Dzwonek Pierwszy miesiąc prenumeraty za 50% ceny Sprawdź

r e k l a m a

Partner serwisu

Tragedia u dostawcy OSM Piątnica

Data publikacji 22.01.2021r.

Ponad 100 martwych krów, kilkadziesiąt sztuk uśpionych lub skierowanych na ubój z konieczności, zniszczone wyposażenie i dwuletnia obora – to skutki tragicznego pożaru, który w nocy z 17 na 18 stycznia br. odebrał dorobek życia rodzinie Wróblewskich. Hodowcy muszą jak najszybciej wrócić do produkcji, a to bez ludzkiej pomocy nie będzie możliwe. Gospodarze na łamach TPR chcą podziękować za otrzymaną dotychczas pomoc i wsparcie.

PODLASKIE
Zgłoszenie pożaru do Stanowiska Kierowania Komendanta Miejskiego PSP w Łomży wpłynęło 18 stycznia 2021 roku o godz. 00.51. W akcji brały udział cztery zastępy straży pożarnej z PSP w Łomży oraz około 30 strażaków ochotników z 4 zastępów: OSP Szczepankowo, OSP Śniadowo, OSP Konarzyce i OSP Miastkowo. Przyczyna wybuchu pożaru nie została jeszcze ustalona.
Gdy zauważono pożar, cała obora była już w ogniu. Według relacji świadków, wielkie płomienie bardzo szybko ustały, elementy objęte pożarem głównie się tliły powodując ogromne zadymienie w obiekcie. Z płonącej obory udało się wyprowadzić tylko część zwierząt, z których większość została uśpiona lub skierowana do uboju ze względu na liczne poparzenia.
- W nowej oborze mieliśmy około 200 sztuk bydła, z czego 135, to były krowy dojne. Pozostałą część stanowiły jałówki oraz cielęta przebywające w oborze przed przeniesieniem do budek na zewnątrz. Ze stada krów dojnych całkowicie udało uratować się jedynie 4 sztuki, które obecnie przebywają u znajomych hodowców. Mieliśmy problem z dostaniem się do wnętrza obory, gdyż wskutek pożaru uszkodzona została instalacja elektryczna, a bramy otwierane były automatycznie. Musieliśmy je otwierać ręcznie od zewnątrz budynku. Mieliśmy jeszcze bydło w innych budynkach i te sztuki ocalały. Mamy około 35 krów zasuszonych i około 80 sztuk młodzieży żeńskiej – mówi Iwona Wróblewska.
Dwa lata od uruchomienia
W październiku 2018 roku Eugeniusz i Iwona Wróblewscy z Wierzbowa w gminie Śniadowo, oddali do użytku nowoczesną oborę wolnostanowiskową na około 200 sztuk bydła. Obiekt miał prawie 80 m długości i około 20 m szerokości. Konstrukcja wykonana była ze stali, ściany z elementów prefabrykowanych, a jako pokrycie dachu zastosowano płytę warstwową. Szczeliny w ścianach zasłaniane były kurtynami poliwęglanowymi.
- Dostarczamy surowiec do najlepszej spółdzielni mleczarskiej w kraju, czyli OSM w Piątnicy, która płaci rolnikom godziwe pieniądze za ich pracę. My w zamian produkujemy mleko w klasie premium, a do tego potrzebne są odpowiednie warunki utrzymania krów oraz pozyskania i przechowywania mleka. W związku z tym nie oszczędzaliśmy przy budowie tej obory. Chcieliśmy, żeby był to budynek dobrej jakości, zapewniający komfort krowom i możliwość produkcji i pozyskania wysokiej jakości mleka. Hala udojowa 2x10 z firmy GEA, była w pełni wyposażona, mieliśmy system zarządzania stadem, możliwość wykrywania rui, roboty z firmy Lely do podgarniania paszy i czyszczenia rusztu oraz dwa zbiorniki na mleko, jeden o pojemności 2 tys. litrów, a drugi na 8 tys. litrów. Niestety, to wszystko zostało zniszczone – mówi Iwona Wróblewska.

Praktycznie cały budynek nie nadaje się do odbudowy, lecz rozbiórki. Gospodarzy czeka więc ogrom pracy związanej z rozbiórką, usuwaniem materiałów i odbudową obiektu.
- Wszystko co jest nad ziemią musimy rozebrać. W związku z tym, że dodatkowo paliła się gnojowica także posadzka rusztowa uległa uszkodzeniu. Nawóz ten wydziela gazy, które płonęły dosyć długo. Odbudowę obiektu przeprowadzi Tomasz Ladziński, który wybudował naszą oborę. Adam Pietruszyński, właściciel firmy Agrocentrum, od której kupujemy gotową mieszankę treściwą obiecał, że pomoże nam w zakupie materiałów na oborę, tylko czekamy aż ustąpią mrozy i będziemy mogli rozpocząć rozbiórkę i sprzątanie. Wójt gminy Śniadowo obiecał nam pomoc przy tych pracach. Zapewni nam kontenery na odpady. Przy odbudowie obiektu będziemy mieli dylemat, jakie rozwiązania wybrać. Spalona obora miała być bezpieczna, a dach niepalny. Niestety, płyta warstwowa paliła się błyskawicznie, a płonące elementy jej wypełnienia spadały na zwierzęta. Nie możemy zastosować na pokrycie dachowe zwykłej blachy, bo będzie się na niej skraplała woda. Boimy się z kolei materiałów, które tak jak założona płyta warstwowa teoretycznie są niepalne, a praktyka pokazała zupełnie coś innego. Ściany wykonane były z oryginalnych prefabrykatów wysokiej jakości, a podczas pożaru także zostały uszkodzone. Chcemy jak najszybciej odnowić produkcję mleka, aby mieć za co żyć i mieć za co płacić zobowiązania osobom, od których dzierżawimy grunty – mówią hodowcy.
Usuwanie martwych zwierząt z obory trwało kilka godzin, a oprócz gospodarzy w czynnościach tych uczestniczyli inni hodowcy. Niektórzy z nich przyjechali także swoimi ładowarkami. Cała akcja wywożenia padłych krów była bardzo utrudniona z kilku powodów. Zwierzęta utrzymywane były na posadzce rusztowej, która pod wpływem ognia została znacznie osłabiona i wjazd na nią nawet małą ładowarką teleskopową był niebezpieczny. W związku z tym zwierzęta z części spacerowej przy stole paszowym wyciągane były za pomocą długich lin umocowanych do ładowarki stojącej przed budynkiem. Gorzej było ze zwierzętami, które zostały w legowiskach. Niektóre szukając ucieczki zaklinowały się w różnych miejscach obory jak np. w drabinie paszowej czy w hali udojowej. Kolejne utrudnienie polegało na tym, że korytarz paszowy umiejscowiony był na skraju obory i odległość od niego do dalszych rzędów legowisk była duża. W związku z tym mniejszą ładowarką teleskopową pracującą na korytarzu paszowym wyciągano zwierzęta z legowisk.
Państwo Wróblewscy podkreślają, że straty szacowane w milionach złotych mogłyby być jeszcze większe.
- Najważniejsze, że nikomu z ludzi nic się nie stało. Mogliśmy stracić jeszcze więcej sprzętu. Na tę tragiczną noc zapowiadano mrozy poniżej -30o C i chciałam, żeby wozem paszowym i dwoma ciągnikami wjechać na noc do obory, żeby rano w nieogrzewanych garażach nie mieć problemów z odpaleniem ciągników. Syn Adam uparł się, żeby tego nie robić i dzięki temu uratowane zostały dwa ciągniki i wóz paszowy – mówi Iwona Wróblewska.
Państwo Wróblewscy serdecznie dziękują za wszelką okazaną pomoc i wsparcie.
- Chcielibyśmy podziękować wszystkim osobom, które w tym trudnym czasie okazały nam pomoc. Nie sposób wymienić wszystkich, ale dziękuję: Tomaszowi Brulińskiemu, Jakubowi Brulińskiemu, Krzysztofowi Brulińskiemu, Michałowi Tomaszewskiemu wszystkim z miejscowości Osobne, Przemysławowi Blochowi z miejscowości Żebry, Łukaszowi Baczewskiemu z Wierzbowa, Annie i Przemysławowi Wróblewskim z Wierzbowa, Markowi Łubie z Wierzbowa, Jakubowi Kończykowi ze Śniadowa, Bogdanowi i Robertowi Walendziakom z Wierzbowa, Ireneuszowi i Damianowi Wróblewskim z Nowogrodu. Bardzo zaangażowany w pomoc jest także proboszcz naszej parafii w Szczepankowie. Także OSM w Piątnicy zapowiedziała, że nie pozostawi nas bez pomocy – mówi Iwona Wróblewska.
Joanna Kwiatkowska, kierownik skupu OSM Piątnica, poinformowała nasza redakcję o tym, iż OSM Piątnica w najbliższym czasie podejmie decyzję co do formy i wielkości pomocy, jaką Okręgowa Spółdzielnia Mleczarska Piątnica udzieli poszkodowanym hodowcom. Zapewniamy, że będziemy na bieżąco informowali naszych Czytelników o przebiegu pomocy dla Iwony i Eugeniusza Wróblewskich.

r e k l a m a

Józef Nuckowski



Wizytówka gospodarstwa
Iwona i Eugeniusz Wróblewscy wspólnie z synem Adamem i z pomocą syna Bartłomieja prowadzą w miejscowości Wierzbowo w gminie Śniadowo (pow. łomżyński) gospodarstwo mleczne o powierzchni około 120 ha. Połowę uprawianego areału stanowi kukurydza, a pozostałą część użytki zielone. Stado bydła przed pożarem liczyło około 300 sztuk, z czego 135 sztuk stanowiły krowy dojne. Obecnie pozostało 35 krów i około 80 jałówek. Surowiec w ilości około 2 mln litrów rocznie dostarczany jest do Okręgowej Spółdzielni Mleczarskiej w Piątnicy.



Ośrodek Pomocy Społecznej w Śniadowie zwrócił się z prośbą o pomoc finansową dla państwa Wróblewskich z Wierzbowa.
Wpłat można dokonywać na rachunek bankowy:
Wróblewska Iwona Barbara 60 8757 1024 3903 0658 3000 0010
z dopiskiem "darowizna w związku z pożarem".

Redakcja "Tygodnika Poradnika Rolniczego" podpisuje się pod prośbą Ośrodka Pomocy Społecznej w Śniadowie o pomoc dla poszkodowanych hodowców. Zwracamy się do wszystkich rolników o solidarną pomoc dla państwa Wróblewskich. Liczy się każdy grosz przekazany na odbudowę produkcji mleka w opisywanym gospodarstwie. Wierzymy, że brać mleczarska łącznie z firmami związanymi z tą branżą nie pozostawi poszkodowanych gospodarzy samych sobie.

r e k l a m a

r e k l a m a

Zobacz także

r e k l a m a