Niemieccy rolnicy razem z minister rolnictwa przeciwko detalistom
Od 29 listopada niemieccy rolnicy blokują ciągnikami centra magazynowe Edeki, Rewe, Aldi i grupy Schwarz (Lidl, Kaufland). Protesty odbywają się też przed marketami, gdzie rolnicy wysypują bele kiszonki i słomy. Rolnicy są wściekli z powodu listu dużych sieci handlowych, które wysłały do kanclerz Angeli Merkel, skarżąc się na minister rolnictwa Julię Klöckner.
Poszło o to, że Klöckner przedstawiła 18 listopada projekt ustawy wdrażający unijną dyrektywę przeciwko nieuczciwym praktykom handlowym. W projekcie zawarto surowsze wymagania dla sprzedawców detalicznych żywności, niż te zawarte w unijnej dyrektywie. Na konferencji prasowej prezentującej projekt ustawy, Julia Klöckner podała różne przykłady nieuczciwych praktyk handlowych stosowanych przez detalistów, które zostaną w przyszłości zakazane. Zabronione będzie np. ustalanie terminu płatności dłuższego niż 30 dni za szybko psujące się towary. Anulowanie dostaw łatwo psującej się żywności byłoby możliwe tylko do 30 dni przed uzgodnioną datą dostawy. W projekcie ustawy zastrzeżono również, że detalista nie może jednostronnie zmieniać umów dotyczących dostaw i warunków płatności, standardów jakości, ceny, a także marketingu i przechowywania. Minister rolnictwa powiedziała, że detaliści często dyktują warunki swoim dostawcom. Standardem stało się, że odbywa się to kosztem mniejszych producentów, a to nie pasuje do wizerunku szanowanego biznesmena. W jej ocenie nieuczciwe praktyki stały się rzeczywistością, a tak nie powinno być.
W liście do kanclerz Merkel detaliści zarzucili minister rolnictwa kreowanie wypaczonego obrazu handlu żywnością. Napisali m.in. "Jesteśmy głęboko zszokowani tym masowym atakiem na reputację naszych firm, czujemy się osobiście zdyskredytowani".
Na krytykę Julii Klöckner przez detalistów odpowiedzieli listem otwartym prezesi Niemieckiego Związku Rolników i jego regionalni odpowiednicy.
W liście tym zwrócono uwagę na to, iż działania sieci handlowych doprowadziły do tego, że wiele rodzin rolniczych w Niemczech od dawna znajduje się pod ogromną presją ekonomiczną, która zniszczyła zdolność do pracy, istnienie i trwałość wielu gospodarstw. Związki rolników wezwały sprzedawców detalicznych żywności do złożenia oświadczenia, w którym zobowiążą się do działania w sposób zrównoważony, odpowiedzialny i uwzględniający życzenia obywateli i konsumentów.
Tamtejsze organizacje rolnicze zwracają uwagę, iż niezależnie od tego, czy są to produkty bez GMO, bez chemii, czy z zachowaniem dobrostanu zwierząt, o tym, co i jak produkują niemieccy rolnicy, decyduje się nie w Brukseli czy w Berlinie, ale w Hamburgu, Kolonii i Essen oraz w Mülheim i Neckarsulm – w siedzibie Edeki, Rewe, Aldi i Lidla. Ci giganci łącznie mają bowiem 85% rynku, dlatego łatwo jest im ustalać standardy i ceny.
Protesty spotkały się z odzewem Klausa Gehriga, szefa Grupy Schwarz i rady nadzorczej Lidla i Kauflandu. Wystosował on list, w którym potwierdził, że chce rozmawiać i działać na rzecz poprawy sytuacji rolników. ms