Rozwój zarówno ilościowy, jak i jakościowy produkcji mleka Cywińscy okupili nie tylko ciężką pracą, ale też olbrzymią, jak na gospodarstwo rodzinne, karą za nadprodukcję, płacąc 200 tys. złotych w dwóch ostatnich latach kwotowania.
Do tak znacznego przekroczenia limitu przyczyniła się budowa nowej obory wolnostanowiskowej w roku 2012. Wysokie nakłady finansowe na inwestycję nie pozwoliły już na zakup odpowiednio dużej kwoty mlecznej. Na szczęście dziś rolnicy nie mają już takich problemów, głównie za sprawą udanej współpracy z OSM Giżycko. Chwalą mleczarnie za stabilną cenę surowca.
Marzena i Marek Cywińscy, którzy przekazali gospodarstwo młodym następcom – synowi Łukaszowi i jego żonie Annie, podkreślili, że przez te 20 lat intensywnego rozwoju hodowli bydła towarzyszy im „Tygodnik Poradnik Rolniczy”, wcześniej ukazujący się jako „Nowy Plon” i „Poradnik Rolniczy”.
– Zawsze śniadanie zaczynamy od czytania „TPR-u”. Każdy znajdzie tu coś dla siebie. Męża interesują reportaże z gospodarstw, bo tam podpatruje konkretne rozwiązania, które sami możemy wykorzystać. Syn czyta głównie porady oraz opinie innych rolników, a ja, jak to kobieta, śledzę nowinki prawne i urzędowe oraz dział Wieś i Rodzina – powiedziała Marzena Cywińska.
Co ciekawe, naszą gazetę czyta nawet 90-letnia Babcia Janina. Seniorka jest w tak dobrej formie, że jeszcze pomaga w gospodarstwie, np. dba o porządek na stole paszowym czy też w pomieszczeniach socjalnych. Zapewne jest jedną z najstarszych naszych Czytelniczek.
Zraszacze własnej produkcji
Obora bezściołowa o wymiarach 25 x 50 m to pierwszy tego typu obiekt w terenie, w którym dobrostan zwierząt zapewnia posadzka w formie betonowych rusztów oraz maty w boksach legowiskowych. Jak przyznał Łukasz Cywiński, przy takim systemie bardzo ważna jest sucha dezynfekcja, którą on sam wykonuje każdego dnia posypując maty specjalnie do tego celu przeznaczonym wapnem. Wybór systemu bezściołowego podyktowany był tym, że w okolicy jest mnóstwo dużych ferm drobiu i bardzo trudno zaopatrzyć się w słomę.
W budynku mieści się całe stado. Większe skrzydło z halą udojową DeLaval 2 x 6 rybia ość zajmują krowy dojne, a po drugiej stronie stołu paszowego chodzą jałówki i krowy zasuszone. Mleko trafia do schładzalnika o pojemności 5 tys. l.
Oborę wyposażono nie tylko w 2 wentylatory wspomagające grawitacyjną wymianę powietrza, która głównie odbywa się za pomocą świetlika kalenicowego, ale także w zraszacze własnej produkcji. To wszystko ma pomóc krowom w trudnym okresie letnich upałów, aby ograniczyć skutki stresu cieplnego. Przydaje się również wybieg wygrodzony na pastwisku przylegającym bezpośrednio do obory, z którego bydło bardzo chętnie korzysta od wiosny do jesieni.
– Zraszacze kosztowały nas tyle, co nic, użyliśmy do tego celu węża ogrodowego i dysze od opryskiwacza, które dają fantastyczny efekt. W czasie upałów do skorzystania ze zraszaczy wręcz ustawiają się kolejki – powiedział Łukasz Cywiński, dodając, że zraszacze zamontował co prawda nad rusztami, ale nie przy stole paszowym i to będzie musiało się zmienić. Młody rolnik chce, aby krowy nie chodziły specjalnie do zraszaczy, ale korzystały z nich w trakcie pobierania paszy
Eksportowy Ursus pod paszowóz
Pionowy wóz paszowy Strautmann o pojemności 10,5 m3 napędza ciekawy i rzadko spotykany egzemplarz Ursusa. To wersja eksportowa, która właściwie nie trafiała na rynek krajowy. Ciągnik oznaczony jako model Ursus C-3110 jest wyposażony w sześciocylindrowy, a jednocześnie bardzo ekonomiczny silnik Perkinsa o mocy 110 KM.
– To już 40-letni ciągnik, za 15 tys. zł. Na wymieszanie wozu paszowego zużywa dziennie tylko 4 l paliwa. Wcześniej z tym samym paszowozem współpracował Ursus 912 o mocy 80 KM i przy tej samej pracy pochłaniał dwa razy więcej paliwa, czyli 8 l. Jesteśmy z tego eksportowego Ursusa bardzo zadowoleni. Równie oszczędny i niezawodny był Ursus C-360 3P, także wyposażony w silnik Perkinsa, ale ten model posiadając 3 cylindry i 47 KM był już dla nas zbyt słaby – powiedział Łukasz Cywiński.
Dawka zadawana z wozu paszowego ustawiona jest na dzienną produkcję 28 l mleka, zaś wydajniejsze sztuki dokarmiane są za pomocą dwóch stacji paszowych, które wedle wydajności wydają paszę treściwą białkowo- -energetyczną w formie granulatu o 21-procentowej zawartości białka.
W skład TMR-u wchodzą: sianokiszonka, kiszonka z kukurydzy, słoma, mielone ziarno kukurydzy kiszone w big bagach, śruta zbożowa, poekstrakcyjne śruty: sojowa i rzepakowa oraz premiks i bufor.
– Ze względu na wyjątkowo niską wartość energetyczną kiszonki z kukurydzy wynikającą ze słabo wykształconych kolb co spowodowała susza, musimy stosować dodatek ziarna kukurydzy. Zaś w utrzymaniu odpowiedniej struktury dawki niezbędna jest słoma, aktualnie zadawana w ilości 0,6 kg na krowę – wyjaśnił Łukasz Cywiński, dodając, że drugi dodatkowy bufor w postaci kwaśnego węglanu sodu krowy pobierają ze specjalnego pojemnika.
Seksowane wdrażamy powoli
Łukasz Cywiśki sam wykonuje zabiegi inseminacji. Odpowiedni kurs ukończył w firmie ABS, w której zaopatruje się w nasienie, ale korzysta także z oferty buhajów Mazowieckiego Centrum Hodowli i Rozrodu w Łowiczu. Hodowca powoli wdraża nasienie seksowane, gdyż w poprzednim roku urodziło się dużo buhajków.
Pierwszy raz rolnicy skorzystali z funduszy unijnych na zakup maszyn dopiero w poprzednim roku, zakupując: beczkowóz asenizacyjny Pichon, rozsiewacz nawozów Kverneland, prasę rolującą Krone, zestaw uprawowo-siewny Unia i opryskiwacz Krukowiak. Jednak najnowszym zakupem jest ciągnik Class Arion o mocy 120 KM, wyposażony w ładowacz czołowy, tym razem bez wsparcia PROW.
Andrzej Rutkowski