W takich przyjaznych okolicznościach przyrody, od bardzo wczesnej wiosny praktycznie do końca listopada żyje sobie w sumie prawie 800 sztuk bydła, w tym 440 mamek. Zwierzęta przebywają w trzech gospodarstwach zlokalizowanych w dwóch powiatach; ostródzkim i olsztyńskim. Odwiedziliśmy gospodarstwo w miejscowości Wenecja, w powiecie ostródzkim, w którym przebywa aktualnie ponad 370 sztuk bydła.
– Na terenie każdego gospodarstwa są budynki, które przejęliśmy po byłych PGR-ach, wszystkie są zmodernizowane i przystosowane do potrzeb bydła. Tu w Wenecji mamy rasy limousine i simental, w drugim gospodarstwie w Brzydowie jest rasa limousine, a w trzecim mamy tylko simental – wyjaśnia Krzysztof Ogonowski, dyrektor gospodarstwa.
Od 4 lat w gospodarstwie prowadzony jest opas bydła, oparty na paszach objętościowych. Trwa on przez okres od 18 do 22 miesięcy i do osiągnięcia wagi około 750 kg.
– Prowadzimy pełną kontrolę wagi, podczas ostatniego ważenia odnotowaliśmy przyrosty dobowe na poziomie 1,7 kg u limousine i 1,9 kg u simentala, które z reguły lepiej wykorzystują duże ilości pasz objętościowych i nie są tak wybredne. Zaletą simentali jest to, że można je opasać do wysokich mas ciała, ale bez zbytniego otłuszczenia tuszy. Rozmówca podkreślił, że simentale rodzą się z wyższą masą ciała i czasem zdarzają się ciężkie porody, dlatego w gospodarstwie praktykowane są wycielenia w oborze pod kontrolą. Wyższa masa urodzeniowa przekłada się później na wyższe masy ciała odsadzanych cieląt, poza tym simentalki mają wyższą mleczność, dzięki czemu cielęta osiągają masę nawet o 10 proc. większą, niż cielęta rasy limousine. Simentale osiągają odpowiednią do sprzedaży wagę nawet 2 miesiące wcześniej niż w tym samym czasie urodzone bydło rasy limousine – dodaje rozmówca. Przy rasie limousine nie ma żadnych problemów przy wycieleniach, ponieważ cielęta mają mniejszą masę urodzeniową. Jest to rasa o dużo większym temperamencie niż simental, więc często hodowcy wspominają o agresywnym zachowaniu w okresie okołoporodowym, ale mamki limousine są bardzo opiekuńcze – podsumowuje dyrektor gospodarstwa w Wenecji.
Zarządzający gospodarstwem dużą wagę przywiązują do sezonowości wycieleń, które odbywają się od stycznia do marca, tak, żeby wszystkie były pod kontrolą i odbywały się w oborze. Pod koniec kwietnia lub na początku maja, jak już trawy na tyle odrosną, że możliwy jest wypas, bydło wychodzi na zewnątrz i wraca do obory pod koniec listopada. W gospodarstwie prowadzone jest krycie haremowe, czyli tworzone są stada, w których jeden buhaj przebywa z 40 krowami. W tej chwili na potrzeby gospodarstwa wykorzystywanych jest 11 buhajów rozpłodowych. Piękne, potężne sztuki o wadze około 1200 kg, połowę stanowią buhaje rasy limousine, a druga połowa to simentale – opowiada rozmówca. W okresie żywienia letniego pastwisko zaspokaja zapotrzebowanie pokarmowe krowy – matki i jej cielęcia, dodatek pasz treściwych jest zbędny. Dodatek pasz treściwych podawany jest dla mamek sporadycznie np. w okresie laktacji, gdy karmią cielęta.
Skuteczność zacieleń utrzymuje się na poziomie 95 proc. i trzeba dbać, żeby wszystko było jak należy po porodzie. Musi być bowiem minimum 90 proc. odchowanych cieląt, żeby można było powiedzieć, że mamy udaną hodowlę. – Ostatnio próbujemy robić krzyżówkę, do której namówiły nas zakłady mięsne, a konkretnie jest to krzyżówka mamki simental i buhaja limousine i potwierdzam, że krzyżówka sprawdza się, jest oczekiwany i pożądany przyrost mięśni – mówi dyrektor gospodarstwa.
Właściciele gospodarstwa mieli taki plan, żeby powiększyć stado do 1000 sztuk, czyli do około pięciuset matek, ale na razie wstrzymali się z działaniami, bo sytuacja na rynku wołowiny jest bardzo niestabilna, ceny niskie, nie zachęcają do powiększania stada i rozwijania się, ale w przyszłości, kto wie?
Dr inż. Monika Kopaczel-Radziulewicz