Dzwonek Pierwszy miesiąc prenumeraty za 50% ceny Sprawdź

r e k l a m a

Partner serwisu

Dwa Arbosy w jednym gospodarstwie!

Data publikacji 11.12.2020r.

Trzeba przyznać, że taki widok robi wrażenie. Bo niecodziennie możemy podziwiać dwa traktory Arbos w jednym gospodarstwie. Mniejszy 50-konny ma za sobą 250 godzin pracy i – jak mówi Łukasz Broda, prowadzący gospodarstwo rolne we wsi Wiecinin (pow. kolski) – doskonale zastępuje w pracy wysłużoną sześćdziesiątką. Większy to następca Ursusa 1614. I choć ma cztery cylindry i 136 KM, a nie sześć tłoków i 155 koni jak Ursus, to w polu w niczym nie ustępuje polskiej maszynie. Jest równie wydajny, oszczędny, a do tego niezwykle stabilny, bo waży tyle samo co szesnastka.



wielkopolskie
– Czy miałem jakieś obawy kupując ciągniki Arbos? Nie, bo stoi za nimi firma Korbanek, która jest marką samą w sobie. Pomyślałem, że jeżeli tak uznany sprzedawca umieszcza na nich swoje logo, to jest pewny ich jakości – twierdzi Łukasz Broda. – Oczywiście zanim kupiłem traktory Arbos sporo się o nich dowiedziałem. Przeczytałem mnóstwo artykułów, obejrzałem wiele filmów w internecie, no i dokładnie pooglądałem je na targach. Odwiedziłem nawet pobliski zakład komunalny, w którym pracuje traktor marki Lovol, na bazie którego powstał mniejszy Arbos. Ten traktor jest tam naprawdę intensywnie eksploatowany i nie usłyszałem o nim złej opinii. Byłem też w centrali firmy Korbanek w Tarnowie Podgórnym, gdzie wykonałem pierwsze jazdy testowe. Potem miałem jeszcze okazję przetestować 136-konny traktor w gospodarstwie. Naprawdę mnie zaskoczył, bo z czteroskibowym pługiem Gregoire-Besson pracującym na szerokości 180 cm i zagłębionym na 25 cm, spalał na hektar 14,3 litra paliwa. To był naprawdę dobry wynik zważając na warunki, w których przyszło mu pracować, wszak orka wykonywana była na ciężkiej, gliniastej glebie, podchodzącej pod drugą klasę i do tego w mokrych warunkach. Potem sprawdziłem jeszcze jego podnośnik, zawieszając na nim ważący prawie 3 tony czterometrowy aktywny agregat uprawowo-siewny. Bez problemu go podniósł.

r e k l a m a


Praca na trzy Ursusy

W gospodarstwie Łukasza Brody do połowy tego roku siłę pociągową stanowiły wyłącznie Ursusy – dwie sześćdziesiątki oraz 1614. Traktory mają już swoje lata, psują się i to był główny powód ich wymiany. A pracy mają aż nadto, wszak jedna sześćdziesiątka z ładowaczem kręci rocznie po 600 godzin przerzucając 1200 ton obornika. Druga wykonuje lekkie prace z rozsiewaczem, opryskiwaczem, sprzętem zielonkowym. Najcięższe zadania "brała na siebie" szesnastka, wyjeżdżając w pole m.in. z 5-skibowym pługiem zagonowym lub ze wspomnianym 4-metrowym agregatem uprawowo-siewnym, opartym na bronie wahadłowej, wale packera i siewniku z redlicami stopkowymi.
– Gdy duży ciągnik łapał awarię, cała robota stała. Nie można było dokończyć siewów. I to było najgorsze, szczególnie gdy terminy goniły. Dlatego od jakiegoś czasu myśleliśmy o drugim, równie mocnym traktorze. W grę wchodziła kolejna szesnastka, ewentualnie jakiś używany zachodni traktor. Ale zakup sprzętu z drugiej ręki zawsze jest loterią. Dlatego, gdy tylko pojawiła się możliwość skorzystania z dofinansowania unijnego w ramach programu "Modernizacja gospodarstw rolnych" od razu zaczęliśmy rozglądać się za nowymi traktorami. Dwoma traktorami, ponieważ najpierw chcieliśmy kupić mniejszy, który zastąpiłby w pracy sześćdziesiątki i który dał bym nam pewność co do wybranej marki. Potem większy – opowiada Łukasz Broda. – Pierwszym wyborem był New Holland. O ciągniku tej marki marzyłem od lat. Kilka razy odwiedziłem nawet punkt dealerski New Hollanda w Kutnie, aby móc przejechać się traktorem tego producenta. Ale oferta przemawiała na niekorzyść New Hollanda, który miał znacznie droższe ciągniki od Arbosa. Nawet na 50 koniach różnica wynosiła 35 tys. zł i to przy tym samym wyposażeniu. To zadecydowało, że w maju złożyłem zamówienie w firmie Korbanek. Na początku lipca traktor stał już na podwórzu i od razu ostro ruszył do pracy. Wpierw wykonywał lżejsze prace z kosiarką, przetrząsaczem, zgrabiarką. Potem sprawdziłem, co tak naprawdę potrafi sprzęgając go z prasą pasową, która ma większe zapotrzebowanie niż 50 KM. Ale ku mojemu zaskoczeniu traktor bez problemu poradził sobie z tą maszyną, która zwinęła 600–700 bel. W pierwszym miesiącu Arbos pracował tak intensywnie, że nakręcił ponad 100 godzin.

r e k l a m a


Z pługiem 10 km/h

Arbos 3055 jest prostym, w pełni mechanicznym ciągnikiem. Pod jego maską pracuje wolnossący czterocylindrowy silnik o pojemności skokowej 3,2 litra. Generuje 50 koni i 235 Nm maksymalnego momentu obrotowego. W jego układzie napędowym pracuje 12 biegowa przekładnia, która ma 4 biegi i 3 zakresy. Ten mały ważący 2,5 tony traktor można rozpędzić nawet do 40 km/h. Do zmiany kierunku jazdy służy rewers załączany ze sprzęgłem. Dźwignia do jego obsługi zamocowana jest w dogodnym miejscu, bo z lewej strony deski rozdzielczej, obok kierownicy. Współpracujące z traktorem maszyny mogą być napędzane wałkiem WOM obracającym się z prędkością 540 lub 1000 obr./min lub mogą być zasilane z dwóch par zewnętrznych wyjść hydraulicznych, które są zasilane z pompy o wydatku 45 l/min. Druga pompa podająca do 15 l/min obsługuje układy wewnętrzne traktora. Tylny podnośnik małego Arbosa dysponuje udźwigiem 2,5 tony.
– Trudno ten ciągnik porównywać do sześćdziesiątki, bo oferuje zupełni inny komfort pracy. Kabina jest doskonale wyciszona, no i mamy do dyspozycji zsynchronizowaną skrzynię z rewersem. I choć ma tylko 50 koni, to pod względem wydajności przebija sześćdziesiątkę. Gdy mówię o tym znajomym, to oni twierdzą, że wynika to z tego, że w Arbosie napędzane są dwie osie, w sześćdziesiątce jedna. Ale czy na pewno wynika to tylko z tego? Aby się upewnić wykonałem test podczepiając do Arbosa trzyskibowy pług, z którym pracowała sześćdziesiątka – opowiada Łukasz Broda – Bez załączonego przedniego napędu zaorałem nim półtora hektara pod rzepak. Traktor spokojnie poruszał się na trzecim biegu z prędkością 8 km/h. Momentami jeździł nawet szybciej, bo 10 km/h. Zużywał w granicach 6–7 litrów paliwa na godzinę. Ursus spała podobnie, ale żeby go rozpędzić w polu do 5–6 km/h to naprawdę trzeba było go nieźle dusić. No i drugi bieg, to było wszystko na co było stać sześćdziesiątkę. Możliwości Arbosa sprawdziłem również podczepiając do niego dwumetrowy mulczer do rozdrabniania ścierniska po kukurydzy. Doskonale sobie z nim poradził. Najbardziej jednak zaskoczyło mnie to, że po zamknięciu tylnej szyby, w ogóle nie było słychać pracującego mulczera, tak dobrze ma wyciszoną kabinę.      
Arbos 3055 ma już za sobą 250 godzin pracy. Oprócz wspominanych zadań nakręcił je również z zaczepianym opryskiwaczem o pojemności 3200 litrów z 24-metrową belką oraz sześciotonowym rozrzutnikiem obornika. Czy coś było w nim naprawiane? – dopytujemy.
– Gdy tylko przyjechał do gospodarstwa zauważyłem, że jedno cięgno od hamulca było za mocno podciągnięte, co powodowało zapalanie się światła stop. Od razu serwisanci to poprawili. Dodatkowo w trakcie pierwszego przeglądu dołożone zostało 3-pinowe gniazdo do zasilania sterownika prasy czy opryskiwacza, którego traktor nie posiadał. Nic więcej nie było w nim robione – odpowiada właściciel maszyny.

Zobacz także


45 biegów do przodu!

Po żniwach rolnik zaczął zastanawiać się nad zakupem mocniejszego traktora. W grę wchodził Arbos i New Holland i ponownie porównanie cenowe wygrał traktor oferowany przez firmę Korbanek, który miał również bogatsze wyposażenie. Decyzję zakupową przyspieszyła kolejna awaria Ursusa 1614.
– Przyjechał do mnie miesiąc temu. Jest to model 5130 w najbogatszym wariancie wyposażenia Advanced. Ma 136 koni, 45 biegów do przodu, cztery pary wyjść hydraulicznych, EHR i elektroniczny siedmiocalowy wyświetlacz – Łukasz Broda prezentuje najnowszy traktor. – Ma za sobą 80 godzin pracy. Co robił? Pierwsze motogodziny nakręcił z trzymetrowym gruberem. Potem ze 30 godzin jeździł w transporcie ciągając dwie przyczepy załadowane do pełna 24 tonami kukurydzy. Zaorał i zasiał 15 hektarów i zwinął trochę bel z prasą. Wykonał też 8 kursów, ciągając przyczepę załadowaną obornikiem na oddalone o 5 kilometrów pola. Na to zadanie zużył 30 litrów paliwa. Porównując to do Ursusa, okazał się oszczędniejszy. Ale już w ekstremalnie ciężkich warunkach niższe zużycie paliwa ma szesnastka. Także w ciężkim transporcie przy maksymalnym obciążeniu silnika włoski traktor spala więcej. Ursus łatwiej pokonuje też wzniesienia, bo jakby nie było ma o te 20 koni więcej. Ale na drodze można go rozpędzić tylko do 24–25 km/h. Z kolei Arbos mknie 40 km/h. No i pod każdym względem przebija szesnastkę komfortem – dodaje rolnik.
– Ile spala paliwa? – pytamy.
– Przykładowo z czterometrowym aktywnym agregatem uprawowo-siewnym na wcześniej przygotowanej glebie zużywa do 6 litrów na hektar. Gdy wjeżdża na świeżo zaorane pole spalanie wzrasta do ok. 8 l/ha. Ale takim zestawem jestem w stanie obrobić i zasiać 2,5 ha/godz. – twierdzi użytkownik traktora. – Z pięcioskibowym pługiem na słabszych glebach udało mi się nawet zejść do 9 litrów na hektar. Na lepszych kawałkach spala 10–12 litrów paliwa.


Dwie dźwignie do zakresów

Arbos 5130 Advanced napędzany jest czterocylindrowym 16-zaworowym silnikiem Kohler o pojemności skokowej 3,4 litra. Ta jednostka produkuje 136 koni mocy i 500 Nm momentu obrotowego. Uzyskanie takich parametrów stało się możliwe m.in. dzięki zastosowaniu turbosprężarki. Sprężane powietrze jest uprzednio schładzane w intercoolerze, co zwiększa wydajność silnika, tak jak zastosowanie układu common rail, który pracując przy bardzo wysokim ciśnieniu pozwala lepiej rozpylić paliwo, które bardzo szybko ulega spaleniu. Czystość spalin gwarantuje system SCR, który podaje do układu wydechowego roztwór mocznika (AdBlue) oraz katalizator DOC, który w drodze reakcji chemicznej usuwa cząstki sadzy. Silnik współpracuje ze skrzynią, która oferuje 45 biegów do przodu i 15 do tyłu. Skrzynię obsługuje się trzema dźwigniami wyprowadzonymi z prawej strony fotela operatora. Jedną wybiera się biegi główne z czterech dostępnych. Dwie kolejne służą do przełączania trzech zakresów prędkości: pełzający (ślimak), wolny (żółw), szybki (zając). Dlaczego zastosowano dwie dźwignie? Ponieważ biegi pełzające w wielu krajach europejskich stanowią opcję. W traktorach sprzedawanych w Polsce jest to wyposażenie standardowe. Dodatkowo na dźwigni zmiany biegów znajdują się przyciski pozwalające na zmianę trzech półbiegów pod obciążeniem i bez użycia sprzęgła. Także zmieniając kierunek jazdy nie trzeba więc wciskać pedału sprzęgła. To zasługa elektrohydraulicznego rewersu obsługiwanego dźwignią umieszczoną z lewej strony pod kierownicą. W tym traktorze jest też możliwość ustawienia czułości reakcji zmiany kierunku jazdy. Poziomy są trzy – od bardzo twardej, ale i najszybszej pracy rewersu zalecanej, gdy pracujemy z lżejszą maszyną, do łagodnej, ale dużo wolniejszej przewidzianej, gdy do ciągnika podczepione jest ciężkie narzędzie.
– Skrzynia pracuje świetnie i ma potężną liczbę biegów – ocenia Łukasz Broda. – Wystarczy tylko dodać, że w zakresie pracy polowej 8–12 km/h dostępnych jest dziesięć przełożeń. W tym zakresie przebija Ursusa 1614. Arbos również okazał się bardzo zwrotny. Szesnastką nawracałem na poprzeczniku trzy razy, a nowym traktorem jestem w stanie zawrócić bez konieczności manewrowania.      

Przemysław Staniszewski

r e k l a m a

r e k l a m a

Zobacz także

r e k l a m a