać prezenty i życzenia świąteczne. Niestety, w obecnej chwili jest to utrudnione ze względu na COVID-19. Jednak w Kole Gospodyń Wiejskich w Biskupicach przygotowałyśmy dla Państwa kartki świąteczne. Chcemy, byście odbierali je ze sklepu "Pod Gruszą" i przekazali swoim dzieciom. Dzieci mogą kartki dodatkowo ozdobić, mogą je pomalować, narysować coś miłego. I kiedy napiszemy z tyłu życzenia, możemy taką kartkę wrzucić sąsiadowi do skrzynki. Na pewno każdemu z sąsiadów będzie miło, kiedy znajdzie taką niespodziankę w swojej skrzynce na listy. Wszyscy przecież potrzebujemy sąsiadów, dlatego trzeba o nich dbać". Taki oto anons w krótkim filmie wygłosiła pewna ubrana w różany wianek, suknię z kwiecistej chusty i czerwone korale gospodyni z Biskupic pod Poznaniem. Namawia w nim, by wzmocnić międzysąsiedzkie relacje, pisząc kartkę świąteczną do sąsiadów i życząc im tego, co dla nich najważniejsze. Ta gospodyni to Karolina Lewandowska, członkini KGW w Biskupicach. Kobieta, która zrządzeniem szczęśliwego losu stała się Biskupiczanką zaledwie rok temu. Zanim jeszcze przeprowadziła się do Biskupic wstąpiła do KGW. A teraz budzi we wsi nową energię i inspiruje działania, które już czynią tę organizację wyjątkową na tle kraju.r e k l a m a
Koło – moje marzenie
– Od dziecka marzyłam, żeby należeć do Koła Gospodyń Wiejskich. Patrzyłam z zazdrością na mamę i starsze siostry, kiedy wybierały się na zebrania, szkolenia, warsztaty, wycieczki – opowiada Karolina.Pochodzi z małej podkonińskiej wioski Florentynowo. Franciszek, dziadek Karoliny, jeszcze rocznik dziewiętnastowieczny, pochodził ze Ślesina. Prowadził tam m.in. restaurację ze swoją siostrą. Kupił w międzywojniu ziemię pod Ślesinem. Część zostawił sobie, część sprzedał innym osadnikom, a osadę nazwał Florentynowem na cześć swojej matki Florentyny.
r e k l a m a
Weszła bez pytania
Miała już dość mieszkania w bloku. Dwa lata temu poczuła, że jej przeznaczeniem jest dom, ogród, wieś, zatęskniła za marchewką z własnej grządki i kawą w ogrodzie. Znalazła przystań w Biskupicach. Zgodnie ze swoim temperamentem i marzeniem, ruszyła na spotkanie z miejscowym Kołem Gospodyń Wiejskich – Nie spodziewałam się, że zostanę tak ciepło i serdecznie przyjęta. Tak naprawdę pojawiłam się tam jak huragan. Przyszłam, przedstawiłam się, powiedziałam, że chciałabym należeć. Po pół roku dowiedziałam się, że do KGW trzeba być wprowadzoną, zarekomendowaną i zrobiło mi się głupio. Sądziłam, że to jest tak, jak zapisać się do biblioteki. Kiedy pojawiła się na horyzoncie kolejna kandydatka, na spotkaniach padały pytania: "Czy ona chce z nami naprawdę być?", "Czy jest aktywna?", "Czy tylko przyjdzie wypić kawę i zaraz sobie pójdzie?" – wspomina z lekkim zawstydzeniem Karolina.O nią koleżanki nie zdążyły tak zapytać, ale szybko przekonały się, że Karolina jest w kole na poważnie i udowadnia to każdego dnia, wykorzystując do tego swoją wiedzę i doświadczenie. W zeszłym roku panie szyły ze starych firan woreczki na owoce i warzywa i zachęcały starszych i młodzież, żeby wykorzystywać je zamiast foliowych torebek. Potem robiły stroiki na groby, wiły wianki na drzwi i na drutach dziergały króliczki sprzedawane na aukcji dla chłopca chorego na glejaka.
– Nie da się wymienić wszystkich naszych działań tak z marszu, bo było ich bardzo dużo. Włączamy się w akcje charytatywne, robimy warsztaty rękodzieła dla dzieci. Na wiosnę będziemy wraz z naszym sołtysem porządkować stary ewangelicki cmentarz. Nie chcemy, żeby to miejsce pamięci ulegało dewastacji. Kultywujemy nasze tradycje, nie bojąc się nowoczesności – mówi Danuta Stanuch, przewodnicząca KGW w Biskupicach.
Biskupice łowią w sieci
Ale prawdziwego wyczynu gospodynie z Biskupic dokonały w ostatni weekend listopada. Chyba jako pierwsze w Polsce zorganizowały festyn rodzinny online, czyli przez Internet.Koło ma swoją stronę – kgwbiskupice.pl. Dwa tygodnie temu pojawiły się na niej filmy i plakaty zapowiadające webinary, czyli spotkania w sieci. Na stronie powita was uśmiechnięta twarz Ireneusza Antkowiaka, burmistrza Pobiedzisk, i link do rozmowy z nim o nowatorskim przedsięwzięciu, czyli festynie "Graj w zielone" w sieci. Z plakatu obok wszystkiemu przygląda się zamaskowana wróżka Małgorzata, która w filmie opowiada o wróżbach andrzejkowych. W wieszczkę wcieliła się jedna z gospodyń. Chcecie więcej? Proszę bardzo. Obok film z instrukcją pani Leokadii, jak zrobić bombki decoupage. W dwóch kolejnych nagraniach jej koleżanki – Izabella i Grażyna – opowiadają jak sprytnie wykorzystać opakowania po zupie do uprawy roślin i jak te rośliny rozmnażać. W kolejnej prezentacji przewodnicząca KGW – Danuta Stanuch – uczy jak zrobić wieniec świąteczny, a Henryka – jak sporządzić w domu ekologiczne mydło. Ale apogeum festynu przypadło na ostatnią sobotę i niedzielę listopada. Koło biskupickich gospodyń zaprosiło mieszkańców do wirtualnej rzeczywistości na spotkanie z iluzjonistą, fizjoterapeutką, dietetykiem, przedstawicielką GOAP (Gospordarka Odpadami Aglomeracji Poznańskiej – przyp. red.) i człowiekiem wspierającym Schronisko dla Zwierząt w Gaju. Publiczność, w tym dziecięca, mogła dowiedzieć się jak sprawić, by chustki w sekundę zmieniały kolory, a różdżka trzymała się magicznie otwartej dłoni. Seniorzy, i nie tylko, dowiedzieli się, skąd bierze się ból w plecach i jak ćwiczyć w domowych warunkach. Zainteresowani odżywianiem dowiedzieli się co zrobić, żeby schudnąć bez efektu jo-jo, miłośnicy zwierząt usłyszeli, jak prawidłowo dokarmiać zwierzęta zimą, a wszyscy bez wyjątku mogli poznać tajniki segregowania odpadów i dowiedzieć się, gdzie powinien wylądować paragon, a gdzie kubek po jogurcie.