r e k l a m a
Inwestują bez funduszy
r e k l a m a
W planach są kolejne inwestycje, jak chociażby wymiana dachu łącznie z konstrukcją na stodole i oborze. Możliwe, że z czasem stodoła zostanie zaadaptowana pod potrzeby jałówek. Legowiska ścielone są słomą, z której zakupem, bo własnej nie wystarcza, jak na razie nie ma większych problemów. Odkąd rolnicy zostali członkami OSM Sierpc i właśnie tu dostarczają mleko, widzą opłacalność tej gałęzi produkcji, dlatego co roku zwiększają dostawy białego surowca o kilkanaście procent.
Zobacz także
Hodowcy z katalogu firmy Top Gen dobierają do swoich krów nasienie od buhajów trzech ras: simentalskiej w typie mlecznym, montbeliarde oraz hf. Zabiegi wykonuje inseminator. Przy doborze buhajów dużą wagę przywiązują zarówno do wydajności, jak i budowy nóg oraz zawieszenia wymienia. Przy selekcji jałówek, które mają zostać w stadzie, cechami decydującymi są wydajność matki oraz zdrowotność wymienia, zatem nie tylko podatność na mastitis, ale poziom komórek somatycznych w mleku.
– Mieszańce z simentalem mlecznym i rasa montbeliarde są bardziej odporne niż typowe hf-y. Nie potrzebują też aż tak dobrych pasz jak holsztyno-fryzy, o które nie jest łatwo posiadając ziemie V i VI klasy. To właśnie dlatego krzyżujemy nasze bydło – wyjaśniła Anna Rutkowska.
Krzyżowanie z różnymi rasami miało też dać odpowiedź na pytanie, który typ bydła będzie bardziej pasował do ich gospodarstwa?
– Hf-y najmniej się u nas sprawdzają, co zauważyliśmy zwłaszcza w obliczu suszy. Jeśli hf dostanie słabszą paszę od razu notuje poważny spadek mleka, u simentala tego nie ma. Mieszańce z simentalem mają bardzo dobrą kondycję, nawet za starszą wybrakowaną krowę można otrzymać niezłą sumę. Mają też zdrowsze nogi i racice, co przekłada się na długość użytkowania – powiedział Marcin Rutkowski.
Wypas – możliwość dofinansowania
W żywieniu krów dominuje sianokiszonka z balotów oraz kiszonka z kukurydzy gromadzona w pryzmie. Jednak od końca kwietnia do listopada bydło korzysta także z wypasu, który, zdaniem Marcina Rutkowskiego, ma zbawienny wpływ na kondycję zwierząt.
– Na pastwisku panują idealne warunki dla nóg i racic. Zauważyliśmy, że wypas sprzyja lepszemu okazywaniu rui, a także łatwiejszym wycieleniom. Jest to swego rodzaju sanatorium po zimie spędzonej w oborze uwięziowej – stwierdził rolnik, dodając, że na pewno będzie kontynuował wypas, tym bardziej, że otwiera się możliwość dodatkowego dofinansowania do krów mlecznych wypasanych co najmniej 120 dni w roku.
Dawka żywieniowa uzupełniana jest także o pasze treściwe oraz smakowite i zasobne w energię wysłodki buraczane.
– Przechowywanie wysłodków buraczanych w balotach to dobra forma dla mniejszych stad. Tu nawet przy niedużym dziennym skarmianiu zagrzewanie się paszy i jej straty są ograniczone do minimum – przyznał Marcin Rutkowski.
Rolnicy stosują także paszę odpadową z produkcji płatków śniadaniowych. Najprościej mówiąc są to płatki różnego rodzaju niespełniające norm, aby trafić na rynek w formie docelowej, zatem można wykorzystać je przy produkcji mleka. W big-bagi z taką paszą zaopatruje hodowców firma Agrolok.
Profesjonalne tankowanie w gospodarstwie
Anna i Marcin Rutkowscy są bardzo zadowoleni z nowego dwupłaszczowego zbiornika na paliwo Swimer. Ma on pojemność 1500 l i został zakupiony na jesieni ubiegłego roku.
– Hurtowe ceny paliwa, i to z dowozem, są nawet o 30–50 groszy niższe, zatem zakup zbiornika powinien dość szybko się zwrócić. Tankowanie z niego jest bardzo wygodne, szybkie, dzięki profesjonalnemu pistoletowi do nalewania paliwa oraz, co najważniejsze, na miejscu w gospodarstwie. Dzięki temu nie przerywamy ważnych prac jak np. koszenie i zbiór traw na sianokiszonkę – stwierdził Marcin Rutkowski, dodając, że paliwo zamawia w Lotosie w jednorazowej ilości 1000 l, zupełnie wystarczającej dla jego gospodarstwa, zakup większej ilości wiązałby się już ze zbyt dużym jednorazowym wydatkiem. Rolnik zauważył, że tankowanie z takiego zbiornika jest bezpieczne dla silników, gdyż posiada on filtr oraz to, że podczas tankowania nie dochodzi do niechcianych strat paliwa.
Nie tylko susza straszna
Obecnie największym problemem Anny i Marcina Rutkowskich, jak i wielu innych rolników jest susza, która powtórzyła się w dwóch ostatnich latach rzutując zarówno na ilość, jak i jakość zebranych kiszonek i sianokiszonek. Jednak Rutkowscy mają w pamięci rok 2015, kiedy było tak mokro na ich polach, że zbiór kukurydzy na kiszonkę odbył się dopiero w połowie grudnia.
– Kilkakrotnie próbowaliśmy zebrać kukurydzę, ale sprzęt każdorazowo grzązł. Dopiero w połowie grudnia firma spod Mławy posiadająca sieczkarnię o mocy 900 KM i ciągniki po 300 KM uporała się z naszą kukurydzą. Nie muszę chyba nikomu mówić, jaki negatywny wpływ na jakość kiszonki miał tak opóźniony zbiór. Zatem boimy się nie tylko suszy, ale też lat zbyt mokrych – podkreślił Marcin Rutkowski.
W roku 2016 ze względu na brak opłacalności hodowcy zrezygnowali z opasu buhajków na rzecz utrzymywania większej ilości krów mlecznych. Odchów cieląt przez pierwszy miesiąc odbywa się na mleku matki, a dopiero przez kolejny miesiąc podawany jest preparat mlekozastępczy. Na taki krok hodowcy zdecydowali się po przeczytaniu szeregu artykułów w prasie rolniczej m.in. „Tygodniku Poradniku Rolniczym” dowodzących, że wydłużenie podawania pełnego mleka do miesiąca życia wpływa nie tylko na lepsze przyrosty, a co za tym idzie, wcześniejsze krycie jałówki, ale również przekłada się na jej mleczność. Te zależności Rutkowscy zaobserwowali również w swoim stadzie.
Andrzej Rutkowski