Co jest obecnie największym problemem w zwalczaniu afrykańskiego pomoru świń? Brak wystarczającej bioasekuracji w gospodarstwach czy może jednak zbyt duża populacja dzików i utrudniona kontrola nad rozprzestrzenianiem się wirusa u tych zwierząt?
– To dość złożony problem, na który nie ma jednoznacznej odpowiedzi. Należy pamiętać, że największa presja wirusa ze środowiska do gospodarstw ma miejsce w miesiącach od czerwca do września, co potwierdzają zarówno nasze doświadczenia w zwalczaniu tej choroby, jak i innych państw dotkniętych tym problemem. To również czas wzmożonej pracy w gospodarstwach rolnych oraz zbierania jagód, grzybów. Wszystko razem ma ogromne znaczenie i duży wpływ na rozwój choroby oraz możliwość przeniknięcia wirusa do gospodarstw utrzymujących świnie. Dlatego też przy braku odpowiedniej bioasekuracji następuje przenikanie wirusa ze środowiska. Przy zbyt dużej populacji dzików narażenie gospodarstw na wystąpienie choroby jest zdecydowanie większe.Duże znaczenie ma tu przede wszystkim fakt, że wielkość populacji dzika w Polsce jest niedoszacowana. Każdego roku łowieckiego dokonuje się odstrzału coraz większej liczby dzików, niejednokrotnie finansując to zadanie ze środków budżetu państwa, a liczebności populacji tych zwierząt nie udaje się ograniczyć. Świadczy to o tym, że dane wyjściowe, będące podstawą sporządzania planów łowieckich, są nieprecyzyjne. Ma to oczywiście znaczący wpływ na walkę z afrykańskim pomorem świń. Co więcej – jest czynnikiem ograniczającym skuteczność takiej walki. Dodam tylko, że w bieżącym roku do chwili obecnej w ramach odstrzału sanitarnego zleconego przez Inspekcję Weterynaryjną pozyskano już 154 569 dzików.
Wykorzystujemy również nowe rozwiązanie techniczne w walce z afrykańskim pomorem świń. Na terenach dotkniętych chorobą w województwie lubuskim, a ostatnio także w lubelskim i podkarpackim, prowadzona jest inwentaryzacja populacji dzików przy zastosowaniu bezzałogowych statków powietrznych. W tym celu wykorzystywane są najnowsze kamery termo- i noktowizyjne pozwalające bez problemu zidentyfikować dziki w środowisku ich bytowania, wykorzystując wzór algorytmu sylwetki dzika. Metoda jest bardzo skuteczna i pomocna w walce z chorobą.
r e k l a m a
W walce z afrykańskim pomorem świń duży nacisk kładzie się na bioasekurację. Czy jest ona już na wystarczającym poziomie i rolnicy mogą spać spokojnie?
– Konieczność przestrzegania zasad bioasekuracji jest jednym z podstawowych elementów profilaktyki transmisji wirusa. Dotyczy to zarówno ograniczenia możliwości przeniesienia wirusa ze środowiska naturalnego do gospodarstw utrzymujących świnie, jak również w samym środowisku naturalnym. Jest to rola bioasekuracji myśliwych, pracowników służb leśnych, ale także pracowników innych gałęzi gospodarki, na przykład sektora turystyki czy samych podróżnych. Ważne jest nie tylko zabezpieczenie gospodarstwa pod względem infrastrukturalnym. Istotny jest także charakter aktywności człowieka w gospodarstwie oraz poza nim. Zachowanie wszystkich wymogów w zakresie bioasekuracji w gospodarstwie, nawet znacząco wykraczających ponad normy określone w przepisach, nie gwarantuje jego zabezpieczenia przed chorobą, jeśli zachowania człowieka nie zostaną odpowiednio zmienione. Bierna postawa wielu hodowców świń oraz brak stosowania się do nakazów i zakazów nie sprzyjają zwalczaniu choroby. W 2019 roku Inspekcja Weterynaryjna skontrolowała pod kątem spełniania wymogów w zakresie bioasekuracji 96 285 gospodarstw, w których utrzymywane są świnie. W związku ze stwierdzonymi nieprawidłowościami w zakresie infrastruktury gospodarstw, wyposażenia czy prowadzonej dokumentacji w przypadku 14 302 gospodarstw wydano decyzje administracyjne z nakazem usunięcia uchybień, natomiast w przypadku 2255 stad nakazano zabicie lub ubój świń i nałożono czasowy zakaz ich utrzymywania.Do końca października bieżącego roku Inspekcja Weterynaryjna skontrolowała 91 427 stad świń. Można przypuszczać, że liczba kontroli za cały 2020 rok prawdopodobnie będzie większa niż w roku ubiegłym. W odniesieniu do 13 735 gospodarstw wydano już decyzje z nakazem usunięcia stwierdzonych uchybień, natomiast w przypadku 1191 gospodarstw wydano decyzje o wybiciu świń i zamknięciu stada.
Jakie najczęściej uchybienia w bioasekuracji stwierdzane są w stadach trzody chlewnej? Czy struktura gospodarstw ma w tym przypadku znaczenie?
– Pomimo że na niektórych obszarach wymogi obowiązują już od bardzo dawna, w dalszym ciągu stwierdzane są uchybienia. Wśród najczęstszych należy wymienić nieprawidłowości w zapewnieniu odpowiedniej infrastruktury i wyposażenia gospodarstw. Dotyczy to przede wszystkim braku mat dezynfekcyjnych, środków do przeprowadzania dezynfekcji bieżącej, braku stosowania oddzielnej odzieży i obuwia ochronnego przeznaczonych wyłącznie do obsługi świń, co stanowi wysokie ryzyko przeniesienia wirusa ASF do gospodarstw. Ważne jest również odpowiednie zabezpieczenie gospodarstw, a także paszy i słomy przed dostępem zwierząt dzikich, co również jest często wykazywane w kontrolach Inspekcji Weterynaryjnej jako niewystarczające.r e k l a m a
W 2020 roku odnotowaliśmy rekordowo dużo ognisk ASF w stadach. Zastanawiające jest, że w większości z nich nie udaje się stwierdzić, w jaki sposób wirus dostał się do chlewni. Dlaczego jest to takie trudne do ustalenia?
– Zdecydowanie czynnik ludzki odgrywa w każdym przypadku najważniejszą rolę. Dodam, że w każdym ognisku prowadzone jest szczegółowe dochodzenie epizootyczne, w tym ustalenie źródła zakażenia. W sytuacjach, kiedy ogniska ASF pojawiają się na nowych obszarach, w żaden sposób niepowiązanych epizootycznie z wcześniejszymi ogniskami, lub kiedy odnotowywana jest ich duża liczba, dodatkowo kierowane są zespoły ekspertów do przeprowadzenia dochodzenia epizootycznego. W tym celu powołałem specjalny zespół doradczy ds. dochodzeń epizootycznych, w skład którego wchodzą pracownicy Inspekcji Weterynaryjnej posiadający duże doświadczenie i kompetencje w prowadzeniu takich postępowań.Wracając jednak do statystyki ognisk ASF, należy zauważyć że z podobną liczbą ognisk mieliśmy do czynienia w latach 2017 i 2018, kiedy zasięg występowania choroby w populacji dzików był znacząco mniejszy niż w roku bieżącym. Najwięcej ognisk – ponad 73, stwierdzono w dwóch sąsiadujących ze sobą województwach: lubelskim i podkarpackim, na terenie powiatów, w których odnotowywano jednocześnie najwięcej przypadków choroby u dzików. To pokazuje, że transmisja wirusa ze środowiska naturalnego do gospodarstw ściśle zależy zarówno od zagęszczenia populacji dzików i presji wirusa w środowisku naturalnym, jak również od struktury gospodarstw na danym terenie. W tych dwóch województwach struktura gospodarstw rolnych cechuje się znacznym rozdrobnieniem i mieszanym profilem produkcji, w przypadku których uprawy roślinne połączone są z hodowlą zwierząt.
Rozprzestrzenianie się wirusa za naszą zachodnią granicą skłoniło Polskę, Czechy i Niemcy do rozmów na temat wspólnego działania w zakresie zwalczania afrykańskiego pomoru świń. Czego dotyczą ustalenia? Czy jest planowana współpraca w walce z wirusem?
– Jeszcze przed wystąpieniem choroby za naszą zachodnią granicą rozpoczęliśmy współpracę z sąsiadami, dzieląc się lub wymieniając doświadczeniami w walce z afrykańskim pomorem świń. Obecnie taka współpraca uległa zacieśnieniu i dotyczy przede wszystkim działań związanych z negatywnym wpływem afrykańskiego pomoru świń na kraje dotknięte chorobą. Należy zaznaczyć, że nasi sąsiedzi zauważają podobne problemy, które są podstawą do wspólnej dyskusji z Komisją Europejską oraz z innymi państwami członkowskimi o środkach kontroli obowiązujących na terytorium Unii Europejskiej, a także obowiązujących zasadach regionalizacji, jak i o poziomie refundacji z budżetu unijnego działań realizowanych w poszczególnych krajach. Ważnym tematem jest również możliwość dopuszczenia do stosowania w diagnostyce ASF, w pierwszej kolejności u dzików, szybkich testów antygenowych. Jednocześnie muszę podkreślić, że taka współpraca prowadzona jest na bieżąco na szczeblu wojewódzkim Inspekcji Weterynaryjnej z odpowiednikami takich służb u sąsiadów zza zachodniej granicy wraz z wymianą informacji o działaniach podejmowanych na froncie walki z ASF.Zobacz także
Po rozprzestrzenieniu się wirusa ASF na zachód dużego znaczenia nabrała budowa ogrodzeń na zakażonych terenach. Czy stawianie płotów wokół stref, w których znaleziono zakażone dziki, jest skuteczne?
– Zdecydowanie mogę powiedzieć, że z naszych dotychczasowych doświadczeń wynika, iż grodzenie obszarów tzw. świeżego zakażenia ASF u dzików ma zasadnicze znaczenie w walce z afrykańskim pomorem świń. Ogranicza to zasięg rozprzestrzeniania się go na nowe obszary. Wdrożenie tego środka nastąpiło w grudniu 2019 roku po stwierdzeniu pierwszego przypadku ASF u dzika w zachodniej części Polski. Budowa ogrodzenia wokół pierwszego ustanowionego obszaru zakażonego została zrealizowana już po kilku dniach, a następnie bariery były budowane wokół kolejnych obszarów zakażonych po stwierdzeniu przypadków choroby poza wybudowanym wcześniej ogrodzeniem. Należy podkreślić, że grodzenie musi iść w parze z aktywnym poszukiwaniem padłych dzików w celu eliminacji potencjalnego źródła zakażenia, które stanowi truchło dzika. Zasadnicze znaczenie grodzenia polega na oddzieleniu terenu, na którym wystąpiła choroba, od terenów wolnych od wirusa. Obecnie ogrodzenia mamy poprowadzone na zachodzie kraju, a ostatnio, korzystając między innymi z obecnej już infrastruktury drogowej, oddzielono również część północną województwa podkarpackiego i południe województwa lubelskiego od terenów wolnych od ASF.Jak duże zagrożenie dla gospodarstw utrzymujących trzodę chlewną może stanowić pasza, biorąc pod uwagę doniesienia o możliwości przeniesienia wirusa ASF w mieszankach bądź surowcach paszowych?
– Wektorem wirusa może być każdy element wprowadzany do gospodarstwa z zewnątrz, w tym pasza. Jednak z dotychczas prowadzonych obserwacji, jak również wyników badań laboratoryjnych, które prowadziliśmy, nie udało się potwierdzić, aby pasza była wektorem wirusa w którymkolwiek ze stwierdzonych ognisk choroby. Często wśród hodowców pojawiają się głosy, że importowane materiały paszowe są źródłem zakażeń na fermach. Chociaż wiedza naukowa wskazuje, że zagrożenie ze strony tego typu materiałów jest znikome, to nie pozostawiamy bez reakcji żadnego z sygnałów wysyłanych przez hodowców. Prowadziliśmy badania na obecność wirusa w importowanych surowcach paszowych i nie stwierdziliśmy obecności ASF.Ważnym argumentem, który stanowi potwierdzenie tego wniosku, jest fakt, iż poprzez Polskę tranzytem do Niemiec w 2020 roku wjechało z samej tylko Ukrainy prawie 3 tys. ton surowców paszowych pochodzenia roślinnego, a póki co w Niemczech nie wystąpiło ognisko ASF w gospodarstwie. Odpowiednia bioasekuracja gospodarstwa uwzględnia również właściwe zabezpieczenie paszy przed zwierzętami wolno żyjącymi. Rozesłałem też wytyczne do wszystkich wytwórni mieszanek paszowych, aby zakłady te w ramach funkcjonujących systemów zapewnienia jakości i bezpieczeństwa pasz podejmowały działania zapobiegawcze również w odniesieniu do tego zagrożenia. Przygotowanie zakładów w tej kwestii jest elementem weryfikacji przez powiatowych lekarzy weterynarii w ramach rutynowych kontroli.
Program zwalczania innej jednostki chorobowej u świń, choroby Aujeszkyego, został wprowadzony w 2006 roku w województwie lubuskim, a w 2008 roku rozszerzony na pozostałe województwa. Czy jesteśmy już krajem całkowicie wolnym od tej choroby?
– W wyniku realizacji działań określonych w tym programie sytuacja epizootyczna w zakresie choroby Aujeszkyego w kraju uległa znaczącej poprawie. Warto podkreślić, że na początku stwierdzano rocznie od kilku do kilkunastu tysięcy ognisk, w 2008 roku było ich 12 659, w 2009 roku – 4352, w 2010 roku – 1239, w latach 2011–2014 notowano po kilkaset, a w latach 2015–2017 po kilkadziesiąt ognisk choroby w kraju. W ostatnich latach stwierdzano już tylko pojedyncze ogniska, w związku z tym 4 września br. został złożony do Komisji Europejskiej wniosek o uznanie wykazanych regionów za urzędowo wolne od choroby Aujeszkyego u świń. Wniosek ten obejmuje 86 regionów składających się z 353 powiatów w 16 województwach. Do uwolnienia pozostało jeszcze dosłownie kilka regionów.W wielu krajach, w tym w Niemczech, producentów trzody chlewnej czeka w najbliższych latach dostosowanie się do podwyższonych wymogów dobrostanu zwierząt, takich jak zakaz kastracji bez znieczulenia, zwiększenie powierzchni bytowych, swobodne utrzymywanie loch karmiących... Czy myśli pan, że będą naciski, aby pozostałe kraje unijne, w tym Polska, także zwiększały normy dobrostanu?
– Nie mogę tego wykluczyć, jednak chciałbym uspokoić, że obecnie nie ma takich zapędów. Ponadto zwiększenie norm dobrostanowych poza obecnie wymagane normy prawne jest oczywiście dozwolone, ale na zasadzie dobrowolności, a zmiany przepisów unijnych w tym zakresie wymagają z jednej strony długotrwałych i szerokich konsultacji w oparciu o prowadzone w tym obszarze badania naukowe, a z drugiej uzgodnienia ze wszystkimi państwami członkowskimi. Nawet jeżeli takie przepisy miałby zostać wprowadzone w przyszłości, to na pewno nie z dnia na dzień.Wiadomo, że Inspekcja Weterynaryjna boryka się z brakami kadrowymi, a spada na nią ogrom obowiązków. To tylko kwestia niskich płac czy są inne powody takiego stanu rzeczy? Jakiego wsparcia oczekuje Inspekcja, aby mogła efektywnie działać i wykonywać nakładane na nią zadania?
– Od wielu lat Inspekcja Weterynaryjna przeżywa kryzys kadrowy. Widać to w codziennej pracy na różnych szczeblach organizacyjnych. Brakuje ludzi do pracy. Według danych za rok 2019 w Inspekcji Weterynaryjnej zatrudnione były 5802 osoby. Szczególnie niepokojący jest systematyczny spadek liczby lekarzy weterynarii. W stosunku do roku 2018 było ich o 17 mniej, a między rokiem 2014 a 2019 odeszło z pracy w Inspekcji 253 lekarzy weterynarii. Jest to spadek przekraczający 10%. Powodów jest kilka. Z jednej strony jest to poziom zarobków oferowanych w Inspekcji Weterynaryjnej. Z drugiej strony liczba zadań i ich ciężar. Do tego brak perspektyw na zmniejszenie obciążeń związanych z wykonywanymi zadaniami. Ludzie pracujący w Inspekcji są odpowiedzialni za zdrowie publiczne i z tych zadań wywiązują się należycie. Jednak jeśli brakuje czasu na realizację wszystkich niezbędnych działań, bo pracowników jest za mało, może to rodzić frustrację i zniechęcenie. Efektem może być także wydłużenie procedur lub ryzyko popełnienia błędu. A błędy chętnie są wytykane, nagłaśniane i stają się okazją do pokazywania Inspekcji w złym świetle. Naszych sukcesów i codziennej systematycznej pracy tak się nie chwali. Podwyżki wynagrodzeń zatrzymały skalę odejść z pracy, ale nadal nie zachęcają wielu osób do pracy w tej instytucji.W przypadku zwalczania afrykańskiego pomoru świń i wyznaczanych w związku z tym stref z ograniczeniami rolnicy często zwracają uwagę na różne interpretowanie przepisów przez poszczególnych powiatowych lekarzy weterynarii i inne wymogi zależnie od regionu. Czy nie uważa pan, że przepisy powinny być bardziej jednoznaczne, a zasady jednakowe dla wszystkich?
– Zasady przemieszczania świń określone zostały zarówno w decyzji wykonawczej Komisji nr 2104/709, jak i w rozporządzeniu Ministra Rolnictwa w sprawie środków podejmowanych w związku z wystąpieniem afrykańskiego pomoru świń. Niemniej, duże znaczenie ma sytuacja epizootyczna w danym powiecie. Sytuacja w zachodniej części kraju, np. w województwach lubuskim lub wielkopolskim, jest inna niż w Lubelskiem i Podkarpackiem. W związku z tym inaczej wygląda analiza ryzyka każdym z tych regionów. Zależy też, kiedy taka analiza jest przeprowadzana oraz jak wygląda sytuacja związana z wystąpieniem choroby w danym powiecie. Jest to złożony proces i wymaga zwrócenia uwagi na wiele czynników przy przeprowadzaniu takiej analizy w kontekście sytuacji epizootycznej.Podkreślał pan, że szybkie i sprawne usuwanie martwych dzików jest jednym z ważnych elementów skutecznej walki z ASF, gdyż wirus pozostaje w szczątkach bardzo długo i jest źródłem zakażenia dla kolejnych zwierząt. Tygodnik Poradni Rolniczy opracował i udostępnił na smartfony aplikację „Zgłoś dzika”, która pozwala w łatwy i szybki sposób powiadomić właściwy powiatowy inspektorat weterynarii o fakcie znalezienia padłego dzika. Czy myśli pan, że to znacząco usprawni usuwanie z lasów i pól martwych dzików?
– Muszę podkreślić, że to bardzo ważny aspekt walki z wirusem ASF, a zarazem pochwalić taką inicjatywę, gdyż zmierza ona do przekazywania informacji o znalezieniu martwego dzika do odpowiednich służb zaangażowanych w walkę z chorobą oraz eliminację potencjalnego źródła zakażenia ze środowiska naturalnego. Kluczową sprawą w tym przypadku jest pobranie prób przez powiatowego lekarza weterynarii, a następnie odebranie truchła i przekazanie do utylizacji przez odpowiednie służby. Szybkość działania, a zarazem wiedza o lokalizacji padłego dzika mają duże znaczenia w prowadzonej walce z chorobą.Mogę jednocześnie dodać, że w Głównym Inspektoracie Weterynarii powstał również program do zgłaszania padłych dzików przez myśliwych i leśników – Zintegrowany Interfejs Padłych i Odstrzelonych Dzików (ZIPOD), który usprawni zgłaszanie do organów terenowych lokalizacji dzików i przyspieszy działania służby weterynaryjnej w tym obszarze. Dlatego proszę o korzystanie z takich aplikacji i zgłaszanie padłych dzików do odpowiednich służb. Na pewno to pomoże i usprawni działania prowadzone w walce z ASF.