Dzwonek Pierwszy miesiąc prenumeraty za 50% ceny Sprawdź

r e k l a m a

Partner serwisu

Owadowski makowiec z babcinego przepiśnika

Data publikacji 30.01.2020r.

Zanim zawiązały koło, spotykały się, by śpiewać. Panie nie tylko muzykowały w Zespole Ludowym „Owadowianki”, lecz także organizowały lokalne uroczystości, spotkania, wspólnie gotowały. W 2018 roku zarejestrowały KGW „Cudawianki” w Owadowie.

Zespół Ludowy „Owadowianki” powstał przy Niepublicznej Szkole Podstawowej w Owadowie. Pomysłodawczynią była Katarzyna Rajkowska, nauczycielka, członkini stowarzyszenia „Owadów – Wieś z Przyszłością”. Namówiła koleżanki do śpiewania i tak zaczęła się przygoda gospodyń z promocją lokalnego folkloru. Pochłonął je nie tylko śpiew, ale i organizacja lokalnych uroczystości, wspólne pichcenie.

r e k l a m a

– Kobiety, które o nas słyszały, chciały do nas dołączyć – mówi koordynatorka zespołu i szefowa koła, Katarzyna Rajkowska. – Ale nie wszystkie chciały i umiały śpiewać. Wyjściem było zawiązanie KGW.

Ze szkoły na scenę
W Owadowie nie ma remizy ani ośrodka kultury. Próżno szukać go na terenie całej gminy. Najbliższy oddalony jest o kilkanaście kilometrów.

r e k l a m a

– Pierwotnie kapela miała promować placówkę oświaty prowadzoną przez stowarzyszenie. Z biegiem czasu stała się wizytówką naszej wsi – opowiada założycielka „Owadowianek”.

Zespół działa od lutego 2016 roku. Śpiewa w nim dziewięć działających też w kole pań, a także dyrektor szkoły, który im przygrywa. Do muzykowania zapraszają nawet dzieci.

– Podjęłyśmy współpracę z Robertem Grudniem, kompozytorem i organistą z Filharmonii Lubelskiej, który objął patronat nad naszym zespołem. To zaszczyt, ale i szansa na rozwinięcie umiejętności – mówią kobiety.

„Owadowianki” uczestniczą w przeglądach, festiwalach, śpiewają też na dożynkach. Przywracają zapomniane pieśni. Wykonują również utwory własnego autorstwa. Miłością do muzyki ludowej zarażają młodsze pokolenia. Syn przewodniczącej gra na trąbce, córka śpiewa w zespole. W próbach biorą udział też nastolatki.

Z myślą o występach panie zamówiły czerwone stroje. Do sukienek zakładają wianki wyplecione przez koleżanki z KGW. I marzą o prawdziwych mazowieckich pasiakach.


Byłyśmy potrzebne
Działalność zespołu stała się pretekstem do zawiązania w 2018 roku koła gospodyń. Wkrótce do KGW dołączyli mężczyźni. Funkcję wiceprezesa pełni Tadeusz Ziółek, sołtys Owadowa. Spotkania „Cudawianek” – bo taką nazwę przyjęło koło – odbywają się w szkole. Po próbach zespołu do śpiewających kobiet dołączają członkinie KGW. Panie chwalą siedzibę koła – mają tam zaplecze kuchenne z pełnym wyposażeniem. Specjalizują się w kulinariach oraz rękodziele i zdobnictwie ludowym. Potrafią przyrządzić tradycyjne jadło, dziergać na szydełku, rzeźbić w drewnie.

Z dotacji zakupiły wyrzynarkę do drewna. Wycinają nią dekoracyjne ryby oraz anioły, które później malują. Wcześniej panowie pomagali w obsłudze sprzętu. Dziś radzą sobie same.

Wśród kulinariów, z których słyną, warto wymienić choćby drożdżowy makowiec owadowski – regionalny produkt pochodzący z babcinego przepiśnika Marii Dreli. Wspierają gminę, szkołę, parafię. Organizują cykliczną akcję sprzątania Owadowa. Zapraszają na lokalne uroczystości, dzięki którym mieszkańcy wsi mają szansę bliżej się poznać oraz oderwać od codziennych trosk. Marzą im się warsztaty z udziałem dzieci oraz takie, podczas których same mogłyby się czegoś nauczyć.

W najbliższym czasie wybierają się na wielki bal integracyjny w Mokofęku dedykowany członkiniom KGW z powiatu radomskiego.

– Jeśli uda się pozyskać wsparcie finansowe z dotacji unijnych, zorganizujemy konkurs potraw regionalnych oraz folklorystyczny przegląd pieśni ludowych – mówi przewodnicząca. – Przymierzamy się do dwudniowej wycieczki do Zakopanego. Na poprzednią wybrali się wszyscy członkowie koła. Najstarsze panie, po osiemdziesiątce, były uśmiechnięte i pełne energii. Nie było mowy, żeby odmówiły takiej przygody!

„Owadowianki” oraz „Cudawianki” przyznają, że najważniejsza jest dla nich integracja międzypokoleniowa. Chciałyby dotrzeć do dzieci i młodzieży, pokazać, że nie samym Internetem człowiek żyje.

– Powrót do korzeni jest ciekawszy niż najnowsza aplikacja w telefonie. Dobrze czasem odciąć się od wszechobecnej nowoczesności i cofnąć do czasów przodków – ich tradycji, smaków i pięknych melodii, których niewielu już pamięta – kończy Katarzyna Rajkowska.

Małgorzta Janus

r e k l a m a

r e k l a m a

Zobacz także

r e k l a m a