– Jeśli zastosowalibyśmy głęboką ściółkę aż do samego stołu paszowego, to wysokość, na której znajduje się krowa jedząc, zawsze byłaby inna, co znacznie utrudniłoby pobieranie TMR-u. Z drugiej strony, nie chciałem boksów z matami legowiskowymi, zarówno ze względu na koszty, jak i brak wygody dla krów. Duży obszar legowiskowy w postaci głębokiej ściółki bez indywidualnych wygrodzeń jest znacznie bardziej przyjazny. Tu krowy czują się niczym na pastwisku – powiedział Adrian Szałański, dodając, że oczywiście każde rozwiązanie ma swoje wady, a są nimi znaczne zużycie słomy oraz duża pracochłonność związana z częstym dościelaniem, inaczej krowy nie będą czyste.
Ta sama ściółka dla krów i jałówek
Wysokie koszty budowy wyperswadowały Adrianowi Szałańskiemu rozwiązanie bezściołowe, ponadto obawiał się przejścia swoich krów ze słomy na maty, co jego zdaniem skończyłoby się dość dużym brakowaniem. Młody rolnik podkreślił także, że w jakich warunkach utrzymujemy jałówki, w takich też muszą być chowane krowy, inaczej nie pozbędziemy się problemów zdrowotnych związanych z kończynami.
– Dziwię się hodowcom, którzy krowy utrzymują na rusztach betonowych z matami, a jałówki na ściółce. Taka jałówka powinna być od początku przyzwyczajana do warunków, w jakich przyjdzie jej produkować mleko, inaczej zawsze będą problemy z kończynami. Po prostu racice i nogi tych zwierząt przyzwyczajone są do słomy i gdy trafiają na twarde maty, zaczynają się problemy. Aby racice były twarde, a nogi zdrowe, trzeba hartować je od samego początku – wyjaśnił Adrian Szałański.
Obora wolnostanowiskowa z roku 2017 powstała w wyniku rozbudowy starego obiektu uwięziowego do wymiarów 20 x 40 m. To bezstropowy budynek o konstrukcji stalowej bezsłupowej, posiadający świetlik kalenicowy. Stół paszowy ma szerokość 5 m, a w miejscu pobierania paszy został wyłożony płytkami ceramicznymi w celu wydłużenia jego trwałości, jak i łatwiejszego usuwania niedojadów. Oprócz krów dojnych, po drugiej stronie stołu paszowego w grupach wiekowych utrzymywane są jałówki, a także krowy zasuszone i opasy.
Sercem obory jest hala udojowa typu rybia ość 2 x 5 stanowisk. Rolnik zdecydował się na tańszy, używany sprzęt, ale renomowanej firmy DeLaval. W dojarni wymieniono znaczną część podzespołów na nowe.
Koszt budowy obory zamknął się w stosunkowo niskiej kwocie 700 tys. zł. Było to możliwe tylko dzięki temu, że znaczną część prac Adrian Szałański wykonał we własnym zakresie. Nie korzystał z dofinansowania w ramach PROW, a z oszczędności wspartych kredytem. Dziś, ze względu na wzrost cen materiałów budowlanych, taka kwota pozostaje w sferze marzeń.
Bez paszowozu ani rusz
Dawka TMR zadawana jest z wozu paszowego Strautmann o pojemności 9 m3 . To również używana maszyna, którą rolnik zakupił specjalnie pod nową oborę wolnostanowiskową.
– Na uwięzi bez paszowozu dawaliśmy sobie radę, ale po przejściu do nowej obory mieliśmy problemy z chorobami metabolicznymi, głównie kwasicą żwacza. Silniejsze krowy odganiały te słabsze i wyjadały duże ilości pasz treściwych. Wóz paszowy okazał się koniecznością – przyznał hodowca.
Paszowóz z jednym pionowym ślimakiem nie wymaga dużej mocy, ponieważ napędza go ciągnik Ursus 3512 o mocy 47 KM. W skład dawki TMR wchodzą: kiszonka z kukurydzy, sianokiszonka, młóto browarniane oraz pasze treściwe, takie jak śruty zbożowe, poekstrakcyjne śruty białkowe: sojowa i rzepakowa oraz premiks i bufor.
Hf wsparty jerseyem
Aby podnieść w stadzie wydajność mleczną, rolnik stosuje nasienie od buhajów rasy hf, ale od niedawna także krzyżuje krowy z rasą jersey ze względu na wysoką zawartość tłuszczu w mleku tej rasy.
– Chcemy, aby część krów to były jerseyki, a więc interesuje nas krzyżowanie wypierające. Jesteśmy dopiero na początku tej drogi, nawet nie urodziły się jeszcze pierwsze krzyżówkowe cielęta, ale w hodowli trzeba być cierpliwym. Tu wszystko wymaga czasu – oznajmił Adrian Szałański, dodając, że miał już wcześniej krzyżówki z simentalem i montbeliardem, ale te niestety zbytnio się zapasały jedząc ten sam TMR co hf-y.
Andrzej Rutkowski