Cieliczki z gospodarstwa Miłoszów cieszą się, a w zasadzie cieszyły się dużym zainteresowaniem okolicznych hodowców.
– Rok temu pojawiły się pierwsze problemy ze sprzedażą czystorasowych cieliczek hf, spowodowane nadmiarem na rynku. Dlatego też w rozrodzie zaczęliśmy wykorzystywać nasienie ras mięsnych. Takimi mieszańcami jest nieco większe zainteresowanie – informuje hodowca.
Żywienie w gospodarstwie Miłoszów oparte jest na dawce TMR. Do wozu paszowego firmy Sano o poj. 5 m3 trafia: kiszonka z kukurydzy, sianokiszonki, słoma, wysłodki buraczane, otręby, pasza uzupełniająca z premiksami i żywymi kulturami drożdży. Najwydajniejsze sztuki dokarmiane są z ręki.
– Pod koniec stycznia br. skończyliśmy zadawać kiszonkę z kukurydzy sporządzoną w 2018 r. Mamy więc spory zapas, ale nie oznacza to, że zadajemy ją do bólu. Nie wiemy bowiem czy w bieżącym roku uda się nam sporządzić odpowiednią ilość nie mówiąc o zapasie. Wspomniałem, że w bieżącym roku planujemy zasiać 15 ha kukurydzy. W planach mam zakup ziarna, na 11 ha, odmian kiszonkowych. Na pozostałych 4 zasiejemy odmianę, która sprawdzi się zarówno jako odmiana na kiszonkę, jak i ziarno. O tym, na co zostanie ona przeznaczona zadecyduje aura – o swoich planach informuje gospodarz.
– Dzięki systematycznej pracy hodowlanej nasze stado powiększało się i obecnie liczy 46 sztuk, w tym 38 krów dojnych. Niemal w całości, stanowią je sztuki rasy holsztyńsko-fryzyjskiej. Mamy też dwa mieszańce tej rasy, jeden z simentalem mlecznym, drugi z montbeliarde. Wszystkie sztuki pochodzą z własnego chowu – informuje pan Franciszek.
– Doborem nasienia do inseminacji i samym procesem zajmuje się lekarz weterynarii, z którym współpracujemy od lat. To on dobiera buhaje, które poprawią zarówno mleczność, jak i zdrowotność stada. Średnia ilość laktacji w naszym stadzie wynosi 4 – uzupełnia pan Franciszek.
Stado Miłoszów przebywa w uwięziowej oborze na 25 sztuk wyposażonej m.in. w zgarniacze obornika. 12 sztuk znalazło miejsce w starej, niewielkiej oborze. Krowy zasuszone oraz młodzież przebywa w kolejnym budynku. Dój odbywa się przy wykorzystaniu dojarki przewodowej, a mleko przechowywane jest w schładzalniku o poj. 1700 l. Zbiornik niestety staje się za mały i niebawem rolnicy będą musieli pomyśleć o jego wymianie na większy. Wielkość stada pozostanie na obecnym poziomie. Rolnicy nie mają bowiem możliwości powiększenia obory, nie planują też budowy nowej. Planują za to zwiększenie skali produkcji mleka.
– Jedynym sposobem na uzyskanie wyższego dochodu z produkcji mleka, w naszym przypadku, jest zwiększenie wydajności i nad tym obecnie pracujemy. Już obserwujemy pierwsze efekty. Nie marzy się nam wydajność przekraczająca 10 tys. l od sztuki, nie chcemy bowiem ryzykować obniżeniem zdrowotności zwierząt – mówi hodowca.
Pan Franciszek zapytany o to czy produkcja mleka jest opłacalna? Odpowiada, że tak.
– W naszym gospodarstwie stanowi ona podstawowe źródło dochodu. Comiesięczne wypłaty pozwalają na bieżące funkcjonowanie gospodarstwa. Sprzedaż cieliczek, byczków oraz części produkcji roślinnej uzupełnia budżet – na zakończenie mówi Franciszek Miłosz.
Ireneusz Oleszczyński