– Były schorowane, spracowane. Bardzo pracowite i bardzo życiowe. Obie pracowały w gospodarstwach. Jedna była surowa. Pamiętam ją leżącą w łóżku. Jeszcze z tego łóżka wymachiwała na nas miotłą – opowiada Krystyna.
r e k l a m a
Zainstaluj mi program
Brygida, 67-latka, jest babcią od 18 lat. Też wspomina swoją babkę jako surową. Uważa, że dziś babcie są zupełnie inne.
– Chyba jesteśmy za dobrymi babciami. Zwłaszcza kiedy tak, jak ja, jest się babcią na odległość. Nie ustawiam wnucząt, daję im wolną rękę, nie chcę się za dużo wtrącać w wychowanie. Czy przychodzą do mnie po radę? Nie pamiętam – opowiada Brygida.
r e k l a m a
A jak to jest być dzisiaj dziadkiem?
Zobacz także
Sam nie znał swoich dziadków, bo bardzo wcześnie zmarli. Ale pamięta babcie i ich łagodność.
Babcia znaczy dziś już coś innego. A wnuki? Czy też się zmieniły? Jak widzą ich dziadkowie? – Może nie tyle ich nie rozumiemy, co nie nadążamy za nimi w pewnych kwestiach. Wyprzedzają nas. Ale znajdujemy wspólny język, zwłaszcza kiedy szukamy nawzajem pomocy. Bo ja też ich proszę. A to o zainstalowanie programu, a to aplikacji w telefonie. Staram się za nimi nadążać, żeby być dla nich nie tylko dziadkiem, ale i partnerem do rozmowy – tłumaczy Grzegorz.
Współczesne i czadowe
Kiedy babcie i dziadkowie pałaszowali ciasta i ciastka, w sali obok wnuczęta oddawały się karnawałowej zabawie z konkursami. Na parkiecie wirowały księżniczki, Shrekowie i policjanci. W przerwie namówiliśmy dzieciarnię na garść refleksji o byciu wnukiem i współczesnych dziadkach.
– Babcie dzisiaj są fajne. Takie współczesne. I czadowe. Tańczą, chodzą na zumbę, śpiewają. Mają profile na Facebooku – opowiadała Julia.
Chłopacy twierdzili, że łatwiej jest dogadać się z dziadkiem. I że dziadkowie potrafią gotować. A babcie za to pozwalają podobno na więcej niż rodzice. I robią pierniki, rogaliki i naleśniki. Zdaniem wnucząt rzadko robią na drutach. I lubią, kiedy się do nich przytula.
Kiedy mówimy „babcia”, większości z nas uruchamia się w wyobraźni albo pamięci obraz starszej, owiniętej w koc kobiety w okularach i z grubymi skarpetami na nogach. Ale spotkanie w Zielonczynie uświadomiło wszystkim po raz kolejny, że babciami są dziś ciągle młode kobiety. Zostają nimi często, kiedy ledwo odchowają najmłodsze ze swoich dzieci. Są wtedy często w apogeum sił twórczych, mają apetyt na życie, zaczynają kolejne studia. Właśnie takie babcie wyłoniły się z rozmowy z Czesławą i Wiesławą.
– Stare imiona mamy. Ale babciami jesteśmy młodymi – śmiały się.
Czesława na emeryturze, wyłącznie w domu, z wnukami, wytrzymała rok.
– Tak nie można, nie da się. Żeby nie wiedzieć, co się dzieje z ludźmi, jaka jest moda. Nie chciałam zostać w tyle – wspomina.
– A ja do pierwszej wnuczki szeptałam: „Mów do mnie ciocia, a nie babcia!”. Wstydziłam się, nie chciałam być „babcią”. A potem przyzwyczaiłam się i cieszyłam. Byłam nawet dumna z tej roli – mówi Wiesława.
Bycie babcią widzą jako spokojniejszą wersję macierzyństwa.
– Jest inaczej, niż kiedy byłyśmy matkami. Mamy więcej cierpliwości. I na luzie uczymy czegoś, czytamy im. To jest bardziej radosne. Rodzice zwykle nie mają czasu. A kiedy przyjeżdżają wnuki, zajmuję się tylko nimi. Pamiętam, że jako matka byłam mniej ostrożna i zapobiegliwa. Mniej pilnowałam dzieci, mniej uważałam. A z wnukami? Oczy dookoła głowy – opowiadała Wiesława.
Obie z Czesławą robią dziś wiele rzeczy „tak, jak babcia”. Czesława nie znała żadnej babci, więc dla niej wzorcem była babcia męża. Dziś robi babciny makowiec i ciasteczka maślane. A do Wiesławy wnuki przyjeżdżają na syropy przeciwkaszlowe – z mniszka i sosny, bo takie leki produkowała jej babcia.
Babciom i dziadkom wnuki zgotowały też niespodziankę i wystąpiły z jasełkami. A kiedy dziadkowie raczyli się rozmową i słodkościami, przygrywali na fletach kolędy.
Czego życzyć babciom i dziadkom?
– Moja wnuczka mówi zawsze: „Babciu, ty nie będziesz nigdy stara. Ty, jak dziadek Janek, będziesz zawsze młoda!”. A ja jej mówię: „I tego się, Ola, trzymaj!”– kończy Wiesława.
Karolina Kasperek