W agroturystycznym konkursie marszałka województwa wielkopolskiego istnieje kategoria „Obiekt bazy noclegowej o charakterze wiejskim”. W ostatniej, XIII edycji konkursu w tej konkurencji wygrał pałac w Tłokini pod Kaliszem. A że naszą tradycją stało się już prezentowanie na łamach „Tygodnika” laureatów konkursu, udaliśmy się z wizytą do właścicieli niezwykłego obiektu. Jego historia to dowód na bogactwo oblicz wsi.
Z miłości do historii
– Pomysł na to, żeby zacząć prowadzić pałac, miejsce zabytkowe, zrodził się dziesięć lat temu, kiedy szukaliśmy miejsca na nasze wesele – zaczęła rozmowę Angelika Mazek, właścicielka pałacu w Tłokini.
Z wykształcenia jest germanistką, wspólnie z tatą i bratem prowadzi firmę deweloperską. Angelika i jej mąż pochodzą z Kalisza, tam dorastali. I oboje są pasjonatami historii.
– Nigdy nie mieszkaliśmy w antykach, ale w domach wpajano nam szacunek do historii, do starych przedmiotów. Zawsze czuliśmy, że takie miejsca trzeba ocalać, żeby inni mogli je oglądać – opowiada Angelika.
Kiedy teściowie kupili zrujnowany XVIII-wieczny dworek w Zborowie w gminie Żelazków, młodzi zdecydowali, że to tam chcą zamieszkać po odbudowie, a tymczasem pod namiotem w sąsiedztwie odnawianego dworku zorganizowali wesele.
Dwa lata później okazało się, że w sąsiedniej Tłokini Naczelna Organizacja Techniczna sprzedaje dobrze zachowany pałac z początku XX wieku.
Dmowski w Tłokini
Rodzina Mazków nie mogli się nie zainteresować. Wiedzieli, że dysponują środkami i możliwościami, by przebudować okupowane przez lata przez Lasy Państwowe wnętrza pokryte boazerią i zaaranżowane w dziesiątkach powojennych stylów. A może szalę przeważyła informacja o niezwykłych nie tylko gospodarzach, ale i gościach pałacu?
– Ignacy Chrystowski, gospodarz pałacu, podejmował Romana Dmowskiego, który był jego wielkim przyjacielem. Był tak ważną osobą, że miał nawet swój pokój w pałacu. Na co dzień ja mam przyjemność pracować w pokoju Dmowskiego, mam tam biuro – opowiada Angelika.
Pałac kupili w 2011 roku i przez kolejne dwa lata remontowali, przywracając mu dawną świetność. Dobudowali też, oczywiście po mozolnych konsultacjach z wojewódzkim konserwatorem zabytków, wielką oranżerię na tyłach pałacu, którą zresztą mieli w planach Zofia i Ignacy Chrystowscy.
– Wypalił dopiero siódmy projekt. A samym pałacem zajął się właściwie tato, który uwielbia starocie. Wszyscy jeździliśmy po pchlich targach, uczestniczyliśmy w aukcjach i przywoziliśmy obrazy, przedmioty codziennego użytku i meble. Jedna z niewielu rzeczy, które zachowały się z czasów państwa Chrystowskich to ta posrebrzana cukiernica. Przechował ją i przyniósł ktoś z mieszkańców Tłokini – opowiada właścicielka, pokazując coś w rodzaju szkatuły.
Rozmawiamy w jednej z sal restauracji na piętrze, która dawniej była bezładnie podzielonym wnętrzem, a przed wojną – sypialnią Chrystowskich. Ściany zdobią przedwojenne oleodruki ze scenami rodzajowymi, szable, lornetki, rogi i piękne gabloty, w których dzisiejsi gospodarze przechowują wynalezione na targowiskach XIX-wieczne książki. Ale najwięcej na ścianach chyba oprawionych w ramy zdjęć ze scenami z międzywojennego życia pierwszych gospodarzy. Tu pani Zofia gra w tenisa, tam pozuje na nartach biegowych przy pałacu, na innej – stoi przy zaprzęgniętym koniu albo właśnie wraca z naręczem kwiatów z ukochanego ogrodu. Na co drugiej fotografii – właściciele z rodziną albo znajomymi pozują do zdjęcia na schodach pałacu. Zdjęcia są reprodukcjami z oryginalnego albumu Chrystowskich, w posiadaniu którego są dzisiejsi właściciele. Każde zdjęcie dokładnie opisuje miejsce, czynność i osoby. Wśród nich sporo jest przedstawicieli znanych wielkopolskich rodów. A obecni właściciele w wielu miejscach umieścili też mosiężne tabliczki, które informują o historii związanej z danym miejscem w pałacu.
– Wiele powiedziała nam zmarła kilka lat temu pani Marianna, która u Chrystowskich była tzw. kurzorką, czyli zajmowała się drobiem. Okazała się dla nas nieocenioną skarbnicą wiedzy – opowiada Angelika.
Aktorzy, prezydenci
Dziś pałac oferuje nocleg w komfortowych warunkach i wśród antycznych sprzętów w 27 pokojach 70 gościom. Średnia cena noclegu ze śniadaniem to 120 zł za osobę w pokoju dwuosobowym. Codziennie od 15.00 pracę zaczyna też pałacowa restauracja, która serwuje dania kuchni polskiej z elementami francuskiej. Potrawy gotowane są z produktów sezonowych od lokalnych dostawców. Smakiem wspomnianej już zupy z borowików z przepisu pani Zofii raczyło się wielu gości z zagranicy, ale też i prezydent Bronisław Komorowski, i Monika Richardson, która właśnie Tłokinię wybrała na miejsce ślubu z aktorem Zbigniewem Zamachowskim. A już za kilka miesięcy pałac będzie gościł pannę młodą z Australii. Sława polskiej zupy trafi więc aż na antypody.
Karolina Kasperek