Dzwonek Pierwszy miesiąc prenumeraty za 50% ceny Sprawdź

r e k l a m a

Partner serwisu

Topinambur – koło łowieckie sprawę uważa za zamkniętą

Data publikacji 25.02.2020r.

W jednym z poprzednich numerów TPR opisaliśmy historię Szymona Płusy ze Skarżyska Kościelnego. Plantator topinamburu skontaktował się z redakcją „Tygodnika”, ponieważ uważa, że Koło Łowieckie „Dzik” ze Starachowic nie wywiązało się z ustaleń i zwlekało z ogrodzeniem jego plantacji. W efekcie większość plonu przypadła dzikom. 

r e k l a m a

Stanowisko koła łowieckiego poznaliśmy już po publikacji artykułu. Ryszard Kotwica, prezes „Dzika”, rozmowę na temat skargi Szymona Płusy na koło, któremu szefuje, rozpoczyna od zademonstrowania podziękowań dla siebie od... Szymona Płusy i Rady Powiatowej Świętokrzyskiej Izby Rolniczej w Skarżysku Kamiennej, m.in. za zaangażowanie w działalność na rzecz rolników oraz bezinteresowną pomoc i życzliwość. Pismo datowane jest na 6 maja ubiegłego roku. 

– W 2019 roku pierwsze zgłoszenie szkody na plantacji topinamburu Szymona Płusy otrzymaliśmy na piśmie 3 czerwca – mówi Ryszard Kotwica. 

r e k l a m a

Ustalono, że myśliwi zakupią sadzonki topinamburu, a plantator podpisał protokół. 

– Kupiliśmy i przekazaliśmy sadzonki. Jednocześnie wystosowaliśmy do pana Szymona pismo z informacją, że zgodnie z art. 47 pkt 1 Prawa łowieckiego właściciel lub posiadacz gruntów rolnych i leśnych powinien współpracować z dzierżawcami i zarządcami obwodów łowieckich w zabezpieczeniu gruntów przed szkodami – mówi prezes i dodaje swoją interpretację: – To oznacza, że obowiązek zabezpieczenia uprawy nie spoczywa wyłącznie na kole łowieckim, a również na właścicielu gruntu. Zwykle jest tak, że gdy ktoś wysadza sadzonki na polu otoczonym przez las, to je grodzi, a nie każe nam go pilnować. 

Zobacz także

Kotwica zwraca uwagę, że stanowisko z topinamburem to właśnie taki przypadek. 

– Oprócz sadzonek przekazaliśmy sznury hukowe i preparaty odstraszające. Ustawiliśmy wzdłuż pola zwyżki i ambony, opracowaliśmy harmonogram dyżurów. Ale lokalizacja i kształt tej plantacji są takie, że aby ją skutecznie ochronić, dwie grupy myśliwych musiałyby tam przebywać 24 godziny na dobę – ocenia. 

Wylicza, że koszt sadzonek i zabezpieczeń to ponad 8 tys. zł. Szef KŁ „Dzik” informuje, że koło otrzymało od Szymona Płusy kolejne zgłoszenie o wystąpieniu szkody na plantacji topinamburu 18 października ubiegłego roku. 

– 30 października roku ustaliliśmy, że żeby definitywnie zamknąć temat, całkowity koszt zabezpieczenia plantacji weźmiemy na siebie. Zobowiązaliśmy się do ogrodzenia plantacji elektrycznym pastuchem, a pan Szymon zrzekł się odszkodowania – mówi Kotwica. Nie było żadnych ustaleń co do terminu ogrodzenia plantacji, a pan Szymon mówił wówczas, że nie ma pośpiechu, bo w ciągu tygodnia dokona zbioru topinamburu. Później okazało się, że tego nie zrobił. 

Z relacji prezesa koła wynika, że ogrodzenie było montowane etapami. Dostawa pierwszych elementów nastąpiła jeszcze w listopadzie, ostatnich – 12 stycznia br. 

– Wszystko odbywało się w soboty, siłami członków koła. Nie wykonywała tego żadna firma – mówi Kotwica. – Za ogrodzenie zapłaciliśmy około 4,5 tys. zł. Uważam tę sprawę za zamkniętą.

Dla nas jednak niezrozumiałym jest, dlaczego montaż ogrodzenia ciągnął się od listopada do stycznia.

Krzysztof Janisławski

r e k l a m a

r e k l a m a

Zobacz także

r e k l a m a