Dzwonek Pierwszy miesiąc prenumeraty za 50% ceny Sprawdź

r e k l a m a

Partner serwisu

Koronawirus uderza w branżę techniki rolniczej

Data publikacji 25.02.2020r.

Epidemia koronawirusa zaczyna wpływać na branżę sprzętu rolniczego. Kilka dni temu angielska firma JCB ogłosiła, że zmniejsza moce produkcyjne zakładów w Wielkiej Brytanii, tłumacząc to przerwaniem łańcucha dostaw części i podzespołów z Chin. O podobnych problemach informuje największy na świecie producent ciągników rolniczych – hinduska firma Mahindra. Nieco wcześniej spektakularny krok poczyniła firma John Deere ogłaszając, że z powodu rozprzestrzeniania się koronawirusa wstrzymuje produkcję we wszystkich swoich fabrykach zlokalizowanych w Chinach.



r e k l a m a

Wielu producentów sprzętu rolniczego opiera swoją produkcję na częściach z Chin. A zakłady zlokalizowane w Państwie Środka w związku z dynamicznym rozprzestrzenianiem się koronawirusa zawieszają produkcję lub znacząco ją ograniczają. Zakłóca to łańcuch dostaw do europejskich zakładów. Znany z produkcji ładowarek teleskopowych czy traktorów rolniczych angielski JCB sprowadza z Chin setki komponentów, w tym odlewy i elektronikę, które wykorzystuje przy budowie pojazdów rolniczych i budowlanych. W połowie lutego br. firma wydała komunikat, w którym poinformowała, że jest zmuszona ograniczyć produkcję i to w momencie, gdy popyt na jej maszyny jest ogromny.

– Odczuwamy problemy w dostawach części z Chin i na pewno w najbliższych tygodniach to się nie zmieni. W związku z tym zmuszeni jesteśmy produkować mniej maszyn niż zakładaliśmy – twierdzi Mark Turner, kierownik ds. operacyjnych w firmie JCB. – Obecnie ponad 25 procent naszych dostawców w Chinach nie prowadzi działalności. Inni pracują, ale ze znacznie ograniczoną wydajnością i mają przy tym gigantyczne problemy z wysyłką części i podzespołów do Europy. Dopiero po upływie okresu zakłóceń w dostawach spodziewamy się wzrostu poziomu produkcji. Mamy jednak świadomość, że potrzeba sporo czasu, aby sytuacja wróciła do normy i dostawcy uzupełnili swoje zapasy magazynowe. 

r e k l a m a

JCB jest pierwszym dużym brytyjskim producentem zmuszonym do ograniczenia produkcji z powodu epidemii koronawirusa. Od 17 lutego br. firma ograniczyła ilość godzin pracy dla załogi liczącej 4000 osób z 39 do 34 godzin tygodniowo. JCB podaje jednak, że pracownicy nadal będą otrzymywać wynagrodzenie jakby pracowali 39 godzin tygodniowo, a nieprzepracowane godziny będą musieli później odpracować. W fabrykach JCB zawieszono też możliwość wykonywania nadgodzin. Na razie angielski producent nic nie mówi o zwolnieniach. Temat może jednak powrócić, bo jak mówi Mark Turner, jeżeli sytuacja się nie zmieni, to istnieje realne ryzyko całkowitego zatrzymania produkcji poprzez krytyczną dostępność poszczególnych komponentów. 



Zobacz także

Fabryki John Deere nie pracują

Jak poważna sytuacja panuje w Chinach pokazują działania firmy John Deere, która w odpowiedzi na wybuch epidemii zdecydowała się na zamknięcie wszystkich swoich zakładów zlokalizowanych w tym kraju, mimo że żadna z sześciu fabryk, gdzie powstają traktory, kombajny czy części zamienne, nie jest położona w mieście Wuhan, czyli w centrum epidemii wirusa. Ken Golden, który w koncernie Deere&Company pełni funkcję dyrektora Global Public Relations argumentował to względami bezpieczeństwa swoich pracowników i ograniczeniem ryzyka rozprzestrzeniania się wirusa. Twierdzi, że sytuacja jest monitorowana, a zakłady w Chinach pozostaną zamknięte dopóki sytuacja się nie unormuje. John Deere poinformował również, że ograniczył podróże swoich pracowników z i do Chin. Podobny krok poczyniła firma Lemken, która od 2014 roku posiada w Chinach w Qingdao zakład produkcyjny, w którym 35 osób wytwarza kultywatory, kompaktowe brony talerzowe i pługi. Taką samą decyzję podjęła firma Grimme, która w Tianjin (130 km od Pekinu) ma fabrykę przystosowaną do produkcji maszyn do sadzenia, pielęgnacji, zbioru i przechowywania ziemniaków.

 

Chińczycy przestali inwestować

Znaczenie Chin jako dostawcy części dla reszty świata jest ogromne. Bosch, znany m.in. z produkcji układów paliwowych do silników, ma w tym kraju 23 zakłady produkcyjne, z tego dwa są położone w Wuhan, a ZF specjalizujący się w wytwarzaniu przekładni zatrudnia w Chinach 14 000 osób w 40 lokalizacjach. Obie te firmy już liczą straty spowodowane przestojami w produkcji. Niedobór części i podzespołów spowodowany przez koronawirusa odczuwa też hinduski gigant – koncern Mahindra, największy na świecie producent traktorów, który mówi o negatywnym wpływie epidemii na swoją produkcję. Twierdzi, że boryka się z problemami dostaw części z Chin i poczynił już kroki w poszukiwaniu alternatywnych dostaw części. Ale echa wybuchu epidemii sięgają dalej. Chińczycy, którzy skupieni są na rozwiązywaniu wewnętrznych problemów, wstrzymują się z inwestycjami zagranicznymi. Odczuła to m.in. niemiecka firma Rabe, producent siewników i maszyn uprawowych, a także sprzedawca rozsiewaczy nawozów marki Sulky w Niemczech, która miała być przejęta przez chińskiego inwestora, który w ostatnim czasie wycofał się z zakupu. Obecny właściciel Rabe, francuska firma Gregoire-Besson, ogłosiła, że w związku z takim rozwojem sytuacji produkcja w niemieckim zakładzie Rabe w Bad Essen ma być prowadzona tylko do maja br. Każdy z 200 pracowników tego zakładu otrzymał już informację o zwolnieniu z pracy. Część załogi będzie kontynuować pracę do maja br. w celu zrealizowania zamówień. Tym samym historyczna marka, bo założona w 1889 roku, przestanie istnieć.

Przemysław Staniszewski

r e k l a m a

r e k l a m a

Zobacz także

r e k l a m a