mazowieckie
– Nasza córka Julia nie tylko chce, ale i bardzo lubi pracować z bydłem mlecznym, a wiadomo, fakt posiadania godnego następcy cieszy, motywuje i determinuje do pracy. Z drugiej zaś strony, zachętą dla młodych do pozostania na gospodarstwie na pewno jest oparta o nowoczesne technologie produkcja.r e k l a m a
Możliwości wyczerpane
Kiedy pod koniec października odwiedziliśmy gospodarstwo państwa Piotrowskich praktycznie nie znaleźliśmy pomieszczenia, w którym nie byłoby bydła mlecznego.– Za dużo mamy zwierząt, za mało zaś miejsca – podsumował hodowca. – I gdybyśmy dziś chcieli podejmować dalsze kroki co do rozwoju gospodarstwa, należałoby większość budynków zrównać z ziemią i postawić nowe.
Do takiego stwierdzenia z pewnością skłoniło Artura Piotrowskiego doświadczenie, którym 8 lat temu była budowa obory, połączonej ostatecznie (ścianą poprzeczną) z zaadaptowaną dla potrzeb bydła stodołą.
– Gdybyśmy przed laty zdecydowali się na zupełnie nowy, odrębny budynek, nie bylibyśmy ograniczeni tak, jak jest to obecnie – mówi rolnik. – Nasze stado produkcyjne liczy blisko 90 krów i pomimo że sztuki zasuszone przebywają w starej oborze – w budynku mamy i tak za dużą obsadę. Planowaliśmy kolejny raz rozbudować oborę w kształcie litery L (bo innej możliwości w siedlisku nie mamy), jednak nadal zastanawiamy się nad jak najlepszym rozwiązaniem w tej kwestii.
W wolnostanowiskowym obiekcie, z korytarzem paszowym zlokalizowanym pod jedną ze ścian podłużnych, krowy odpoczywają na legowiskach z materacami. W dawnej stodole legowiska wysypane są piaskiem.
– To są najlepsze z możliwych legowiska – stwierdził Artur Piotrowski. – Krowy bardzo chętnie na nich odpoczywają i są zawsze zajmowane jako pierwsze. Okazuje się, że to pierwotnie tymczasowe rozwiązanie jest najlepsze. Jedyną jego wadą jest niezbędna duża ilość piasku, bo krowy regularnie wysypują go z legowisk.
r e k l a m a
Trzy w jednym
Jedną z tegorocznych inwestycji w gospodarstwie był zakup urządzenia Bobman, z którego gospodarze są ogromnie zadowoleni. Bobman to bardzo zwrotna, szybka i wydajna maszyna przeznaczona do ścielenia, dezynfekcji oraz utrzymywania higieny w oborze.– Maszyna podgarnia paszę na stole paszowym, a dzięki dodatkowym przystawkom: szufli – można zgarniać obornik z korytarzy gnojowych, a szczotka służy do zamiatania legowisk doskonale je czyszcząc – tłumaczył pan Artur. – Dla nas bardzo istotnym atutem maszyny jest wyjątkowo małe zużycie paliwa. W naszym gospodarstwie do codziennej obsługi stada urządzenie potrzebuje zaledwie 5 litrów paliwa na 8 dni. Bobmana używamy od ponad pół roku i jesteśmy ogromnie zadowoleni. Korytarze gnojowe ścielimy słomą, więc można sobie wyobrazić, jaką tytaniczną pracę musieliśmy wykonywać szuflami dwa razy dziennie na korytarzach, na które nie można było wjechać z ładowarką.
Brak miejsca w oborze zainspirował hodowców do pomysłu skonstruowania nad drabiną paszową podestów, na których magazynowana jest słoma. Z podestu kostki słomy zsuwane są na korytarz gnojowy przy stole paszowym i roznoszone po pozostałych. Całość zużywanej w gospodarstwie słomy pochodzi z zakupu.
Zobacz także
Inwestycje wymuszają oszczędności
Z chwilą rozpoczęcia użytkowania nowej obory była już w niej pełna obsada. Budynek zasiedliły sztuki własne i zakupione, w tym 20 sztuk przejechało z Niemiec. Ogromne nakłady finansowe, które jak się okazuje nie skończyły się wraz z wybudowaniem obiektu, spowodowały konieczność szukania oszczędności. Z tego powodu 6 lat temu hodowcy zrezygnowali z prowadzenia w stadzie oceny użytkowości mlecznej, przekształcając tym samym oborę na towarową. Kolejną tegoroczną inwestycją Piotrowskich są przejazdowe, czterokomorowe silosy, o wymiarach 50x30 metrów wraz z dwoma zbiornikami na ścieki odsiąkowe po 10 tysięcy litrów każdy.Pod względem mleczności bieżący rok nie był sprzyjający – poinformował pan Artur. – Niewątpliwie wpływ na niższą produkcyjność miała zmiana (od lipca br.) wozu paszowego. O ile pobranie paszy nie spadło, to sama zmiana struktury miksu – zrobiła swoje. A dla hf-a nie ma nic gorszego niż zmiana w składzie czy też strukturze dawki. Dość powiedzieć, że po zmianie wozu odnotowaliśmy spadek mleka na poziomie 600 litrów na odbiór.
Bo właśnie zakup nowego wozu paszowego był kolejną tegoroczną inwestycją u Piotrowskich. Rolnicy wymienili stary wóz na nowy Sgariboldi o pojemności 15 m3, z frezem samozaładowczym.
Paszę treściwą gospodarze wykonują samodzielnie na bazie własnych zbóż oraz śruty sojowej, otrąb oraz niezbędnych dodatków.
– Nie kupujemy gotowych pasz, bowiem według naszych kalkulacji nie mielibyśmy z produkcji mleka żadnych zysków – podkreślił hodowca, który ogromnie ubolewa, że obora nie pozwala na podział krów na grupy żywieniowe. Wszystkie sztuki otrzymują jeden TMR (zbilansowany na produkcję ok. 30 litrów mleka) i jest to dla nas tragedia, gdyż wiele krów po prostu się zatucza. Myśleliśmy o zamontowaniu stacji paszowych, ale w naszej opinii – nie do końca jest to dobre rozwiązanie, bowiem krowy stojące wyżej w hierarchii stada zawsze będą odganiały słabsze.Najgorzej mamy z pierwiastkami, które przy tak dużym zagęszczeniu podchodzą do stołu ostatnie.
Stado dojone jest tutaj na hali udojowej rybia ość 2x6 stanowisk.
– Cieszymy się, że wybraliśmy rybią ość a nie autotandem, nad którym się zastanawialiśmy. Powód? Problemy z wchodzeniem krów do dojarni i konieczność ich naganiania. Przy autotandemie zapewne nie dalibyśmy sobie rady ze sprawnym dojem – podsumował gospodarz.
Od kilku miesięcy w gospodarstwie funkcjonuje jeszcze jedna – jakże ważna szczególnie dla Julii Piotrowskiej – inwestycja, a jest nią nowoczesna odpajalnia cieląt marki Urban, do której cielęta trafiają po ukończeniu pierwszego miesiąca życia. O tym, jakie zasady odchowu cieląt obowiązują obecnie w gospodarstwie państwa Piotrowskich i nie tylko, napiszemy szerzej w kolejnym wydaniu naszego dwumiesięcznika „Elita Dobry Hodowca”, który ukaże się w lutym 2021 r.
Pomimo wielu obaw, wydaje się, że państwo Piotrowscy są zdeterminowani na budowę kolejnej obory, w której – jak zażartował pan Artur – ma jedno marzenie, by mógł się w niej „zakręcić”, czyli jednym słowem, by była wyposażona w dojarnię karuzelową. – Czas pokaże czy tak będzie – dodaje.