Dzwonek Pierwszy miesiąc prenumeraty za 50% ceny Sprawdź

r e k l a m a

Partner serwisu

Podatek od mięsa – bzdura europosłów czy realna groźba?

Data publikacji 16.02.2020r.

– Należy wprowadzić podatek od mięsa i to jak najszybciej – przekonuje europosłanka Sylwia Spurek.

A że przez to mięso, produkty mleczne czy jaja znacznie by zdrożały, to temat podchwyciły media. Czy należy się spodziewać wprowadzenia takich regulacji?

W tej kwestii jest wiele niedomówień i przeinaczeń. Chociażby większość mediów podała, że w Parlamencie Europejskim odbyła się debata nad wprowadzeniem podatku od mięsa. W rzeczywistości nie była to debata zorganizowana przez PE, a „śniadanie tematyczne” przygotowane przez dwoje europosłów z Niderlandów i polską deputowaną Sylwię Spurek w jednym z pokoi w PE. Współorganizatorami tej dyskusji, w której uczestniczyło kilkadziesiąt osób, były organizacja TAPP (ang. True Animal Protein Price – „prawdziwa cena białka zwierzęcego”). Jednak wrażenie, że nowym podatkiem zajmuje się cały Parlament Europejski, udało się zakorzenić.

W swoim raporcie TAPP przekonuje, że hodowla zwierząt gospodarskich ma negatywny wpływ na środowisko poprzez emisję gazów cieplarnianych, zużycie ziemi czy zakłócenia w bioróżnorodności. Dlatego postulują wprowadzenie od 2022 roku podatku od hodowli zwierząt, co miałoby zapewnić m.in. dodatkowe środki na walkę ze zmianami klimatycznymi.

– Ta inicjatywa pozwoli zmniejszyć popyt na mięso. Dodatkowe środki można przeznaczyć na zamykanie kopalni, rozwój zielonych technologii czy wsparcie rolników i przemysłu spożywczego w przechodzeniu na produkcję roślinną – uważa Sylwia Spurek, lewicowa europosłanka. – Trzeba wprowadzić nowe regulacje podatkowe jak najszybciej, bo od nich zależy ratowanie planety i zdrowie ludzi. Oczywiście branża mięsna dostanie czas na przygotowanie do zmiany. Ale to kwestia kilku, nie kilkunastu lat – dodaje.

Organizacja TAPP chciałaby do 2030 roku podnieść ceny wołowiny o 47 eurocentów (2 zł), wieprzowiny o 1,5 zł i kurczaka o 73 gr za 100 g.

– To jest jakiś absurd. Jeśli takie prawo weszłoby w życie, to uderzy w nasze, rodzinne gospodarstwa. Nie pozostanie nic innego, jak zlikwidować hodowlę – mówi Andrzej, rolnik spod Leszna.

W podobnym tonie wypowiada się Krzysztof Jurgiel, były minister rolnictwa, obecnie europoseł.

– Sprzeciwiam się szkodliwym pomysłom, absurdalnej inicjatywie podatkowej, której wprowadzenie pozbawi pracy setki tysięcy rolników w Unii oraz w Polsce, przyczyni się do upadłości gospodarstw rolnych i zakładów przetwórstwa mięsa. Wzrośnie natomiast import wyrobów gorszej jakości, narażając zdrowie konsumentów europejskich – podkreśla Krzysztof Jurgiel.

Jego zdaniem taka danina nie będzie miała także większego wpływu na redukcję emisji gazów cieplarnianych do atmosfery.

– Według danych UE, produkcja zwierzęca ma ledwie czteroprocentowy udział w wydzielaniu CO2 do atmosfery, a kraje unijne emitują ponad trzykrotnie mniej niż same Chiny. Wprowadzenie podatku uderzy bezpośrednio w branżę mięsną, której koszty produkcji znacznie wzrosną, przyczyni się to do spadku opłacalności hodowli i przetwórstwa. Już obecnie kraje Unii produkują̨ drożej mięso i wyroby pochodzenia zwierzęcego niż kraje trzecie z powodu obowiązujących je wyższych standardów – argumentuje.

Część przedstawicieli organizacji zrzeszających producentów mięsa uważa, że wywołanie takiej dyskusji jest specjalnym zabiegiem marketingowym. Dzięki temu koncernom produkującym roślinne zamienniki produktów mięsnych będzie łatwiej zdobyć nowych konsumentów.

Z kolei Jerzy Wierzbicki, prezes Polskiego Zrzeszenia Producentów Bydła Mięsnego, uważa, że propozycje TAPP i Sylwii Spurek nie są rozwiązaniem jakichkolwiek problemów, tylko połączeniem ideologii i dużych pieniędzy. Jest przekonany, że instytucje unijne nie wprowadzą takiego podatku.

Paweł Mikos

r e k l a m a

r e k l a m a

Zobacz także

r e k l a m a