Dzwonek Pierwszy miesiąc prenumeraty za 50% ceny Sprawdź

r e k l a m a

Partner serwisu

Światełko w tunelu zwanym Bielmlek

Data publikacji 03.12.2020r.

Już od prawie dwóch lat wszystkie informacje dotyczące sytuacji w Spółdzielni Mleczarskiej Bielmlek w Bielsku Podlaskim, kierowanej obecnie przez prezesa Tadeusza Romańczuka – byłego sekretarza stanu w Ministerstwie Rolnictwa i Rozwoju Wsi – skupiają uwagę środowiska mleczarskiego. Zdecydowana większość spisała ją już na straty twierdząc, że podzieli smutny los ROTR-u Rypin czy Okręgowej Spółdzielni Mleczarskiej w Ozorkowie.


Spółdzielnie te weszły w stan upadłości – ich dostawcy pozostali z przysłowiowym niczym. Stracili należne im wypłaty za dostarczony do spółdzielni surowiec, bezpowrotnie przepadły również zgromadzone przez nich udziały. Sam majątek jest rozsprzedawany w częściach, w wyniku czego nie ma już szans na jakikolwiek powrót do prowadzenia produkcji mleczarskiej w poprzednim kształcie. Sytuacja Bielmleku przedstawia się również wyjątkowo nieciekawie. Dostawcy pozostali bez uregulowanej znaczącej części płatności za dostarczony do mleczarni surowiec, ale za to z pełną odpowiedzialnością, w tym finansową. Majątek spółdzielni przeznaczony został do sprzedaży, a ona sama znajduje się w trakcie postępowania sanacyjnego, którego bieg może zostać przerwany. Pojawiło się jednak światełko w tunelu, które być może sprawi, że bielska mleczarnia nie powtórzy czarnego scenariusza swoich poprzedników. Jednak na chwilę obecną nie ma co do tego pewności.

r e k l a m a


Od 2014 roku

spółdzielnia bardzo intensywnie inwestowała. Głównym obiektem, na który przeznaczono olbrzymie środki była nowoczesna proszkownia wraz z zapleczem magazynowym. Prace były jednak bardzo opóźnione, a inwestycja zaczęła nabierać kształtów dopiero trzy lata po rozpoczęciu budowy, kiedy to w nowo powstałym obiekcie rozpoczęto montaż maszyn i urządzeń. Już wtedy spółdzielnia ta, generująca sprzedaż produktów na poziomie 243 mln zł, posiadała znaczące obciążenia wynikające z zaciągniętych kredytów i pożyczek. W swoim sprawozdaniu finansowym za rok 2017 wykazywała m.in. 29 mln zł kredytu inwestycyjnego zaciągniętego w Deutsche Banku oraz 58 mln zł zobowiązań wobec Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. Wykazano również 6 mln zł zobowiązań kredytowych wobec Banku Spółdzielczego, a także 3,9 mln zł zobowiązań wobec byłych członków spółdzielni.

r e k l a m a

Jak łatwo policzyć,

tylko te wymienione obciążenia stanowiły blisko 40 procent rocznej sprzedaży produktów, którymi były głównie: mleko w proszku, sery dojrzewające oraz masło. Bazę do produkcji stanowił skup własny mleczarni oraz zakupy surowców od innych firm. Łącznie, jak podaje spółdzielnia, w 2017 roku przerobiono w niej 132 mln l surowców, z czego już wtedy zakupy od innych firm były wyższe niż własna baza skupowa. Spółdzielnia kupowała mleko przerzutowe, śmietanę oraz tak zwany koncentrat mleka. Jej własny skup wynosił 63,6 mln litrów mleka dostarczanego przez 1102 członków. I w tym miejscu warto przytoczyć kwotę, która będzie istotna dla zrozumienia położenia najważniejszych (i najbardziej pokrzywdzonych) w całej tej historii osób, czyli zwykłych członków dostarczających mleko do spółdzielni – 35,5 mln złotych – taką kwotę, na podstawie decyzji walnego zgromadzenia spółdzielni liczącego 7 delegatów, jej członkowie zobowiązali się bowiem dopłacić do funduszu udziałowego. A plany na rok 2018 były ambitne: budowa nowoczesnej serowni, modernizacja oczyszczalni ścieków i kotłownia z możliwością kogeneracji energii. Jednak w 2018 roku skup mleka od członków spółdzielni zmniejszył się do 53 mln litrów, a przychody ze sprzedaży spadły do 207 mln złotych. Nadal również nie ukończono kluczowej inwestycji prowadzonej przez spółdzielnię, czyli proszkowni mleka. W kolejnym roku – 2019 – skup nadal spadał i kształtował się na poziomie 36 mln l rocznie, a sprzedaż zmniejszyła się niemal do połowy kwoty sprzed dwóch lat, czyli 114,7 mln zł. Pomimo dramatycznej sytuacji finansowej, spółdzielnia nadal inwestowała i zwiększała swoje zadłużenie, uzyskując kolejne kredyty w Banku Ochrony Środowiska.
Jak trudno pozyskać finansowanie na kilkumilionową inwestycję w gospodarstwie rolnym wie każdy hodowca bydła. Banki niejednokrotnie stawiają zaporowe warunki oraz żądają wysokich zabezpieczeń. Co, a raczej KTO, był zabezpieczeniem i gwarantem spłaty tak wysokiego zadłużenia w przypadku Bielmleku? Odpowiedź jest banalnie prosta: członkowie spółdzielni. Opłacony, ale też i zadeklarowany przez nich fundusz udziałowy na początku roku 2018 wynosił 55 100 000 zł, natomiast już na koniec roku 93 200 000 zł. To drugie podniesienie funduszu udziałowego odbyło się na podstawie nadzwyczajnego wlanego, liczącego 5 delegatów. Zadeklarowane udziały były faktycznie tylko zadeklarowane a nie opłacone.

W połowie roku 2019

inwestycje spółdzielni zaczęły dobiegać końca. Wydawało się, że pozostała grupa dostawców doczeka się wreszcie godziwych cen za wyprodukowane przez nich mleko. Do tego jednak nie doszło, bo spółdzielnia utraciła płynność finansową i przestała płacić jej członkom. Właściwie to przestała płacić wszystkim. Na moment sytuację poprawiło uzyskane kolejne dofinansowanie, z którego 13 mln zł przeznaczono na spłatę zobowiązań wobec dostawców i pracowników. Jednak wystarczyło to tylko na chwilę.
Przed spółdzielnią zaczęli zbierać się protestujący dostawcy, którzy już wtedy byli świadomi ciążącej na nich odpowiedzialności finansowej. W tym czasie spółdzielnia liczyła blisko 900 udziałowców. W ciągu kilku tygodni pozostała ich garstka, bo ratując się przed widmem utraty płynności finansowej i bankructwa, producenci mleka szukali pomocy w okolicznych firmach, takich jak: Spółdzielnia Mleczarska w Łapach, Okręgowa Spółdzielnia Mleczarska w Hajnówce, Polser w Siemiatyczach czy Spółdzielnia Mleczarska Mlekovita z siedzibą w Wysokiem Mazowieckiem.
Organizowano w tym czasie liczne spotkania z dostawcami. Przekaz kierowany do dostawców był jednoznaczny: nie uciekajcie – spółdzielni nie grozi upadłość a przed firmą „świetlana przyszłość”. Tymczasem we wrześniu 2019 roku znana na rynku mleczarskim firma Interfood sp. z o.o. złożyła do białostockiego sądu wniosek o upadłość Bielmleku. Wniosek ten został wycofany w lutym 2020 roku, a w międzyczasie spółdzielnia, na wniosek Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej uzyskała pozytywną decyzję w kwestii otwarcia postępowania sanacyjnego oraz ustanowienia tymczasowego nadzorcy sądowego, który z końcem marca stał się już nadzorcą sądowym.

Zobacz także

Czym jest proces sanacji

przedsiębiorstwa i jakie są różnice pomiędzy nim, a upadłością przedsiębiorstwa? Sanacja jest jedną z czterech form restrukturyzacji, której celem jest uniknięcie upadłości. Podejmowana jest, aby wznowić działalność firmy, która znalazła się w ekstremalnie niekorzystnych warunkach. Ciąg działań firmy powinien być w tym czasie nastawiony na poprawę jej sytuacji ekonomicznej do stanu umożliwiającego uregulowanie zobowiązań. Przedsiębiorca objęty postępowaniem sanacyjnym posiada wiele przywilejów, którymi nie byłby tak hojnie obdarowany w przypadku upadłości. Wszelkie egzekucje majątku zostają zawieszone. Z mocy prawa niedopuszczalne jest również wszczęcie jakiejkolwiek nowej egzekucji w stosunku do masy sanacyjnej. Można powiedzieć, że nad dłużnikiem roztoczony zostaje parasol ochronny. Nie tak dawno pojawili się chętni do zakupu SM Bielmlek. Byli to: Grupa Kapitałowa Laktopol sp. z o.o. oraz Okręgowa Spółdzielnia Mleczarska w Piątnicy. Decyzja dotycząca wskazania oferenta należała do Rady Wierzycieli. Wybrano OSM w Piątnicy. Jest to firma posiadająca dwa zakłady produkcyjne, będąca przy tym trzecią co do wielkości spółdzielnią mleczarską w kraju. Jej sprzedaż w roku 2019 wyniosła 1327 mln zł. Firma ta nie ma jakiegokolwiek zadłużenia, jednocześnie intensywnie inwestuje w należące do niej obiekty. Ponadto od 20 lat wypłaca swoim członkom bardzo wysokie ceny za skupowane mleko. Piątnica jest również członkiem Rady Wierzycieli Bielmleku.

Warto w tym miejscu zdementować

pewne doniesienia internetowych trolli: uczestnictwo Piątnicy w Radzie wynika z sumy należności, niejednokrotnie znacząco mniejszych niż inwestycje w pojedynczym gospodarstwie jej członków. Podejmowane przez nią decyzje o włączeniu bielskiej spółdzielni w swoje struktury wynika z konieczności dalszego rozwoju firmy. Chodzi nade wszystko o efektywne zagospodarowanie kwaśnej serwatki. OSM w Piątnicy jako jedyna z dużych firm mleczarskich nie posiada nowoczesnej instalacji do jej zagospodarowania.
Na tym jednak nie koniec. Co z najważniejszymi, a jednocześnie bardzo często pomijanymi bohaterami w tej historii – obecnymi oraz byłymi członkami? Sprawą sporną wciąż pozostaje ich udział w pokrywaniu strat wygenerowanych przez SM Bielmlek. Najgorszym więc dla nich scenariuszem byłoby wprowadzenie spółdzielni w stan upadłości. Stworzyłoby to bowiem okoliczności, w których wierzyciele mogliby zwrócić się do niech po swoje pieniądze.
Obecnie w jednym z białostockich sądów rozpoczęło się postępowanie o umorzenie postępowania restrukturyzacyjnego, co z automatu wprowadza spółdzielnię w stan upadłości. Na decyzję tę wpłynęły zażalenia i to one będą kluczowe dla losów setek rolniczych rodzin. Przypomnijmy, że spółdzielcy zgodnie z ustawą Prawo Spółdzielcze odpowiadają do wysokości udziałów zadeklarowanych. Wprawdzie w ostatnim sprawozdaniu finansowym zarząd nie podaje już żadnej kwoty należnych wpłat na fundusz udziałowy twierdząc, że wartość udziału została zmniejszona.
Tymczasem biegły rewident przeprowadzający badanie finansów spółdzielni alarmuje, że stan jej funduszu udziałowego na dzień 31.12.2019 roku nie został zinwentaryzowany, a także nie zostały przeprowadzone w tym zakresie jakiekolwiek procedury jego weryfikacji. Na podstawie sprawozdania finansowego przedstawionego przez władze spółdzielni wynosi on 23,7 mln zł.

Strata poniesiona

przez SM Bielmlek w roku 2019, to rekordowe dla branży mleczarskiej 104,5 mln zł. Do tego należy dołożyć 17 mln zł – widniejące w sprawozdaniu finansowym jako niepokryta strata z lat ubiegłych. Ponadto na koniec roku 2019 Spółdzielnia posiadała zobowiązania z tytułu kredytów i pożyczek w wysokości 161,8 mln zł.
Jakie są perspektywy? Jest szansa, że firma zostanie uratowana, a jej majątek efektywnie wykorzystany. Ponadto, jeżeli proces sanacji zostałby przywrócony, to byli dostawcy otrzymaliby nawet zaległe zapłaty za dostarczone mleko, a „jedyne’’ straty, jakie by ponieśli, to wniesione przez nich udziały. Recepta jest tylko jedna: niedoprowadzenie do stanu upadłości SM Bielmlek i kontynuacja postępowania sanacyjnego z możliwością sprzedaży majątku inwestorowi. Przerwanie tego procesu oznaczałoby ponowne wkroczenie komorników do spółdzielni, a co się z tym wiąże – dramat wielu rolniczych rodzin.

Eugeniusz Stepaniuk

r e k l a m a

r e k l a m a

Zobacz także

r e k l a m a