małopolskie
Przyjechała do Małopolski za mężem, po studiach z biologii i kilkuletniej pracy w Polskiej Akademii Nauk, w której badała faunę i florę Tatr. Mieszka tu od 20 lat.– Wszyscy się dziwili, że przyjechałam z samego serca Warszawy na małopolską wieś. Wróżyli, że pewnie nie wytrzymam. Ale ja zawsze lubiłam robić coś w ziemi, marzyłam o własnym ogrodzie. A obok są Krzeszowice – miejscowość, która zaspokaja wszystkie moje potrzeby – są sklepy, szkoła muzyczna, liceum. Bocian musiał się pomylić – zamiast wrzucić mnie gdzieś w bruzdę na polu, wrzucił mnie pod Pałac Kultury – opowiada Anna.
r e k l a m a
Wygrały wirusem
Dziś pracuje nie w zawodzie, ale rozwija się hobbystycznie i realizuje wszystkie dziecięce marzenia.– Praca dłońmi zawsze była mi bliska. Moje babcie szyły, moi wujowie, stryjowie też mieli w ręku kilka fachów, dziadek szył buty. Normalne było dla mnie, że prezentów się nie kupuje, tylko robi samemu – wspomina.
Anna popołudniami prowadzi zajęcia plastyczne w przedszkolach i domach kultury. W przerwach zajmuje się plecionkarstwem. A kilka lat temu zafascynowały ją światy.
– Koleżanki z miejscowego koła gospodyń powiedziały mi, że jadą na konkurs dla kół na Orawę. I że trzeba na niego przygotować świat z opłatka. Nie miałam pojęcia, że coś takiego istnieje. Ale w tydzień nauczyłam się go robić. Okazało się, że nie wiedział tego nikt z mieszkańców. Nauczyłam się, zrobiłam i wygrałyśmy ten konkurs! Zrobiłyśmy wtedy ciekawy, bardzo skomplikowany wzór na świat. Przypominał w kształcie wirusa – mówi Anna.
To jest całkiem proste!
Kiedy Anna robiła swój pierwszy świat, największym problemem było to, że opłatek jest kruchy. Ale można sobie z tym poradzić. Należy go na godzinę położyć na parapecie zewnętrznym (pod warunkiem że jest bezwietrznie i bezdeszczowo) albo umieścić w lodówce. Chodzi o to, by pochłonął trochę wilgoci i stał się bardziej elastyczny. Trzeba jednak uważać, by nie zamókł. Do wykonania jednego światu potrzebujemy trzy opłatki. Wycinamy z nich pięć kółek. Możemy to zrobić za pomocą szklanki jako formy i ostrego noża. Z jednego opłatka wychodzą dwa kółka. Jedno zostawiamy w całości, drugie przecinamy na dwie połówki, a kolejne trzy tniemy na ćwiartki.Na stole kładziemy całe kółko. Bierzemy połówkę kolejnego, lekko zwilżamy wodą i przykładamy do tego leżącego tak, żeby krawędź tej połówki biegła wzdłuż średnicy leżącego kółka. Obie płaszczyzny stykają się pod kątem 90°. Następnie bierzemy dwie ćwiartki i, też zwilżywszy ich krawędzie, przykładamy prostopadle do kółka leżącego, ale i tej połówki stojącej już pionowo. Ćwiartki jakby podpierają połówkę. Kiedy patrzymy z góry, formują krzyż. Bierzemy cztery ćwiartki opłatka i doklejamy je, umieszczając w środku każdej z ćwiartek na kółku. W ten sposób podzielone dotąd na cztery części leżące kółko dzielimy na osiem części. Jeśli chcemy, możemy dzielić je kolejnymi ćwiartkami. Ale mamy wciąż tylko połowę światu. Trzeba zatem wziąć miseczkę i umieścić w niej tę połowę, krągłością do dołu. Z wielką delikatnością należy na odwrotnej stronie kółka powtórzyć wszystkie opisane wyżej czynności. Kiedy świat przeschnie, za pomocą igły przeciągamy nitkę przez pozostające w całości kółko. I świat gotowy!
Anna twierdzi, że jeśli nie będziemy w krótkim czasie spożywać światu, można zamiast wody użyć śliny. Działa ona dużo skuteczniej, bowiem zawiera enzymy trawiące skrobię w mące. Sprawia to, że takie „klejenie” jest dużo mocniejsze. Jeśli chcemy, możemy użyć kolorowych opłatków – można je kupić w Internecie. Możemy je wycinać, zdobić. Na małopolskiej wsi najbardziej były jednak cenione białe światy. Uważano je za bardziej eleganckie. Z kolorowymi opłatkami chodziło się w wigilijny wieczór do zwierząt.