Przed wykładami ekspertów i dyskusją nad Nową Polityką Rolną Ryszard Kamiński, podsekretarz Stanu w MRiRW wręczył odznaki „Zasłużony dla rolnictwa”, Polski Związek Producentów Roślin Zbożowych uhonorował wyróżnieniami osoby i firmy wspierające Związek.
Brakuje racjonalnej gospodarki wodą
Rolnictwo jest narażone na różnego typu anomalie pogodowe. To nie tylko przymrozki wiosenne, susza, ale również nadmiar opadów oraz duże nasłonecznienie i związane z tym warunki termiczne decydują o powodzeniu produkcji w rolnictwie. Czy na te zmieniające się warunki pogodowe jesteśmy przygotowani? Praktyka rolnicza pokazuje, że nie zawsze. Brakuje nam rozwiązań przeciwdziałających zmianom klimatycznym w naszym rolnictwie, brakuje rozwiązań promujących rozsądną meliorację pól i konserwację istniejących urządzeń melioracyjnych, budowę zbiorników retencyjnych oraz podejmowania działań w zakresie zatrzymania wody na wypadek suszy.
– Jednym słowem – brakuje programu racjonalnej gospodarki wodą – mówi Stanisław Kacperczyk, prezes zarządu Polskiego Związku Producentów Roślin Zbożowych. – W rozwiązywaniu problemów związanych ze zmianą klimatu liczymy na pomoc nie tylko administracji rządowej, ale także świata nauki w poszukiwaniu innowacyjnych rozwiązań na przeciwdziałanie skutkom anomalii pogodowych. Podejmowane działania w zakresie ubezpieczeń płodów rolnych w niewielkim stopniu zabezpieczają rolników przed ryzykiem utraty dochodów. Cieszyć może nas rozwój gospodarstw i rosnący eksport produktów rolniczych. Wiele gospodarstw stosuje innowacyjne rozwiązania i szuka oszczędności, aby być konkurencyjnym na rynku. Niestety, mimo tych wysiłków opłacalność produkcji w wielu branżach jest poniżej oczekiwań rolników i niejednokrotnie zagraża ich bytowi. Liczymy, że podejmowane inicjatywy rządu w zakresie rozbudowy infrastruktury portowej oraz utworzenia platformy żywnościowej zostaną zrealizowane i umożliwią racjonalną wymianę handlową. Z niepokojem patrzymy jednak na otwieranie się Unii Europejskiej na import bezcłowy z krajów trzecich, który przyczynia się do destabilizacji cen na rynkach płodów rolnych. Domagamy się uelastycznienia terminów stosowania nawozów azotowych. Wg naszej oceny, wskutek późnego stosowania nawozów azotowych po 1 marca w ubiegłym roku nasze rolnictwo poniosło olbrzymie straty. Prawo, które się stanowi, nie może przeszkadzać w rozwoju naszego rolnictwa.
Domagamy się też gruntownej analizy konsekwencji wycofywania określonych substancji czynnych pestycydów przed podjęciem decyzji o wycofaniu, jak również jasne i właściwe opracowanie przepisów regulujących import płodów i żywności spoza UE pod kątem pozostałości środków ochrony roślin i taki wniosek skierowaliśmy do komisarza Janusza Wojciechowskiego. Pytamy – czym mamy chronić nasze uprawy przy braku środków ochrony roślin? Z jednej strony mamy zakaz stosowania określonych substancji czynnych, a z drugiej strony importowane są płody rolne z krajów, gdzie takie zakazy nie obowiązują i nie są badane na pozostałości. Zastanawiamy się, czy Wspólna Polityka Rolna po 2020 r., nad którą trwa dyskusja, spełni oczekiwania naszych rolników. Czy proponowany „Nowy Zielony Ład” będzie szansą dla naszych gospodarstw, czy będzie przyczyniał się do ich upadku? Liczę, że dzisiejsze Forum Producentów Zbóż i Kukurydzy ożywi dyskusję nad tymi problemami i przyczyni się do ich rozwiązania.
Hodowla ważna jak nigdy wcześniej
Prof. dr hab. Edward Arseniuk IHAR – PIB w Radzikowie, przewodniczący rady ekspertów Polskiego Związku Producentów Roślin Zbożowych wygłosił wykład „Czynniki stresowe zagrożeniem dla opłacalności produkcji roślin zbożowych”. Jak mówił prof. dr hab. Edward Arseniuk – hodowla roślin podąża za zmianami klimatu, bo odmiany testowane są w aktualnych warunkach i oceniane pod kątem występujących czynników stresowych. W testach uwzględniane są stresy abiotyczne (stresy wodne, termiczne, mineralne, odglebowe) i biotyczne (przede wszystkim agrofagi roślin). Agrofagi powodują ok. 40% strat w produkcji roślinnej. Najwięcej niszczą choroby, na drugim miejscu są szkodniki, na trzecim chwasty. Wg wyliczeń Andrzeja Chodkowskiego, głównego inspektora Ochrony Roślin i Nasiennictwa, na które powoływał się prof. dr hab. Edward Arseniuk – przy poziomie produkcji roślinnej o wartości ok. 60–70 mld zł rocznie wartość strat spowodowanych przez agrofagi szacuje się na 30 mld zł, co równa się ok. 1,5% PKB.
Czy w tej sytuacji hodowla roślin może wspomóc ochronę i np. uzupełnić ubytek plonu spowodowany nieużywaniem pestycydów? Tak i znaczenie postępu biologicznego ciągle rośnie. Na niektóre agrofagi można uzyskać odporność, ale nie na wszystkie. Oczywiście hodowla roślin pozwala na uzyskanie odmian tolerujących niskie temperatury (zimotrwałość), bardziej odpornych na wysokie temperatury, lepiej gospodarujących wodą i bardziej odpornych na stres suszy, tolerujących niższe pH gleby i toksyczne oddziaływanie glinu.
W uprawie zbóż głównymi chorobami ograniczającymi plony i trudnymi do zwalczenia przy wykorzystaniu środków chemicznych są: septorioza plew, septorioza paskowana liści, rdza brunatna, rdza żółta, rdza źdźbłowa, rynchosporioza, mączniak fuzariozy liści i kłosów. Jak podkreślał profesor – chorobami pszenicy i pszenżyta, które można ograniczyć przez hodowlę roślin odpornych są: rdza liściowa, rdza żółta, rdza źdźbłowa i mączniak prawdziwy.
Pszenżyto jest sukcesem polskiej hodowli i jeszcze dwie dekady temu było uznawane za jedną z najzdrowszych roślin. Niestety, to się skończyło i pszenżyto trzeba chronić. Wykształciły się nowe rasy i patotypy grzybów, które porażają pszenżyto. Gatunek stał się pomostem do tworzenia takich form, a przykładem jest mączniak prawdziwy zbóż i traw. Naukowcy twierdzą, że porażania pszenżyta przez mączniaka jest wynikiem ewolucyjnego fortelu. Z badań szwajcarskich i polskich wynika np. że mączniak porażający pszenżyto jest mieszańcem form specjalnych grzyba występujących na pszenicy i życie. Ok. 12,5% DNA w genomie mączniaka wyizolowanego z pszenżyta jest identyczne dla DNA formy specjalnej porażającej żyto, a 87,5% identyczne z DNA formy specjalnej grzyba porażającego pszenicę.
Zboża już sieją
Wykłady dały podstawę do ożywionej dyskusji, którą poprowadził na Forum dr Witold Rzepiński z Wyższej Szkoły Agrobiznesu w Łomży. Rozmówcy zwracali uwagę na dwa lata suszy i niezwykle ważny w tych warunkach właściwy dobór odmian do uprawy.
– Susza jest i będzie problemem w następnych latach – powiedział Alfred Kieloch, gospodarujący w Gościsławiu (woj. dolnośląskie).
– Do tego dochodzi ta nietypowa zima. Na dobrą sprawę można w tej chwili robić na polach wszystko (wypowiedź w czasie Forum, czyli z 17 stycznia br.). Pola zostawione pod zasiewy jare są teraz zielone, zielone od chwastów. Niektórzy sąsiedzi zaczęli nawet już siać zboża jare, ale my rolnicy nie możemy wjechać na pole z nawozami azotowymi.
– Wszyscy narzekamy na pogodę i na suszę – słusznie – podkreślił Piotr Doligalski. – Ale mało staramy się, by temu zapobiegać. W tej sytuacji wielu wykorzystuje środki na kopanie studni głębinowych w celu nawadniania. Czy to problem rozwiąże? Przecież wody w glebie brakuje. Jeżeli wyciągniemy ją z gleby będzie jej jeszcze mniej. Najważniejsza jest mała retencja, zbieranie wody z opadów i jej magazynowanie nawet w niewielkich oczkach i stawach w gospodarstwie, chociażby do podlewania warzyw w ogródku przydomowym, czy do oprysków.
Nowy Zielony Ład
Czy Nowy Zielony Ład będzie przeszkodą dla opłacalnej produkcji rolniczej w Polsce? Jak rozumieć tę koncepcję przyszłej polityki rolnej? O tym mówił prof. dr hab. Mariusz Matyka, zastępca dyrektora ds. naukowych w zakresie badań środowiskowych IUNG–PIB w Puławach. Celem Wspólnej Polityki Rolnej na najbliższe lata będzie ochrona: bioróżnorodności, gleby, powietrza, wody i przeciwdziałanie zmianom klimatycznym. Te cele są realizowane obecnie i z większym naciskiem w przyszłości.
– Propozycja Nowego Zielonego Ładu jest jeszcze negocjowana, ale może rodzić pewne obawy rolników – mówi prof. dr hab. Mariusz Matyka. – Mówi się, że te cele będą jeszcze bardziej zielone z dużymi ambicjami środowiskowymi i w większym stopniu od ich realizacji mają być uzależnione płatności bezpośrednie. Zazielenienia i związanych z tym płatności ma nie być, bo będą one stanowiły minimalne wymagania do spełnienia przez rolników. Ma być wprowadzony system zarządzania składnikami pokarmowymi we wszystkich gospodarstwach.
To kilka propozycji i jak podkreślał prelegent – trwa dyskusja i negocjacje. W nowej perspektywie w dalszym ciągu 30% pieniędzy z II filara ma być przeznaczonych na cele środowiskowe, a 40% z I i II filara na cele środowiskowe i klimatyczne. Te różne cele dotyczą także ochrony roślin i w tym kontekście w dyskusji o Nowym Zielonym Ładzie głos zabrał prof. dr hab. Marek Mrówczyński, dyrektor IOR – PIB w Poznaniu. Jak powiedział – jest wiele środków biologicznych do ochrony roślin, które zastępując środki chemiczne doskonale wpisałyby się w cele Wspólnej Polityki Rolnej. Te środki są prawie tak dobre jak chemiczne, ale są bardzo drogie. Warto brać przykłady od sąsiadów, gdzie np. w Niemczech koszt zakupu takich środków jest w 50% refundowany przez państwo. Podobnie jest w Austrii, Czechach, Słowacji. Warto byłoby, gdyby takie dopłaty przewidziano w ramach Nowego Zielonego Ładu.
– Mamy problemy z suszą, mamy w perspektywie nową politykę, ale czas najwyższy popracować nad glebami – mówi Tadeusz Solarski. Wielu gospodarzy zdegradowało sobie gleby przez upraszczanie płodozmianów i maksymalizowanie plonów. Czas zająć się na poważnie materią organiczną i odbudową próchnicy. W latach z niedoborami wody to próchnica magazynująca jej znaczne ilości pozwala uzyskać przyzwoite plony. Próchnica to jest magazynier i nośnik wody. To naturalna melioracja, którą powinien kształtować każdy rolnik.