Dzwonek Pierwszy miesiąc prenumeraty za 50% ceny Sprawdź

r e k l a m a

Partner serwisu

Ustalone progi to tylko wskazówka

Data publikacji 16.02.2020r.

Niedawno przypominaliśmy na łamach „Tygodnika Poradnika Rolniczego” sposoby i zasady śledzenia nalotów szkodników. Te metody, a w rzepaku najłatwiejszą jest wystawianie żółtych naczyń, pozwalają ocenić liczebność szkodników, porównać wynik z progami szkodliwości i wykonać zabieg zwalczania.

Zgodnie z zasadami integrowanej ochrony roślin, dopiero przekroczenie progu szkodliwości uzasadnia wykonanie zabiegu chemicznymi środkami ochrony roślin.

Przy podejmowaniu decyzji o zwalczaniu szkodników, należy pamiętać, że podawane w metodykach integrowanej ochrony roślin progi szkodliwości są wartościami orientacyjnymi.

Każdą plantację traktować indywidualnie
Próg ekonomicznej szkodliwości to takie nasilenie szkodników, gdzie wartość spodziewanej straty w plonie jest wyższa od łącznych kosztów zabiegów. Progi ekonomicznej szkodliwości, które pokazujemy w tabeli, powinny być jedynie wsparciem, które wraz z oceną wielu czynników (pogoda, temperatura, rzeźba terenu, odporność odmiany, spodziewany plon, cena rynkowa nasion, koszt zabiegu itd.) pomogą podjąć decyzję o ochronie.

To bardzo trudne, a progi szkodliwości z tabel są orientacyjne. W zasadzie każde pole i każdą odmianę rzepaku trzeba przy monitoringu i ewentualnej ochronie traktować indywidualnie. Wpływ na naloty szkodników ma bowiem wiele czynników, jak np. bliskość obecnych zasiewów od plantacji rzepaku uprawianego rok wcześniej, rzeźba terenu, wczesność odmian. W zależności od wielu innych czynników, takich jak: warunki agrometeorologiczne, faza rozwojowa oraz kondycja roślin, obecność innych organizmów szkodliwych czy występowanie wrogów naturalnych na plantacji, próg szkodliwości może być czasami niższy od ustalonego w badaniach. Warto w tym miejscu podkreślić, że nawet po przekroczeniu progu zabieg nie zawsze jest uzasadniony. Dużo zależy od prognozowanej pogody na kolejne dni.

Ochrona ekonomicznie uzasadniona
Duże znaczenie w ustalaniu progu szkodliwości ma wiedza o tym, jakie straty w plonie może powodować konkretna liczba szkodników oraz cena środka chemicznego, który zamierzamy użyć do zabiegu. Orientacyjne progi szkodliwości zostały ustalone w badaniach i doświadczeniach. Są pomocne, ale trzeba wyraźnie podkreślić, że w licznych publikacjach oraz metodykach integrowanej ochrony roślin ich autorzy przedstawiając porogi ekonomicznej szkodliwości, jako źródło podają „Piekarczyk i Woźny (1986)”. Każdy przyzna, że zarówno presja szkodników, jak i ekonomia produkcji przez te 34 lata zmieniły się diametralnie.

Trzeba zatem ocenić to wszystko realnie i z punktu opłacalność zabiegu wyliczyć wg. bardzo prostego wzoru:

Zabieg uznaje się za zasadny i opłacalny, jeżeli jego ekonomiczna efektywność wynosi powyżej 1, to znaczy wartość produkcji uratowanej jest wyższa od kosztu zabiegu. Niestety, tutaj też jest pewna trudność. O ile niektóre progi szkodliwości chwastów wyznaczane są jako ilość chwastów na konkretnej powierzchni powodująca 5-procentową utratę plonu, to w przypadku szkodników i chorób nie jest to jednoznacznie stwierdzone. Nie znalazłem potwierdzonych informacji, że np. wyznaczony próg szkodliwości konkretnego szkodnika oznacza np. 5% utratę plonu.

Decyzje o zabiegach są bardzo trudne, tym bardziej, że często nie możemy być pewni tego, czy zabieg będzie skuteczny w 100, czy może w 70%. O ile niektóre koszty zabiegu są stałe (paliwo, woda, czas itd.), to już ceny środków ochrony nawet z tą samą substancją czynną mogą różnić się o kilkadziesiąt procent. Niestety, nawet w ostatniej chwili nasze plany i podjętą decyzję może zweryfikować nagła zmiana pogody.

Pod uwagę wziąć cechy odmian
Trzeba pamiętać, że zagrożenie plantacji atakiem pierwszych wiosennych szkodników rzepaku będzie większe, jeżeli w sąsiedztwie uprawiane są inne rośliny kapustowate albo jeżeli rzepak uprawiany jest w monokulturze i rok temu wystąpił nasilony atak szkodników. Bardziej narażone na atak chowaczy są odmiany wcześnie wznawiające wegetację wiosenną i analogicznie – mniej odczują atak chowaczy odmiany późno wznawiające wegetację. Inaczej sprawy mają się ze słodyszkiem rzepakowym. Jeżeli to słodyszek jest w naszym rejonie głównym problemem, do uprawy powinniśmy wybierać odmiany wcześnie wznawiające wegetacją wiosną i wcześnie zakwitające.

Może się zdarzyć, że nagłe ochłodzenie spowoduje wyhamowanie rozwoju szkodników, a z drugiej strony spowoduje, że niektóre substancje czynne insektycydów nie będą w takich warunkach skuteczne. Może być również i tak, że przekroczenie progu szkodliwości nie jest jeszcze momentem kulminacji nalotu szkodnika. Do tej wyliczanki należy dodać również, że same odmiany różnią się podatnością na uszkodzenia powodowane przez szkodniki. To należy bezwzględnie brać pod uwagę przy ocenie zagrożenia i decyzjach o zabiegach chemicznych.

Prawidłowa ochrona rzepaku przed wiosennymi szkodnikami nie jest łatwa. Np. chowacz brukwiaczek może pojawić się już pod koniec lutego, ale ochłodzenie może przesunąć jego kulminacyjny nalot. Kolejnym gatunkiem pojawiającym się na plantacji rzepaku jest chowacz czterozębny, którego naloty trwają długo i kończą się kulminacyjnym wzrostem liczebności. To właśnie ten moment jest optymalnym terminem jego zwalczania.

Problemem może być też jednoczesna obecność na plantacji chowacza czterozębnego i słodyszka rzepakowego. W takiej sytuacji najważniejszy staje się właściwy dobór insektycydu zarejestrowanego do zwalczania obu tych gatunków.

Marek Kalinowski

r e k l a m a

r e k l a m a

Zobacz także

r e k l a m a