Dzwonek Pierwszy miesiąc prenumeraty za 50% ceny Sprawdź

r e k l a m a

Partner serwisu

Kompaktowy idealny pod sześćdziesiątkę

Data publikacji 09.12.2020r.

Nowa seria wozów Simple Line skierowana jest do mniejszych gospodarstw lub takich, w których budowa obory nie pozwala na użycie większych maszyn. Zmniejszone wymiary i podstawowe wyposażenie to kompromis, który pozwala nabyć solidną maszynę za stosunkowo nieduże pieniądze.

kujawsko-pomorskie
Jednym z pierwszych użytkowników paszowozu Evolution 7 Simple Line od polskiej firmy A-Lima-Bis ze Środy Wielkopolskiej jest Sylwester Buczek, dla którego dużym plusem okazało się to, że nie musi podpinać do wozu paszowego nowszego i mocniejszego ciągnika, a z powodzeniem może wykorzystać leciwą sześćdziesiątkę, która w innym wypadku byłaby właściwie bezrobotna. Jest to ciągnik tani w naprawie i eksploatacji, ponadto twardy jak na warunki oborowe. Inną zaletą małego zapotrzebowania na moc jest niższe zużycie paliwa.

r e k l a m a


Pasza wreszcie wykorzystana

Pierwsze miesiące pracy wozu paszowego Sylwester Buczek potraktował jako poligon doświadczalny. Zmieniał skład dawki paszowej pod względem ilościowym, jak i jakościowym. Jednym z eksperymentów było wymieszanie w wozie paszowym beli sianokiszonki ze słabszych łąk, a więc o dużym udziale włókna i traw o niskiej jakości paszowej. Co się okazało? Z beli ważącej 500 kg zostało jedynie 25 kg niedojadów. Została tylko trzcina. Zaś przy żywieniu tradycyjnym z takich balotów byki niedojadały aż 50%, które szło w ściółkę.
Lepsze wykorzystanie paszy przekłada się na zmniejszenie kosztów produkcji, co ma znaczenie zwłaszcza teraz, gdy ceny żywca wołowego spadły, przy jednoczesnym utrzymaniu się wysokich cen pasz.
– Na jednym kilogramie żywca wołowego dziś tracimy ok. 2 zł, wcześniej sprzedawaliśmy byki po 8,50 zł za kg, a teraz 6,50 zł. Jeszcze gorzej jest z trzodą chlewną, gdzie ceny spadają, a jednocześnie bardzo droga jest poekstrakcyjna śruta sojowa ok. 2 tys. zł za tonę – przyznał hodowca, w którego wiosce jeszcze 10 lat temu każdy rolnik utrzymywał świnie, dziś jest ich dwóch, sześciu rolników ma bydło opasowe, a dwóch krowy mleczne.

r e k l a m a


Kolejność ma znaczenie

Sylwester Buczek zamiast typowego TMR-u stosuje system żywienia PMR (ang. Partially Mixed Ration), czyli częściowo wymieszanej dawki. Pasze treściwe jak na razie zadaje z ręki, ale pewnie już niedługo doda je do paszowozu, aby zmniejszyć pracochłonność.
– Cały czas uczę się robić jak najlepszy TMR, a właściwie PMR. Jeszcze miesiąc, może dwa i dojdę do perfekcji. Na pewno zastosowanie jednorodnej dawki pobieranej przez cały dzień przyczyniło się do eliminacji selekcji pasz oraz zmniejszenia strat paszy do minimum, właściwie nie ma niedojadów. Ponadto byki są bardziej najedzone i spokojniejsze niż przy tradycyjnym żywieniu – oznajmił Sylwester Buczek, który każdego dnia miesza w paszowozie ok. 1300 kg paszy.
Hodowca dużą wagę przywiązuje do kolejności załadunku pasz do paszowozu. Tu sprawdzają się dwie proste zasady. Pierwsza mówi, że najpierw ładujemy suche pasze, aby cięższymi przycisnąć te lżejsze, co da lepszy efekt wymieszania. W myśl drugiej zasady, w pierwszej kolejności należy załadować pasze bardziej włókniste, składające się z dłuższych kawałków, co zapewni ich lepsze rozdrobnienie. Zatem Sylwester Buczek dodaje pasze w następującej kolejności: słoma (100 kg), siano (150 kg), kiszonka z kukurydzy (500 kg) oraz kiszone wysłodki buraczane (500 kg).

Zobacz także


Wilgotność decyduje o pobraniu

– Dość szybko zaobserwowałem, że bardzo ważna jest wilgotność dawki zadawanej z wozu paszowego. Jeśli dodamy za dużo słomy, to PMR będzie zbyt suchy i zaraz spada pobranie, co automatycznie przekłada się na mniejsze przyrosty. Z kolei jeśli dodamy zbyt dużo kiszonych wysłodków buraczanych, to PMR będzie za mokry. Obecnie w dawce stosujemy zarówno siano, jak i słomę. Siano jest bardziej smakowite, a słoma nadaje lepszą strukturę. Jak skończy nam się siano, to zastąpimy je bardziej mokrą sianokiszonką i możliwe, że wtedy będziemy musieli zwiększyć udział słomy lub też zmniejszyć dawkę kiszonych wysłodków buraczanych – oznajmił rolnik.
Cielęta mieszańcowe do opasu rolnik kupuje głównie na Mazurach. Już miesięczne sztuki są przyzwyczajane do dawki PMR, a w wieku 3 miesięcy ten PMR pobierają już naprawdę dobrze. Bardzo ważny jest okres odpajania, gdzie preparat mlekozastępczy należy uzupełniać starterem.
Pasza treściwa zadawana z ręki jako uzupełnienie dawki z paszowozu powstaje w gospodarstwie i zawiera: śrutę zbożową, śrutę kukurydzianą, poekstrakcyjną śrutę sojową oraz premiks.


Testy weryfikują co maszyna warta

Pomimo że Sylwester Buczek od początku potrzebował małego i prostego wozu paszowego dostosowanego do Ursusa C-360, to o zakupie Evo Simple Line zadecydowały nie tylko parametry techniczne, a głównie to jak maszyna spisała się na testach w gospodarstwie.
– Testowaliśmy paszowóz nieco mniejszy niż ten, który kupiliśmy. Nasz ma pojemność 7 m3, a testowy miał 5 m3. Gdy już byliśmy zdecydowani na właśnie taki sprzęt, ale musieliśmy poczekać na niego kilka tygodni, to firma A-Lima-Bis stanęła na wysokości zadania i dostarczyła nam na czas oczekiwania paszowóz zastępczy z serii Lite. Bardzo było dla nas ważne, aby już nie wracać do tradycyjnego żywienia, mając na uwadze wygodę oraz oszczędność paszy. Oczywiście z paszowozem Lite o pojemności 10 m3 Ursus C-360 miał nieco ciężej, co przyczyniło się do nieznacznie wyższego zużycia paliwa, ale była to sytuacja przejściowa i krótkotrwała – wyjaśnił Sylwester Buczek, w którego gospodarstwie już wcześniej był pewien epizod związany z wozem paszowym, który sam gospodarz określił jako wielki błąd. – Syn kupił używany wóz paszowy z Francji, gdzie pracował w dużym gospodarstwie i był mocno wyeksploatowany. Blachy były powycierane zarówno na ślimaku, jak i koszu – dodał rolnik.
Co ciekawe, stara sześćdziesiątka o mocy 52 KM nie napotyka problemów przy napędzaniu Evo Simple Line 7 nawet po załadowaniu zbitej beli sianokiszonki. Pracuje równo, nie skacząc na obrotach. Są już rolnicy, którzy mniejsze wersje Evo Simple Line o pojemności 4–5 m3 sprzęgają z jeszcze słabszymi traktorami np. MF-255 (Ursus 3512) o mocy 47 KM, a nawet MF-235 (Ursus 2812) o mocy 38 KM.


Jak mały, tak zwrotny

Na uwagę zasługuje też duża zwrotność maszyny i łatwość manewrowania za sprawą zastosowania nowej krótszej ramy i ogólnie małych gabarytów. Jednocześnie producent zastosował wysokiej jakości stal, odpowiednio wyprofilowany kosz czy też sprawdzony system wagowy Digi Star.
We wszystkich modelach z serii Simple Line zastosowano taki sam typ ślimaka wyposażonego w 5 noży głównych oraz na zamówienie w 4 dodatkowe noże docinające. Sylwester Buczek zdecydował się na dodatkowe noże, co przyspiesza proces cięcia, zwłaszcza w przypadku sianokiszonki w balotach.
Mniejsze maszyny o pojemności 4 i 5 kubików mają 1,82 m szerokości całkowitej, co pozwala im pracować na naprawdę wąskich stołach paszowych. To dlatego rolnicy podpinają do nich ciągniki MF-235 (Ursus 2812), bo te modele traktorów mają identyczną szerokość. Taki zestaw może wjechać tam, gdzie wydawać by się mogło, że żaden paszowóz nie wjedzie.
Największy paszowóz z serii Simple Line posiadający 7 kubików wymaga większej mocy bo 45 KM, jest też szerszy, jego szerokość to 2,22 m. Jest wysoki na 2,59 m i długi na 3,5 m. Dla porównania, najmniejsza maszyna z tej serii o pojemności 4 m3 ma wysokość 2,06 m i długość 3,37 m.
Na koniec Sylwester Buczek odniósł się do ogólnej sytuacji w rolnictwie, która jego zdaniem nie ulegnie poprawie, jeśli nie będzie jednego silnego związku zawodowego reprezentującego wszystkie branże rolnicze. Z kolei kwestię złej sytuacji w branży mięsnej upatruje w tym, że nie ma nawet jednego zakładu mięsnego, który byłby własnością rolników tak jak spółdzielnie mleczarskie.

Andrzej Rutkowski

r e k l a m a

r e k l a m a

Zobacz także

r e k l a m a