Dzwonek Pierwszy miesiąc prenumeraty za 50% ceny Sprawdź

r e k l a m a

Partner serwisu

Krzyki kampanii

Data publikacji 25.02.2020r.



r e k l a m a

Kampania przed wyborami prezydenckimi rozpoczęła się od trzęsienia ziemi (a może potrząsania palcem) i jak w horrorze, napięcie ciągle rośnie. A szkoda, bo część kandydatów skupia się na politycznej jatce zamiast na sprawach tych co „żywią i bronią”. A w owej jatce istotną rolę odgrywają prezes Banaś i agent Tomek. Jak do tej pory, nie słyszeliśmy na wiecach wyborczych i w mediach haseł odnoszących się do sytuacji polskiej wsi i rolnictwa. Krzyczy się, ale o gwiazdeczkach na imprezach w Hollywood. A szkoda, bo zdjęciami z amerykańskimi piosenkarkami nikt Polaków nie nakarmi.

Nakarmić można np. ziemniakami, choćby z Biedronki, byle wyprodukowali je polscy rolnicy. Niestety, jak twierdzi AGROunia, Biedronka nawet jak organizuje tydzień polskich ziemniaków, to niemal połowę z nich przywozi z zagranicy. Główny kłopot polskich rolników zajmujących się produkcją mleka, mięsa, warzyw, owoców nazywa się sieci handlowe, które nieustannie zmuszają dostawców do obniżania cen. To przekłada się na ceny skupu i koło się zamyka. Uporządkowanie tego jest obowiązkiem państwa. Ma ono odpowiednie instytucje tylko musi się odważyć na ich użycie. Jeszcze raz powtarzamy: nie chcemy likwidacji wielkich sieci handlowych. Rzecz w tym, aby te sieci nie traktowały Polski jak kraju III świata, w którym wszystko mogą. Niech wielkosieciowy handel funkcjonuje zgodnie z wartościami unijnymi, o których przestrzeganie tak walczy Bruksela. Albo inaczej: jeżeli francuscy czy też niemieccy rolnicy narzekają na swój jakże ucywilizowany wielkopowierzchniowy handel, to niech Bruksela wsłucha się w krzyki rozpaczy polskich rolników. Bo jeżeli zarzuca się Polsce, że nie jest krajem praworządnym, który nie przestrzega wartości wypracowanych przez lata przez unijną wspólnotę, to pytanie jest nader proste. A brzmi ono następująco: czy wielkie sieci handlowe w Polsce działają zgodnie ze starounijną praworządnością i wspomnianymi wartościami? A może by tak w Parlamencie Europejskim zorganizować dyskusję na ten temat. 

r e k l a m a

Skutecznym orężem w walce o bezpieczeństwo żywnościowe Polski jest gospodarczy patriotyzm. Nie wstydźmy się go, bo on funkcjonuje wszędzie na świecie. Tak zachowują się Niemcy, Francuzi, Włosi czy Hiszpanie. Mają swoje marki, o które dbają i wykorzystują do promowania się za granicą. Polacy nie gęsi i też mają swoje marki (jabłka, twarogi, wędliny), wybierajmy je na sklepowych półkach. Wszak w innych krajach ów patriotyzm ma bardzo radykalny charakter w postaci szlabanu zamykającego dostęp do półek handlowych polskiej żywności. 

W tym miejscu musimy pochwalić naszych górników za głośny akt odwagi świadczący o ich gospodarczym patriotyzmie. Chodzi nam o blokadę szerokich torów w Sławkowie, której celem było wywołanie publicznej debaty nad zagrożeniami płynącymi z importu tańszego węgla z Rosji. Górnicy potwierdzali fakt, że rosyjski węgiel jest tańszy, ale jak u nas zamknie się kopalnie, to ten z importu stanie się droższy – dodawali. Według nich, na przykopalnianych hałdach jest kilknaście milionów ton węgla, a polskie spółki energetyczne kupują węgiel z Rosji! Górnicy zapowiedzieli przyjazd do Warszawy. Ale go odwołali, bo wywalczyli podwyżki. A nam się marzyło, aby w czasie ich demonstracji pojawiły się transparenty z hasłami broniącymi polskich rolników. Wszak rosyjski węgiel bez przeszkód napływa do Polski. Zaś rosyjskie granice są dla naszej żywności nadal zamknięte! 

Zobacz także

W ubiegłym tygodniu wspomnieliśmy o europosłance Spurek, która za cel postawiła sobie likwidację produkcji mięsa. Bo według pani Spurek powoduje ona zmianę klimatu. Do redakcji TPR zadzwonił Czytelnik, który podpowiedział, aby nasza (choć to przesada, bo nie podzielamy jej postulatów) europosłanka dała dobry przykład i walkę z ociepleniem klimatu rozpoczęła od siebie. Pracę w biurze prosimy kończyć przed zmrokiem, żeby światła nie palić, klimatyzacja w biurze także wykluczona, podobnie jak jazda samochodem, w Brukseli wskazany jest rower. W podróż do Polski zamiast samolotu doradzamy powóz konny. Dyliżans dziennie może pokonać do 70 km (z Brukseli do biura poselskiego w Poznaniu dojedzie w dwa tygodnie).

Parlament Europejski zajmuje się nie tylko wpływem krów na zmianę klimatu. Ostatnio z troską pochylił się nad losem domowych psów i kotów. Europosłowie uważają, że trzeba powstrzymać nielegalny handel tymi zwierzętami. Uda się to osiągnąć wprowadzając obowiązkowy unijny system rejestracji psów i kotów. Dziś mamy paszporty dla koni i krów, a przybędą jeszcze dla psów i kotów. Urzędnicy z ARiMR będą wpisywać Burki i Kicie do systemu Identyfikacji i Rejestracji Zwierząt zamiast zająć się pożyteczną pracą. Czy Unia Europejska naprawdę potrzebuje takiej kosztownej reformy, która zapewne odbędzie się w ramach Wspólnej Polityki Rolnej? 


r e k l a m a

r e k l a m a

Zobacz także

r e k l a m a