– W moim wieku nie podjąłbym już decyzji o budowie nowej obory, ale syn Tomasz chce przejąć gospodarstwo, więc zdecydowaliśmy o przeprowadzeniu inwestycji. Chcieliśmy, by zwierzęta miały lepsze warunki utrzymania, a my mniej pracy. Najbardziej daje się nam we znaki dój przewodówką, który trwa ponad 2,5 godziny. Zastanawialiśmy się nad zastosowaniem robotów udojowych, ale wysoka cena urządzeń oraz duży koszt ich serwisowania skutecznie nas zniechęciły.Tańszym rozwiązaniem jest hala udojowa, a za pieniądze wydawane na serwis robotów można zatrudnić pracownika do innych prac w gospodarstwie – mówi Piotr Wierzejski.
– Zamontowaliśmy halę 2x10, typu rybia ość firmy Gea oraz zdecydowaliśmy się na system zarządzania stadem – dodaje Tomasz Wierzejski.
W nowej oborze zastosowano ruszta, które będą czyszczone za pomocą robota. Gospodarze zamówili także robota do podgarniania paszy na stole paszowym.
– Krowom lepiej byłoby na ściółce, ale słoma jest droga i ciężko ją kupić – mówi Piotr Wierzejski.
– Chcieliśmy w jak najlepszy sposób zapewnić komfort zwierzętom. Zadbaliśmy więc o to, by budynek był odpowiednio oświetlony i wentylowany. Zamontowaliśmy 21 lamp, ale zastosowane rozwiązania umożliwiają duży dopływ promieni słonecznych i świeżego powietrza. Wysokość budynku w kalenicy wynosi prawie 8 m. Zdecydowaliśmy się na świetlik o szerokości 3 m, a szczeliny w ścianie mają 2,1 m. Zasłaniane są za pomocą kurtyn poliwęglanowych. Wentylacja powinna być więc dobra i myślę, że raczej poradzimy sobie bez wentylatorów – mówi Tomasz Wierzejski.
Od kilkunastu lat w gospodarstwie pracuje wóz paszowy z firmy Sano o pojemności 8 m3. W skład miksu wchodzi: sianokiszonka, kiszonka z kukurydzy, śruta zbożowa, rzepakowa, sojowa, witaminy i minerały. Ponadto krowy 2 razy dziennie premiowane są paszą treściwą z ręki. Hodowcy już planują zakup większego wozu paszowego.
– Pamiętam jak mąż w 2004 roku podjął decyzję o zakupie wozu paszowego. Prowadziliśmy wówczas inwestycje budowlane i nie mieliśmy gotówki na taki zakup. Konieczny był kredyt. Byłam trochę przeciwna temu zakupowi, ale szybko przyzwyczailiśmy się do wygody i dziś za nic w świecie nie zrezygnowałabym z wozu. Wcześniej musieliśmy się najeździć taczkami, żeby rozwieźć paszę krowom – mówi Danuta Wierzejska.
– Dodatkowo pasza z wozu jest dobrze wymieszana i zwierzęta otrzymują cały czas jednolitą dawkę. Po zastosowaniu wozu bardzo szybko wzrosła wydajność mleczna stada – dodaje Piotr Wierzejski.
W nowym wozie paszowym, podobnie jak teraz przygotowywany będzie PMR, a premia zadawana będzie w trzech stacjach paszowych.
Od kilkunastu lat państwo Wierzejscy dostarczają mleko do Spółdzielni Mleczarskiej w Rykach i są zadowoleni ze współpracy. Wcześniej oddawali do innych podmiotów, z których wynieśli różne doświadczenia.
– W 1991 roku dostarczałem mleko do mleczarni, w której np. przez pół roku nie otrzymywaliśmy wypłaty. Stwierdziłem, że nie ma sensu za darmo doić krów i zredukowałem stado do jednej, by mieć mleko na własne potrzeby. Teraz dostarczamy mleko do SM Ryki, stado liczy prawie 60 krów i planujemy zwiększyć je o 100% – mówi Piotr Wierzejski.